Czy zainteresowanie koronawirusem ustępuje przed blaskiem korekty sposobów głosowania?
dodane 2020-03-28 19:22
Totalność totalsów dotyczy także autorytetów. Dotyczy także głupoty. I to głupoty totalnej. Większość z nas ma swoje zdanie na temat posłów. Nie musza sobie robić jaj w Sejmie, obyśmy wiedzieli, jaki poziom reprezentują. Jednak profesorowie, autorytety naukowe potrzebują czegoś więcej. Potrzebują mediów, aby wszystkim ukazać swoją ignorancję i polityczne zacietrzewienie. Nienawiść, która zaślepia.
Nie. I nikt tego nie zauważy. Wydawało mi się, to totalsi, zajęci skakaniem sobie spodziewałem się, że cokolwiek może przyćmić epidemię. Byłe, przekonany, że obóz rządzący, szybciutko dokończy reformę sądownictwa do gardeł (bez zdejmowania maseczek zwiększających poczucie anonimowości), nie zauważą, że kasta została przywołana do porządku. I oczyszczona w dyspozycyjnych oraz kręcących lody sędziów. A tu siurpryza. Głosowanie na korektą głosowania.
W Interii, oburzony Andrzej Zoll powiedział: „To oczywiste, że na sześć miesięcy przed zaplanowaną datą wyborów nie wolno wprowadzać takich zmian. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2006 r. wyraźnie na to wskazuje. Bzdury mówią posłowie, którzy twierdzą, że to nie są sprawy zasadnicze, że poprawki mają charakter "techniczny".”
Dla mnie oczywistym jest, że nie wprowadzenie tego udogodnienia stanowiłoby zaprzeczenie demokracji, gdyż wykluczyłoby dziesiątki tysięcy osób (wg stanu na dzisiaj) z możliwości oddania swojego głosu. A w dniu wyborów wykluczonym mogłyby być setki tysięcy osób, co w znaczący sposób wpłynęłoby na wynik wyborów.
Jednak rozumiem oburzenie totalsów. Im bardzo na rękę, wierząc statystykom, byłoby uniemożliwienie udziału w wyborach osobom starszym. Pamiętacie słynną akcję zwolenników Tuska: „Zabierz babci dowód”? Teraz po cichu mówią: „Wykorzystajmy koronawirusa, bo dzięki niemu mamy z głowy seniorów”. Ale głośno krzyczą, że niezgodne z prawem. Tylko dlatego, że im nie na rękę ta techniczna zmiana. Nie trybu wyborów. Nie zasad. Ale tylko dotycząca rozszerzenia zakresy=u stosowania dotychczasowych metod. Nic więcej.
No ale zerknijmy na czym polegają zmiany:
1. Głosować korespondencyjnie będą mogli wyborcy, którzy w dniu głosowania podlegają obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych,
2. głosować korespondencyjnie będą mogli ci, którzy najpóźniej w dniu wyborów skończyli 60 lat,
3. głosowania korespondencyjnego nie będzie można przeprowadzać w obwodach zagranicznych, na statkach morskich,
4. wyborcy ponad 60-letni - zamiast głosowania korespondencyjnego - będą mogli wybrać głosowanie przez pełnomocnika (jak niepełnosprawni).
O co wielkie larum?
Ad. 1. Zapobiega wykluczeniu osób objętych kwarantanną. I co w tym złego? Wydaje mi się, że cała liberolewica krzyczy, aby nikogo nie wykluczać. Werbalnie walczą z wykluczeniami, ale gry im to odpowiada, to zmieniają front na przeciwny. Uważam, że ta zmiana jest całkowicie zgodna z zasadami demokracji.
Ad. 2. Rozszerzenie grupy mającej prawo do głosowania korespondencyjnego na osoby szczególnie zagrożone skutkami zarażenia. Czy nie jest to humanitarne podejście do obywateli? Wydaje mi się, że ta ochrona jest całkowicie zrozumiała i powinna być akceptowana przez każdego człowieka.
Ad. 3. Przyznam się, że nie rozumiem, dlaczego wyłączono tę grupę. I o to mogliby się bić totalsi. Gdyby zależało im na demokracji. Ale nie, im wyłącznie zależy na biciu piany o organizowaniu nagonek.
Ad. 4. Rozszerzenie prawa do głosowania przez pełnomocnika jest tak samo zrozumiałe, jak dopuszczenie 60+ do głosowania korespondencyjnego. Ochrona życia osób starszych.
Jednak, pomimo zaangażowanie wszelkich sił przez partie medialne Tefałen i Giewu, tematem naczelnym pozostaje koronawirus. Który nic sobie nie robi z polityki. Choć w pewnym stopniu ją wykorzystuje. Czego przykładem obstrukcja nowego tworu politycznego, jakim jest Konfederacja Obywatelska. Na siłę doprowadzili do spotkania się w Sejmie koronawirusów z całej Polski, a po ich braterskiej wymianie między posłami, rozwiezienie wirusa w 460 nowych miejsc.
Nie obył się przy tym bez wspaniałych wytrysków poselskiej inteligencji i humoru. Biegania z miarami, grupowe selfie, maseczki w różnych dziwnych miejscach. Bo maseczkowa rewia mody objęła nie tylko fason i kolor maseczek, ale także sposoby ich noszenia. A co światlejsze osoby, z zawodu lekarze, wkładający pod maseczki łapki zabezpieczone rękawiczkami, to doskonały przykład dla narodu. Bo skoro lekarz i to wcześniej piastujący najwyższe stanowiska tak czyni, to wie co czyni.
Ale odezwały się też inne autorytety, profesory.
Marek Chmaj wali z grubej rury, ośmielając się podawać konkretne artykuły konstytucji, które zostały złamane. Zacytuję jego wypowiedź, gdyż świadczy o kuriozalnym braku znajomości prawa lub braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Kompletna kompromitacja.
Marek Chmaj: Sejm nie może głosować online - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską konstytucjonalista, prof. Marek Chmaj. I tłumaczy: - Jest to niezgodne z art. 120, 109 i 113 Konstytucji. Ustawy uchwala się w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, Sejm obraduje na posiedzeniu, a jego obrady muszą być jawne.
A czego dotyczą przywołane artykuły? Sprawdzić każdy może. Jeden stwierdza, że głosowania, w których bierze udział mniej niż połowa posłów są nieważne. A drugi, że obrady muszą być jawne. Zweryfikowanie pierwszego zarzutu, jakoby w głosowaniu brało udział mniej niż połowa posłów, jest bardzo odważny. Gdyż uczeń podstawówki potrafi podzielić 460 na 2 i obliczyć, że minimum wynosi 230 posłów. A potem zestawić to z danymi podanymi na stronie Sejmu RP. A obecnych było 439. Czy dla profesora 439 jest mniejsza ilością od 230? Wydaje mi się, że nienawiść do obecnej władzy całkowicie zaślepia i odbiera rozum. Poniżej wklejam dane z głosowania wyżej opisanego oraz dotyczącego tarczy.
"Za" poprawką Kodeksu wyborczego zagłosowało 222 posłów (w tym po jednym z KO i PSL-Kukiz'15), z kolei przeciw było 214, a wstrzymało się trzech. Wśród głosów "przeciw" siedem to głosy parlamentarzystów z klubu PiS. Z kolei w głosowaniu końcowym za przyjęciem tzw. tarczy antykryzysowej głosowało 343 posłów (228 z PiS, 115 z KO). Przeciw było 73 (1 z PiS, 46 z Lewicy, 26 z PSL). Wstrzymało się 19 (9 z KO, 10 z Konfederacji).
Drugi argument dotyczy jawności. Jeśli byłby on prawdziwy, to znaczyłoby, że posłowie są idiotami. A przecież to wybrańcy narodu. Nie rozumiem, jaki trzeba mieć tupet, żeby twierdzić, że posłowie nie wiedzieli, nad czym głosują. Połączeni internetowo mogli zabierać głos, dyskutować i przysłuchiwać się wypowiedziom innych posłów. Jeśli tego nie uczynili, to zarzut poważny. Może teraz posypią się oświadczenia, że cały czas obrad przespali i obudzili się dopiero na głosowanie. W końcu czemu nie. Skoro potrafią spać na sali obrad, to dlaczego nie w domu?
Oj, chyba trzeba będzie uchwalić kolejną poprawkę, tym razem dotyczącą udziału w obradach. Trzeba koniecznie nałożyć obowiązek zainstalowania kamerek z domach posłów, aby móc ich obserwować przez cały czas obrad. Ale to za mało. Mogą znaleźć się spryciarze, którzy nakleją sobie na okulary fotografie oczu, albo namalują je na powiekach, i spać będą na siedząco. Trzeba każdemu zainstalować czuwak. Taki, jakie mają maszyniści w pociągach. Co kilka minut ciche piśniecie, na które trzeba zareagować naciśnięciem przycisku. A w samym sejmie zatrudnić kilkuset obserwatorów śledzących zachowanie każdego z posłów. A zapis każdego posiedzenia musi być archiwizowany.
Tonący brzytwy się chwyta. Totalsi wpadają w panikę. Pani Wpadka potrafi się skidać przy wypowiedzi na każdy temat. Biały koń kulawy. Poza docinkami i pojedynczymi atakami nie potrafi się zdobyć na żaden konstruktywny głos. Za bardzo obrósł w piórka.