Pan się nie boi redaktorze Żakowski
dodane 2015-10-14 19:26
Naprawdę nie jest przypadkiem, że środowiska etosiarskie wystawiły jako frontmena półanalfabetę funkcjonalnego.
Był jeden Saruman u nas i nazywał się Bronisław Geremek. Obecnie redaktor Żakowski usiłuje zająć jego miejsce, ale efekt jest marny: epatuje słuchaczy swoimi monologami składającymi się z ciągu dygresji nie związanych z niczym. Efekt tego upajanie się swoim słowotokiem jest jednak marny, o czym miałem okazję się przekonać dzisiaj w krakowskim Klubie Dziennikarzy "Pod Gruszką". No nie wychodzi.
Rozumiem teraz frustrację lewactwa, które marzy o oświeceniu: że ktoś wyjdzie i powie wprost, jak jest po lewicowemu. Nie powinien też Żakowski przekraczać elementarnych granic przyzwoitości, krytykując "Gazetę Polską", że niby dno. Wątpliwości nie ulega, że jest "Gazeta Polska", niżej są wodorosty, niżej warstwa mułu, niżej dno, niżej liczne warstwy skalne i dopiero pod spodem "Polityka". Wiem to, bo robię wyprawy badawcze na stronę www "Polityki" niczym August Piccard batyskafem na dno oceanu. Zachowujmy więc jakiś związek z rzeczywistością.
O czym było w owej Gruszce? Było o imigrantach i mam nadzieję, że będzie relacja na Youtube. Niestreszczalne (a wiec mętne z definicji) wynurzenia red Żakowskiego rozbijały tok spotkania. RedNacz Terlikowski zrozpaczony kontemplował sufit słuchając elukubracji: a to że Polanie zjednoczyli, a Prusowie niezjednoczyli. Że słabo sie czujemy bo sie boimy dziesieciu tysi.
Takimi dygresjami to ja mogę długo: a to że Hakacie się nie udało, a to że australopiteki biegały na golasa, a to że to a to że sio. Okazało się, że uchodźcy to nie uchodźcy tylko imigranci, ale za chwilę już z powrotem Żakowski nawija, że uchodźcy. I co chwilę nawija o swoich lękach, czego tam się boi. Jak się tak boi to niech do jakiegoś specjalisty idzie. Psychoanaliza czy coś. Rośnie nowe pokolenie na które już te lęki nie działają (dlatego Komorowski przegrał!). Ale zanim o tym napiszę przekażę, co tam było o tych imigrantach:
- Imigranci szturmujący granicę UE to nie uchodźcy z definicji (pisała nawet w pewnym momencie "Wyborcza")
- Prawdziwi potrzebujący siedzą w obozach w Libanie, Turcji, Iraku itp. I UE ma ich gdzieś. Przyciśnięty Żakowski zaczął się pytać, czemu o nich się nie mówi. Tu odpowiadać trzeba a nie się pytać.
- Padły propozycje porządku przyjmowania: a to żeby sieroty (z sali), a to chrześcijan i jazydów, ewentualnie pozytywnych sunnitów.
- RedNacz Terlikowski wskazał na konieczność wyzwolenia miejscowych z okowów Kalifatu.
- Powyższy wskazał też, że kalifat przyswoił sobie pojęcia zachodnie: kiedyś szariat był prawem personalnym i obowiązywał muzułmanów a teraz wzorem zachodnim obowiązuje wszystkich - koncepcja prawa terytorialnego. Bardzo interesujące wywody.
- Zgasili Żakowskiego textem o Polaku mądrym przed szkodą. Jak stwierdził, ze terroryści jeszcze się u nas nie zamachnęli.
- Było jeszcze trochę o kohabitacji, że we Francji działa i prezydent z premierem wspólne stanowisko zajmują. No kurna. U nas też premierzyca Kopacz by mogła spytać się prezydenta Dudy, co tam ma robić. A nie chce.
- Mówili, że w Polsce nie opłaca się robić zamachów, bo nikt się z nami nie liczy i nie będą na świecie relacjonować.
Biznes przemytu ludzi można oszacować na kilka miliardów euro. A jak z tego skromne sto milionów poszło na łapówki dla unijnych funkcyjnych? Dali w łapę to się przerzut należy jak psu buda. Nie to jest jednak najważniejsze, ani nawet nie terror. Skoro do Europy nie trafiają uchodźcy tylko jakiś niewiadomy element, skoro maksymalnie ułatwiają przerzut funkcyjnych z ISIS czy z Kalifatu to tak ma widocznie być. Powstaje pytanie: dlaczego? Tzw "doktryna Palmego" ( http://korwin-mikke.pl/ogolne/zobacz/ziemkiewicz_w_europie_funkcjonuje_doktryna_olofa_palmego/117850 ), nie tłumaczy wszystkiego. Muzułmanie może i pomogą w rozwaleniu jednolitych społeczeństw, ale sami nie chcą się roztopić w nowomodnym bagienku, tylko wykorzystują sytuację do stworzenia nowego homogenicznego społeczeństwa. Lewica została tu użyta jako narzędzie, aby ułatwić zagnieżdżenie się islamu w Europie. Czemu się tak dają wykorzystywać? Bez spiskowych teorii dziejów jak widać nie daje się objaśnić rzeczywistości. Ktoś wkręcił lewactwo i tyle.
Niestety na pytania z sali zostało niewiele czasu, nie dorwałem się zatem do mikrofonu. A i nie jest prosto skonstruować odpowiednie merytorycznie i zwięzłe pytanie. Kto czyta mojego bloga ten wie, że zajmuje mnie "kolejność dziobania w stadzie pawianów", czyli czemu w lewackiej hierarchii imigranci stoją wyżej niż homoseksualiści a ci wyżej niż transi a ci wyżej niż feministki a na samym dole kobiety? Można tu postawić kilka pytań wstępnych:
- Czy nie powinniśmy pomoc dla imigrantów ograniczyć do wysłania im seksedukatorek z PONTONa i przetłumaczenia na arabski "Wielkiej księgi cipek"?
- Jeszcze tu dochodzi edukacja równościowa w duchu Konwencji Przemocowej. Czy egzaminu ze znajomości nie powinni zdawać? Czy nie powinni obowiązkowo brać udziału w manifach?
- Dlaczego mamy ograniczać horyzont czasowy rozważań do paru miesięcy a nie rozpatrywać w dłuższym okresie? Dwadzieścia milionów w dwadzieścia lat: na pewno to są wydumane liczby?
- Czemu katotaliban tak istraszliwy a taliban witają z rozkoszą?
Są to problemy szczegółowe, jednak na tyle wymagające że nie spodziewam się aby red. Żakowski był w stanie udzielić jasnej odpowiedzi. Z przebiegu wydarzeń wnioskujemy, że polityka równościowa, przemocowa to ściema, mająca osłabić społeczeństwa europejskie, aby ułatwić podbój. Dlatego "Konwencja Przemocowa", równość nie obowiązuje przybyszów, jako zdobywców, bo by im utrudniła opanowanie Europy.
II
Red. Ziemkiewicz popełnił felieton "Ostatnia ekstaza pina" http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news-ostatnia-ekstaza-pina,nId,1892684 i akurat miałem okazję zobaczyć modelowego pina w akcji. Ziemkiewicz koncentruje się na aspekcie moralnym: zamienianiu wszystkiego na problem moralny. Ważniejszy jest jednak aspekt lękowy: PIN wszystkiego się boi. Modelowym przykładem jest tu red. Michnik, który epatuje nas swoimi stanami lekowymi przez ostatnie 26 lat. I wystarczy. Red. Żakowski też się boi, jednak nie z tego wynika niezborność jego wypowiedzi. Nie potrafi on przeskoczyć ograniczeń, trafnie opisanych przez Tomasza Wróblewskiego w artykule "10 zasad jak napisać doskonały felieton lewicowy" ( http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?wid=17843060&kat=1027139&title=Tomasz-Wroblewski-10-zasad-jak-napisac-doskonaly-felieton-lewicowy&ticaid=115a66&_ticrsn=3 ). Formy te przestały jednak wystarczać i przegrywają. Naprawdę nie jest przypadkiem, że środowiska etosiarskie wystawiły jako frontmena półanalfabetę funkcjonalnego, który gdy nie duka z kartki potrafi tylko opowiadać jakieś historie o bigosie i kaszalotach. Nie są przypadkiem pytania z referendum prezydenckiego, szczególnie drugie i trzecie. Co miała oznaczać odpowiedź NIE na pytanie o rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika? Drugie pytanie nie było o zniesieniu finansowania partii z budżetu, jak to kłamliwie przedstawiali. Było o niesprecyzowanej zmianie sposobu, czyli odpowiedź TAK oznaczać mogła zgodę na wejście red Żakowskiemu na pensję. Oni na prawdę w ten sposób funkcjonują. Na nowym pokoleniu, nie oglądającym TV nie robi to żadnego wrażenia. Zresztą preferuje ono konkret: krótko, zwięźle i do rzeczy. Trzeba mu kawę na ławę kłaść: że demokrację się rozumie jako rządy swoich. Jak PO odetną od żłobu to już nie jest demokracja. Podobnie było w PRL, gdzie demokracja polegała na rządach PZPR. Towarzysz Breżniew działał na rzecz tolerancji: celem jego było, żeby komuchy na całym świecie były nie tylko tolerowane, ale i afirmowane. Podobnie teraz toleracjoniści z salonu nie tolerują nikogo poza sobą.
Obecnie stoimy w obliczu zmiany reżimu i reakcje na tą zmianę są kompromitujące. Raz że jest to normalka w demokracji a dwa, że opozycja to nie partia rządząca. No nie rozumieją tego. Masy to widzą i mają coraz większa bekę. Salonowcy wyglądają też żenująco na tle imigrantów, którzy przedzierają się przez morza, góry, rzeki, granice i nie kwękolą, jacy to są bojący. Jak się boicie to se strzelcie antydepresanta. Strachliwy wzorcem osobowym nie będzie.
Są jednak podobieństwa kulturowe: DoRzeczy doniosło, że szef kancelarii Bronka porozumiewał się z kierowcą przez telefon. I to nie bezpośrednio do kierowcy dzwonił tylko do sekretarki, a ona dopiero z kierowcą rozmawiała. Na tle tego przejawu wschodniej satrapii dodatnio odbijają sie pisiory, które mówią "dzień dobry" borowikom, sprzątaczkom, kierowcą, dostrzegają w nich bowiem niezbywalną godność człowieczą. Bronek postrzegał siebie jako takiego sułtana czy emira, przed którym wszyscy padają na ryj, ale to on tylko tak siebie postrzegał.
PS: Tam jeszcze paru gości występowało, ale nie wiem kto.
PS2: Zabrakło gorącej czekolady, więc na przyszłość jak ktoś się wybiera to niech uważa.