Mój pierwszy post
dodane 2014-03-28 08:47
Nie jestem literatem ani teologiem, nie mam doktoratów ani tytułów honorowych. Wydaje mi się że czasem mam coś to powiedzenia. Czy mam? Ocena należy do Was.
Dziś piątek. zapraszam na Drogę Krzyżową. (tekst autorski)
„Temu żarowi, który pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotykało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych” (Z 1 Listu św. Piotra Apostoła )
Czy cierpienie, upadek jest czymś nadzwyczajnym? Niespotykanym? Rzadkim?
Dlaczego więc rodzi w nas bunt jakbyśmy umawiali się z Bogiem na życie łatwe, miłe i bezstresowe.
Krzyż jest codziennością. Codziennością radości zbawienia, ale i smutku, upadku, nieszczęścia, podnoszenia się z grzechu. Nie jest zarezerwowany dla silnych i bezkompromisowych. Tych, którym wydaje się że są kryształowo- przezroczyści, bez skazy. Zdolni nieść i unieść jego wszechogarniającą rzeczywistość. Jest zadany każdemu z nas.
Weźmy go więc i idźmy. Z własnym krzyżem, za Chrystusowym krzyżem. Popatrzmy na swoje życie w jego perspektywie i bądźmy trzeźwi. Trzeźwi wobec budowanego przez samych siebie i świat fałszywego obrazu nas samych.
Idźmy za Chrystusem, nie tylko by słuchać i patrzeć ale odpowiadać na zawarte w treści każdej stacji pytanie. Pytanie , które Pan poprzez krzyż kieruje osobiście do każdego z nas.
Stacja I: Sąd
Czy jestem tu by współczuć?
Litować się?
Oburzać kuriozalnym wyrokiem?
Pytać: Jak to możliwe?
Czy też patrząc
Umiem i chcę
pytać także siebie:
ile razy osobistą korzyść,
sympatię,
przynależność,
czyjąś miłą powierzchowność
pozory i wygodne kłamstwo
stawiałem ponad PRAWDĄ ?
czy umiem i chcę jak JEZUS
stanąć w PRAWDZIE
tej pełnej
nieprzefiltrowanej przez sito egoizmu
dobrego samopoczucia
interesu
ulubionych wad , przywar i nałogów
grzechu nienazywanego grzechem
pychy przebranej za pokorę
po stronie
PRAWDY o sobie samym
Stacja II: Krzyż
Staję wobec zmęczenia
Rozczarowania , zniechęcenia
Świadomość skrzywdzenia
I niesprawiedliwości
Rośnie we mnie i woła:
Mam prawo !
do szczęścia,
Zaspokojenia i samorealizacji
Do rozrywki, do sukcesu
Po co ten ból!
Choroba….
Kolejne oszustwo tych którym wierzyłem
Nie tak miało być….
Nie chcę tego dźwigać
Ale czy jeszcze umiem i chcę
uczyć się od JEZUSA
Że bez zgody na krzyż nie jestem w pełni człowiekiem?
Stacja III : Pierwszy upadek
Moje ja,
Moje zdanie,
Moja prawda,
Moja wolność
Nabrzmiałe przekonaniem,
Narzucane,
Wymuszane
Runęły pod ciężarem złudzeń
Rozpadły się
Czy umiem i chcę jeszcze wstawać?
Podnosić się tak,
By nad moim gniewem,
Nie zachodziło słońce
Stacja IV: Matka
Czas Miłości,
Troski ,
marzeń i nadziei
Daję siebie,
Chronię przed zderzeniem z murem świata
Z jego oszustwem
opakowanym w sztandar pustych choć wzniosłych słów
A czy to nie ja co dzień stwarzam taki właśnie świat?
Świat, w którym coraz mniej człowieka w człowieku.
Ja – matka, Ja -ojciec
Moje wybory i kompromisy,
Układy i rezygnacje,
Przekonanie, że mieć i znaczyć,
to więcej i lepiej niż być
Czy umiem jeszcze i chcę
Jak MARYJA
wierzyć wbrew nadziei
ufać i być wiernym
WIERNEMU do końca?
Stacja V: Cyrenejczyk
Ciężka, nielubiana i źle płatna praca
- za coś przecież trzeba żyć!
Kierat obowiązków,
niezauważonych przez nikogo poświęceń i wyrzeczeń,
Z obawy przed wyśmianiem,
kolejna, poprawna poza i maska
Dźwigam to po kryjomu
Bo to takie nienowoczesne
To nie luzacki sobotni grill
Nie beztroska, nieustająca impreza
To męcząca codzienność
i ja
wtłoczony w nią
przebraną za troskę - pogardą tych
co - ponoć coś znaczą
co dzierżą rząd ciał i dusz
co ponoć widzą dalej i wszystko wiedzą lepiej
Czy chcę
Czy umiem jeszcze wierzyć
że moja trudna codzienność
ukryta jest w krzyżu CHRYSTUSA ?
Stacja VI: Weronika
Wrzucam banknot do puszki z serduszkiem,
Monetę do skarbony w kościele
I tanio kupuję spokój sumienia
Jeszcze charytatywny bal,
Koncert
W blasku fleszy
Kolorowe światełko do nieba
Raz
Dwa
Trzy razy do roku
Tak - to ja
Ja , pomagam,
Ja, uczestniczę,
Ja, obdarzam
Ja
Dlaczego więc
na mojej chuście
odbija się moje własne
a nie JEGO oblicze
Stacja VII: Drugi upadek
Moje dłonie puste
A jeszcze błądzą
Szukając wokół wczorajszego kształtu
Posiadania
Uszy próbują odnaleźć
Echo muzyki
wczorajszą pieśń na własną cześć
Patrząc w horyzont
Tęsknię jeszcze za mirażem
Taniego szczęścia
Za przewrotną ułudą kłamstwa
Czy umiem jeszcze i chcę wstać?
I z głębokości zawołać
PANIE - tylko w TOBIE jestem?
Stacja VIII : Płaczące niewiasty
Ocieram łzę nad książką
Przed ekranem
Wzruszam się
Tym co dalekie
Co nie woła po imieniu
Nie dotyka bólem serca
Nie domaga się czynu
Co jest oddzielone kordonem niemożności jak rzymską strażą
Płaczę, przeżywam ,
współczuję – obcym i na odległość
Czy mogę coś więcej?
Czy umiem i chcę zapłakać
nad zrujnowaną JEROZOLIMĄ mojego sumienia?
Nad bliskim na wyciągnięcie ręki
I w nim zobaczyć cierpiącego Boga ?
Stacja IX: Trzeci upadek
Kim jestem?
Czy jeszcze jestem?
Czy umiem jeszcze i chcę
Wstać i choć przez chwilę
iść
Ku pełni
Ku Miłości do końca
Stacja X : Obnażenie
Ja
Otwarty na wszystko
Bezpruderyjny
Tolerancyjny i nowoczesny
Z duszą otwartą jak przechodni pokój
Bez wycieraczek w drzwiach
Rozumiem
Akceptuję
Nie osądzam : bo kimże jestem?
I wystawiam na widok publiczny
Bezbronność mojego Boga
Powierzoną mi
W miłości
Czy wierzę jeszcze
Czy pamiętam
Że
tak znaczy tak,
a nie znaczy nie?
Stacja XI : Ukrzyżowanie
Uderzam celnie i metodycznie,
Oceniam,
Klasyfikuję,
Stawiam krzyżyk
Ostatnie miejsce,
Bezużyteczny ,
słaby i chory,
moher , oszołom,
Niepotrzebny bo bez koneksji
Brzydki i nielubiany,
Nudny,
Skreślony raz na zawsze
Przygwożdżone plotką dłonie,
Wyśmiany wygląd,
przebite poniżeniem nogi,
moje słowo,
które powoli zabija
Czy umiem jeszcze
Czy chcę
W odrzuconym ujrzeć CHRYSTUSA
Stacja XII : Śmierć na krzyżu
Widzę ją co dzień
Na ekranach telewizorów
Na zdjęciach z pierwszej strony
Przyzwyczaiłem się
To już nie boli
Jest dalekie
Opowiadane jak mit, legenda,
Nierzeczywiste
Czy umiem jeszcze i chcę,
Uderzyć w milczącą strunę,
Posklejać rozbity dzwon duszy,
Obudzić się
I wejść,
w ból i samotność śmierci
oddać w JEGO przebite dłonie
moje kulawe człowieczeństwo
Stacja XIII : Zdjęcie z krzyża
W moich rękach,
Ukryłem gruzy klęsk,
zamknięte w piety pamięci
Wiara, nadzieja, miłość
-ukrzyżowane,
zabite obojętnością i rutyną, pośpiechem,
złą wolą
nie krzyczą już,
zamknąłem im usta obawą,
że w świecie sukcesu
mogą zranić brzydotą śmierci,
przykryłem je fałszem sztucznego uśmiechu
czy umiem jeszcze jak MARYJA,
całym sobą,
bezgłośnie krzyczeć miłością,
której jeszcze nie zdołano zabić?
Stacja XIV : Złożenie do grobu
W ilu grobach,
Ukryłem niewygodną prawdę?
Starannie i szczelnie,
Okrywając ją,
Hipokryzją marmurowych pomników ,
Pragnąc,
by nikt nie usłyszał,
Nie dojrzał,
nie dotknął
Ile mam pieczęci,
Przyjaciół,
gotowych zaświadczyć pod przysięgą….
Czy umiem jeszcze i chcę
Wydobyć z otoczki pozorów,
Samousprawiedliwień,
Obumarłe ziarno prawdy o sobie samym
Tej zabitej i pogrzebanej
Czy mam odwagę
pozwolić
By dojrzała do zmartwychwstania.
Zakończenie
Idąc za Tobą Panie, zadałem sobie wiele trudnych pytań.
Pytań najważniejszych.
Pytań o prawdę o sobie.
Czy nadal jej się boję i uciekam?
Czy może widzę swoją słabość, upadek i grzech
I wiem już na pewno
Że Ty z wysokości krzyża
zawsze patrzysz na mnie z miłością
zawsze dajesz mi szansę na nowy początek.
Jezu ufam Tobie!
Amen.