Star Wars w szponach Disney'a [SPOILERY]
dodane 2017-12-20 01:02
Współcześnie krytyk aby pozostać w obiegu musi zapewnić sobie miejsca na pokazach przedpremierowych, dostęp do różnych materiałów a nawet wywiady z elementami przemysłu filmowego, jak aktorzy, reżyserzy, producenci, kompozytorzy. Nie może narażać się wytwórniom, szczególnie takiemu molochowi Disnejowi, bo go odetnie i cześć. Stąd mamy wysyp recenzji przedpremierowych opiewających filmy, peanów na cześć. Potem człowiek idzie do kina i zastanawia się co oni ćpali recenzując jakieś badziewie. Mamy tu kolejny przykład upadku establiszmętu, który nie spełnia swoich zadań. Recenzje w internecie są już bardziej miarodajne, ale też trzymają powoli tamtych w potrzasku. Wystarczy zaprosić na pokaz aby ocena skoczyła znacząco. Takie czasy.
UWAGA: Wpis zawiera spoilery, zdradza szczegóły fabuły i zakończenia. Przeważnie głupie. Jak nie chcesz wiedzieć to nie czytaj. SPOILER:
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
Może nie dość jasno się wyraziłem ostatnio, więc powtórzę: Ostatni Jedi to skopiowany szkielet fabularny Imperium Kontratakuje. Dla niepoznaki dali inną fasadę, pomalowali odmiennym kolorem a nawet rozpięli namiot. Ale szkielet jest ten sam. Z filmem podobnie jak z komputerem, smartfonem czy pralką: Oczekujemy, że następny będzie lepszy od poprzedniego. Cześć IV, zwana obecnie Nową Nadzieją była niesamowitym przełomem pod względem efektów, opowiadała w sensowny sposób zwartą, ciekawą historię. Nie będe wyliczał tu powodów, dla których było to dzieło przełomowe. Pewne elementy były jeszcze zachowawcze, jak to pitolenie o parsekach. Twórcy dali nam to poczucie rozległości kosmosu; szybki statek Sokół Millenium podróżuje jakiś dłuższy czas na Alderaan. Nie chodzi mi tu o jakieś ścisłe wyliczenia, np. do sąsiedniego układu Alfa-Beta-Ceta-Proxima Centauri mamy około 4 lata świetlne odległości. Statek kosmiczny rozwijający czterokrotność prędkości światła będzie tam leciał rok. Aby dolecieć tam w tydzień trzeba wyciągnąć 200 prędkości światła. Żeby się swobodnie poruszać po galaktyce trzeba by osiągać ile? sto tysięcy prędkości światła? Milion? Żeby osiągnąć takie prędkości potrzebne jest dużo energii, dlatego w pierwszej trylogii, która jest drugą mamy reaktory. Reaktora nie trzeba zaś tankować przez długi czas, aż się mu paliwo wyczerpie. To były lata siedemdziesiąte ubiegłego stulecia i reaktory były na topie. Teraz są passe i się tankuje statki kosmiczne. Szkoda że stacji benzynowych nie ma.
Hipernapęd musi jednak być, bo na podświetlnej nigdzie się nie doleci. Mamy tu Odyseję Kosmiczną i wyprawę na Jowisza, która trwała bądź ile. Dlatego awaria napędu nadświetlnego Sokoła Millenium jest słaba: nie dolecieli by na podświetlnej nigdzie, a na Bespin na pewno. Niemniej dali poczucie, że jakieś spore odległości w kosmosie są. Teraz to jest porażka. Przetaczanie paliwa zdolnego dać energię do przekroczenia prędkości światła? Jak wybuchowe i niebezpieczne ono musi być? Szkoda że na panelach słonecznych nie lecą. Zużycie takiego paliwa w locie podświetlnym musi być znikome w porównaniu z nadprzestrzenią. Więc nieprawdopodobne jest, aby im brakło.
Nie obchodzi mnie przy tym zasada działania napędu nadprzestrzennego, podprzestrzennego czy jakiegoś takiego. Musi on być żeby latać między gwiazdami. Inaczej se możecie Odyseję tworzyć. Niesie ten napęd pewne problemy jednak. O ile w 2-3 filmach można je pominąć to potem wychodzą na wierzch. Teraz wyszło taranowanie: po co jakieś uzbrojenie skoro wystarczy staranować wrogi pancernik wchodząc w nadprzestrzeń? Po co Gwiazda Śmierci skoro wystarczy jakąś planetoidę puścić na planetę i po niej? Bo że nie używają broni jądrowej to konwencja taka jest.
