Trójpodział Władz
dodane 2017-05-07 23:37
Wikipedia uprzejmie donosi, że „Rozdział XII nie reguluje trybu uchwalania nowej konstytucji” a jedynie zmiany obecnej. Janusze prawodawstwa. Dlatego kaczofoby znowu wychodzą na głupków krytykując prezydencki projekt referendum. Nie rozumieją też, że jest to pomysł referendum wstępne. Przez rok się będzie toczyć dyskusja, która wypracuje założenia, nad którymi się będzie głosować. Znana posłanka Platformy Obywatelskiej Joanna Mucha dała natomiast nową definicję demokracji:
Jak już wiele razy pisałem, docelowym wzorem dla platformersów jest zwycięstwo sił demokratycznych równe temu z 1947 roku:
Okres od powstania PPR do zwycięstwa sił demokratycznych w wyborach do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 r. stanowi zamknięty cykl w rozwoju peperowskiej strategii frontu narodowego. (http://instytut-brzozowskiego.pl/?p=325)
Nie może być tak, żeby jakaś przypadkowa większość miała decydować. Wolność to uświadomiona konieczność wyboru PZPR, tj pardon PO. Poczytajcie sobie całe wywody z linku powyżej. Strona edukacyjna poświecona lewicowym ujęciom kwestii narodowej. Przypominam sens wywodu, który już przedstawiałem: Nie można powiedzieć, że nie było pluralizmu. Była PZPR, SD, PSL a teraz jest PO, Nowoczesna i PSL. Wybory były? Były. Siły demokratyczne miały 99%? Miały. Przypadkowa większość miała coś do gadania? Nie. Pani posłanka Mucha jako funkcjonariuszka pośledniejszej rangi nie ogarnia tego wszystkiego, ale co tam jej wtłoczyli do mózgownicy to powtarza. Tu link do nagrania, jak ktoś nie wierzy: https://twitter.com/ZielonaGaska/status/860878794357342208
II
W poprzednim wpisie na konkretnych przykładach opisałem szkodliwe mechanizmy, których trzeba unikać. Nawet jak zrezygnujemy z Trybunału Konstytucyjnego to mogą one wyjść przy powoływaniu prezesa Narodowego Banku Polskiego czy tam czegoś. Był tam też link do bloga Jerzego Marcinkowskiego (https://logikczytakonstytucjerp.wordpress.com/2016/03/25/artykul-31-ust-3-nie-jest-tym-czym-sie-wydaje/) który przedstawia różne mielizny bieżących rozwiązań konstytucyjnych. Łamany był też punkt o dostępie do opieki medycznej dla każdego, bo wymagali ubezpieczenia. I wtedy KOD nie kwiczał. Ordynacja proporcjonalna z progiem (5%) to coś zupełnie innego niż proporcjonalna, zawarta w konstytucji. Przejdźmy jednak do trójpodziału władz:
Niejaki Monteskiusz wymyślił podział na 3 rodzaje władz: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Wszystkie trzy miały trzymać się nawzajem za mordę co miało chronić wolność obywateli. U nas teraz Art. 10. brzmi:
1. Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.
2. Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.
I to jest konkretny przykład definicji dogmatycznych, o których pisałem poprzednio. Skoro w punkcie pierwszym zdefiniowano, że ustrój opiera się na podziale i równowadze to znaczy, że się opiera, choćby dalej było to namieszane i żadnego podziału a tym bardziej równowagi nie było. Na pierwszy rzut oka widać, że nie ma tu władzy samorządowej wyszczególnionej, która odtwarza ten podział. Jest tam władza wykonawcza, czyli prezydent miasta, jest ustawodawcza, czyli rada miasta. Jakieś sądy nawet są chyba, chociaż sądownictwo raczej jest zmonopolizowane u nas i pozostaje państwowe par excellence. No ale tu nie ma pojawia się samorząd ni z gruszki ni z pietruszki gdzieś dalej. Jaką władzą jest zatem?
Preferowany u nas trójpodział nie jest precyzyjny. Rząd ma uprawnienia ustawodawcze. Słusznie prawi tu Janusz Korwin-Mikke, że rząd tak naprawdę jest trzecia izbą parlamentu. Bo mister zdrowia razem z ministrem kultury przegłosować może ministra gospodarki i projekt ustawy idzie do sejmu, gdzie przejdzie, bo rząd na ogół ma większość. Sejm nie jest w stanie kontrolować rządu bo w rządzie są też posłowie. W ogóle to wszystko inaczej funkcjonuje i konstytucja tworzy fikcję. Najważniejszym terminem jest większość parlamentarna i jej szef. Powołuje ona rząd który robi, co mu ten szef każe. Jeśli szef jest premierem to kontrola parlamentu nad rządem jest fikcyjna kompletnie.
Dalszy problem mamy z urzędem prezydenta. Został on sklasyfikowany jako władza wykonawcza ale ma uprawnienia we wszystkich 3 dziedzinach: ustawodawcze, wykonawcze i sądownicze. Wywodzi się ten urząd z tradycji królewskich, czyli dziedziczy niejako uprawnienia króla stąd tak szerokie kompetencje.
Podsumowując: zapisy konstytucyjne o charakterze definiująco-dogmatycznym są wysoce szkodliwe. Definiuja one pewną fikcję, nie mającą pokrycia w rzeczywistości. Trójpodział władz nie jest tak naprawdę trójpodziałem, równowaga jest nierównowagą itp. Ale skoro jest napisane, że demokratycznym państwem prawa jest Polska to znaczy że jest, choćby się najdziksze brewerie wyprawiały u nas. Np. reżim Tuska pałował jednak dość umiarkowanie, Tusk jako prezydent może dac popalić jednak zdrowo.
O zapomniałem o sędziach napisać. Organizacja sądów stoi w sprzeczności z artykułem czwartym. Zgodnie z nim albo sędziowie powinni być mianowani bezpośrednio w wyborach powszechnych, albo przez przedstawicieli, czyli sejm, ministrów itp. Obóz kompradorsko-kaczofobiczno-postkomunistyczny świadom swego silnego umocowania w sądach puścił tą władzą samopas, aby zabetonować swoje wpływy. (https://logikczytakonstytucjerp.wordpress.com/2016/03/10/skad-sie-w-polsce-biora-sedziowie-2 ).
I jeszcze na koniec coś chciałem. O już wiem. Wydaje się, że w konstytucji powinny być sformułowane wprost takie zasady, jak prawo nie działa wstecz, Co nie jest zabronione jest dozwolone. Itp.
A tu macie audycję Z torebki Jakubowskiej: