Smoleńsk. Recenzje

dodane 23:58

Wiadomo, że co by Krauze nie nakręcił to jeszcze długo nie przebije krzyżowania młodego Stuhra do drzwi od stodoły. Nikt tego nie przebije. Dlatego urządziłem sobie seans recenzjowy i obejrzałem liczne recenzje "Smoleńska" na Jutupku. Zobaczyć chciałem, jak oceniają tam "Smoleńsk" na tle i w ogóle. Pierwsze wrażenie jest takie, że ktoś ich kontroluje i dlatego nawijają na jedno kopyto jak nakręceni. Nie kontroluje, przynajmniej nie w tym sensie. Podobna sytuacja powoduje podobne reakcje, . Owszem, nie we wszystkim są zgodni, czasem ktoś się wyłamie, ale zasadnicza linia ideowa zachowana być musi.

Ale zacznijmy od Wyborczej. Trollują tam w dość prymitywny sposób. Niejaki Roman Pawłowski podaje proste fakty jako wyraz teorii spiskowej, o czym było:
https://www.youtube.com/watch?v=i8p3Qkb0Mrg

Próbują utrudnić dojście do jakiś ustaleń poprzez skierowanie dyskusji w jakieś dygresje o oczywistościach. Jest to jakiś pomysł, na dłuższa chwilę przeciwskuteczny. No bo kreowanie się na osobnika totalnie niekumatego prowadzić może do czego?

Pisałem już, że trochę ich tłumaczy obszerność materii do ogarnięcia. Na "Władcy Pierścieni" ludzie nie mający pojęcia o Śródziemiu często się gubili, a co mówić o nie mających pojęcia o Smoleńsku. Różne tam mają pomysły. A to opowiadają, że oceniają warstwę realizacyjną. Zdjęcia oceniają. No tak trzeba, pisałem o tym. W tan sposób można atakować film prawdziwy, a bronić fałszywego. Np. mamy film o fabule Polacy atakują pokojową Trzecią Rzesze która wysyła gestapowców broniących Żydów przed polskim antysemityzmem - o tym nie mówimy, ale mówimy o dobrej pracy kamery i udźwiękowieniu. O perfekcyjnej grze głównego bohatera rozjeżdżającego czołgiem antysemitów z AK. Film taki jeszcze nie powstał ale jesteśmy coraz bliżej. Linia ideowa PISFu zmierza wprost ku temu.

I

W filmie "Smoleńsk" możemy wyróżnić 3 warstwy:

  1. Dokumentalna. Archiwalne nagrania włączone do filmu.
  2. Paradokumentalna. Sceny rzeczywiste są odtwarzane przez aktorów.
  3. Fabularna. Pomysły scenarzystów, fikcja fabularna zasadniczo.

Często one się przeplatają, np prokurator Szeląg jest audentyczny ale odpowiada na pytania zadawane przez aktorów, dając popis szelągiki. Warto iść na film, żeby obejrzeć jeszcze raz Szeląga. Parulskiego natomiast nie ma. Byłaby wstrząsająca scena: Parulski pali do siebie z kapiszona, TVM SAT wpada do pokoju, nie ratują go, kręcą, umiera. Na następny dzień wychodzi ze szpitala cały i zdrowy obandażowany gazikiem.

Owi recenzenci jutupkowi (zwani dalej onymi) tego podziału nie zauważają i nie omawiają. Nie ma kwestii, czy dobór archiwaliów jest właściwy? Ja bym dodał "jak walnęło, to urwało" Klicha jeszcze. Takie mamy uzasadnienie oficjalne pancernej brzozy. Czy we fragmentach paradokumentalnych oddane zostały prawdziwie rzeczywiste wydarzenia No zostały, ale co z tego?  Oni tak omawiają film, jakby był o chińskiej dynastii Ping sprzed fifnastu setek lat. Co nas obchodzi, czy było tak czy siak, ważne żeby krajobraz pokazać.

Żadne z nich nie spróbowało nawet odnieść się do rzeczywistych wydarzeń. Lekką furię wywołał argument, że coś jest pokazanie w filmie tak a nie inaczej, bo się tak działo na prawdę. Petelicki ujawnia SMS bo naprawdę ujawnił i ginie, bo naprawdę zginął. I tak można bardzo długo. Nie wiem, czego oni chcą? Żeby wszystko było na odwrót. Że nie może być w filmie od razu śledztwa w sprawie samobójstw, bo przecież najpierw seryjny samobójca musiał je popełnić a potem dopiero można badać. I jak może być owo śledztwo osią fabuły, skoro nic nie ustalono na razie?