W warstwie technicznej oczekuję tu zatem, że urealnią jakoś te napędy i dodatkowo wprowadzą kosmiczne walki trójwymiarowe, a nie dwuwymiarowe (natomiast niech tam se świszcze w próżni). Od 40 lat nie umią i się nie zanosi. Zmieniają za to inne rzeczy:
II
Robiąc tzw sequel mamy kilka schematów fabularnych do wykorzystania. Jeden - starzy bohaterowie są już na emeryturze, ale nowi napotykają jakiś problem, nie mogą sobie poradzić i starzy ruszają na pomoc. Drugi pomysł jest taki, że resetujemy sytuację, przekreślamy osiągnięcia starych i opowiadamy tą samą historię jeszcze raz. Disnej wybrał tą drugą drogę, sójka mu w bok. Stąd mamy hejt fanów, bo mamy tu pewne nieprawdopodobieństwa: Luke, który wykończył Gwiazdę Śmierci, rozpirzył Jabbę, wykończył Imperatora Palpatine popada w depresję i zwątpienie bo se nie może poradzić z Kylo Renem, a raczej Snokiem. Han Solo, który zawraca by zaatakować Gwiazdę Śmierci, atakuje generator pola chroniący drugą taka gwiazdę, opuszcza swoją żonę Leię. Która po poślubieniu plebejusza nie jest już księżniczką, tylko generałą. Tylko ona trzyma poziom. Wszystko to jest nieprawdopodobne. Przede wszystkim jest zaś smutne. Dlatego nie dziwi mnie hejt fanów, którym się nie podoba prowadzenie postaci Luka. Mnie też się nie podoba.
Ale schemat resetu jest prowadzony dobrze, tą niefortunną decyzję realizują dobrze. Pora na kontynuację była 20 lat temu a nie teraz, kiedy stara ekipa wprost wymiera. Teraz to mają taki plan, że starych wybiją i dalej będą ciągnąć z nowymi. I to wypali, bo współczesna publika to kupi. Nie miejcie złudzeń.
III
Sięgnijcie pamięcią do disnejowskiego kina familijnego puszczanego kiedyś po teleranku. Nowe Gwiezdne Wojny będą dziedziczyły jego rozwiązania fabularne i uproszczenia świata przedstawionego. Dodatkowo mamy zasady panujące w holyłodzkim kinie: np. że jak dwóch ludzi się odłączy od grupy to zgubią się na prostej drodze z jednym skrzyżowaniem i zginą:
http://demotywatory.pl/4201855/Logika-amerykanskich-filmow
http://www.gloskultury.pl/piatkowa-ciekawostka-o-filmowe-zasady-przeczace-logice/
Przyzwyczajajcie się. Dodatkowo będzie jeszcze serialoza, czyli niemozność ogarnięcia, kto jest kim i po co. Wprowadzenie postaci aby sprawdzić, czy się przyjmą. Otwarte zakończenia, abyśmy czekali na następny odcinek.
Ów Rian Johnson okazał się scenarzystą słabym. Powinien się zdecydować: albo wprowadza Phasme, albo tą Rose, albo hakiera DJ. A nie całą trójkę, przy czym wątek żadnego z nich nie jest należycie rozwinięty. Nie radzi sobie z gwiezdnowojenną techniką i nie umie wykorzystać jej możliwości. Epatuje widza deuxami et machinami. Niech se da spokój ze scenopisaniem. Niestety widownie to kupuje, więc pora zejść do podziemia i tworzyć własne, tajne części. Inaczej uraczą nas Gwiazdą Śmierci wielkości Jowisza zdolną do zniszczenia połowy galaktyki jednym strzałem.
Powiem wam że jest to dużo słabsze od Blade Runnera 2019, ale ten Runner dzieje sie na Ziemi i występuje tam Han Solo, czyli ten Deckard. Z wielkich powrotów Harrisona Forda najlepiej wypadł on w Przebudzeniu Mocy, dobrze w Blade Runnerze a jako Indiana to tak słabo. Blade Runner nie jest tak zrąbanym filmem jak Ostatni Jedi, dlatego ludzie nie poszli. Ocena tych filmów jest pełna mielizn. Ostatniemu Jedi daję 8/10 bo:
1. Dobrze się ogląda.
2. Luke dobrze wypada.
3. Bohaterowie dobrze zrobieni nieźle wypadają
To trochę tak jak oceny w Top Gear: na początku kilka konkurencji, w których można dostać po 50 punktów a na końcu cena za 5000 tysięcy. I Luke nabija punktację. Ale w następnym filmie nie będzie Luka i nie będzie litości:
Star Wars to są opowieści o Luku Skywalkerze. Nie ma Luka nie ma Star Wars.