II

Wszystkie filmy na świecie, ale to wszystkie są dwustronne. Albo nawet pięciostronne. Pokłosie jest nawet dwudziestostronne.  Jest tylko jeden jednostronny i dziwnym trafem jest to "Smoleńsk". Tak to sobie niezależnie wymyślili prawie wszyscy. Bo jeden stwierdził, że chciałby żeby zamach wyraziściej był postawiony. Chwała mu zresztą za to. Ten postulat wielostronności ma tak naprawdę charakter dialektyczny: Nie chodzi o prezentowanie różnych punktów widzenia, ale jednego. Tylko nie tego a narracji MAKMillera. Jakby film opiewał pancerną brzozę to by sobie mógł być jednostronny i nawet pies z kulawą nogą by się tym nie zainteresował. Mamy tu przykład szukania jakiś haków ad hoc, strasznie słaby.

Przykład jest słaby a "Smoleńsk" nachalny. Wszystko wkłada łopatą do głowy. Tak mówią. I młodzież niedobra jest. Tylko harcerze są dobrzy a reszta niedobra jest. Protestuje pod kurią przeciw Wawelowi. Tyle że tam pojawiają się Chińczycy. Czy jest podane łopatą do głowy, czemu Chińczycy protestują? No nie jest. To się teraz domyślcie.

III

"Pokłosie" najbardziej mi tu nadaje się do porównania ze "Smoleńskiem". Główny bohater został w realu wójtem a we filmie go przybili do stodoły. Kręcenie filmu na opak jak widać znajduje spore uznanie. Ale nie każde na opak. Jakby to Żydzi wybili Polaków i wójt umieszczał krzyże na swoim polu - to już uznania nie wzbudzi. Paradoks taki.

W Smoleńsku przyczepili się do tego operatora, co niby zginął, a nie zginął. W recenzjach o tym nie ma. Jedne nie umarł ale drugi umarł ale nie wiadomo czy był w Smoleńsku, bo są zdjęcia, ale nie wiadomo czy to on. Umarł w Moskwie na sepsę. I ten operator czyni Smoleńsk dziełem kompletnie zafałszowanym,  stodoła zaś czyni Pokłosie filmem w pełni prawdziwym. Zamach w Smoleńsku jest zresztą o niebo lepiej udokumentowany niż Pokłosie, które jest opisywane tak, że coś tam jest na rzeczy może więc OK. Taką mamy kalibrację tutaj, czyli ustalenie punktu odniesienia.

IV

Jęczą tam raz, że "Smoleńsk" nie upamiętnia, a potem, że są retrospekcje z Prezydentem Kaczyńskim, który robi różne rzeczy, np. organizuje pomoc Gruzji. Więc upamiętnia czy nie? Zdecydujcie się. Nie podoba się też, ze film o TVNie jest. Że powinien być taki jak kiedyś Amerykanie robili o WTC, że wszyscy razem, że Bush przemawia itp. Otóż u nas tak nie było. Andrzej Wajda, który potem ciężko przeraził się porażką Bronisława Komorowskiego w 1 turze zainaugurował flejm i dalej poszło. Było tak i nie można pokazać tego inaczej. Ustalmy podstawowe fakty: Albo film krzywdzi ciężko TVN oczerniając, albo pokazuje prawidłowo. A może nawet wybiela? Kto chciał to widział ten cyrk, widział ostatnią "pomyłkę" z Wosztylem. Przedstawili się jako jakieś Asołsziejted raz a dwa że inną osobę podpisali jako por. Wosztyla. Symboliczny wymiar jest tu obecny. Nie bardzo chcą przyznać się, co myślą. A to zagadnienie jest kluczowe, nie gra głównej bohaterki. Owa Nina jest potrzebna głownie po to, żeby łaziła w różne miejsca i żebyśmy dziek itemu widzieli, co się tam dzieje. Możemy dzięki temu:

  1. Zobaczyć wydarzenia, o których wiedzieliśmy a których nie pokazywały telewizje.
  2. Zobaczyć skondensowany ciąg wydarzeń, aby lepiej je zrozumieć.

Ale po co mamy wiedzieć i rozumieć?

V

Text ten tylko na pozór odnosi się do owych wytworów myśli vlogerskiej. W swej głębokiej warstwie znaczeniowej przynosi dalszą refleksję nad obecną rzeczywistością. I tylko wspomnę na razie o represjach, które miały zastopowac film. Oni o nich se zapomnieli ale ja nie. Przedstawię tezę, że montażysta padł trafiony strzałem z pancerfausta i stąd nierówny montaż. A co? I tak mniej koloryzuję niż owo "Pokłosie". Dosłownie nie padł ale coś jest na rzeczy. Podobnie jest z obsadą. Ludzie chcą żyć, maja rodziny, nic dziwnego że rezygnowali. Aldona Struzik nie przestraszyła się i bardzo ładnie zagrała. O roli generałowej w owych "recenzjach" cicho, podobnie jak i o tym terrorze. Dziwne nie jest.

Przypisy:

Vlogerzy: Ichabod, Dem3000, Sfilmowani, Wojownicy Kultury, Lukrowany Pierniczek, IhTis , Lekko Zmieszani.TV, komentatorzy na Filmwebie - o wytworach ich imaginacji jest ten tekst. Jak ktoś się czuje pominięty to się może dopisać.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane