Mój pierwszy post

dodane 08:47

Nie jestem literatem ani teologiem, nie mam doktoratów ani tytułów honorowych. Wydaje mi się że czasem mam coś to powiedzenia. Czy mam? Ocena należy do Was.

 

Dziś piątek. zapraszam na Drogę Krzyżową. (tekst autorski)

„Temu żarowi, który pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotykało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych” (Z 1 Listu św. Piotra Apostoła )

Czy cierpienie, upadek jest czymś nadzwyczajnym? Niespotykanym? Rzadkim?

Dlaczego więc rodzi w nas bunt jakbyśmy umawiali się z Bogiem na życie łatwe, miłe i bezstresowe.

Krzyż jest codziennością. Codziennością radości zbawienia, ale i smutku, upadku, nieszczęścia, podnoszenia się z grzechu. Nie jest zarezerwowany dla silnych i bezkompromisowych.  Tych, którym wydaje się że są kryształowo- przezroczyści, bez skazy. Zdolni nieść i unieść jego wszechogarniającą rzeczywistość. Jest zadany każdemu z nas.

Weźmy go więc i idźmy. Z własnym krzyżem,  za Chrystusowym krzyżem. Popatrzmy na swoje życie w jego perspektywie i bądźmy trzeźwi. Trzeźwi wobec budowanego przez samych siebie i świat fałszywego obrazu nas samych.

Idźmy za Chrystusem, nie tylko by słuchać i patrzeć ale odpowiadać na zawarte w treści każdej stacji pytanie. Pytanie , które Pan poprzez krzyż kieruje osobiście do każdego z nas.

Stacja I: Sąd

Czy jestem tu by współczuć?

Litować się?

Oburzać kuriozalnym wyrokiem?

Pytać: Jak to możliwe?

Czy też patrząc

Umiem i chcę

pytać także siebie:

ile razy osobistą korzyść,

sympatię,

przynależność,

czyjąś miłą powierzchowność

pozory i wygodne kłamstwo

stawiałem ponad PRAWDĄ ?

czy umiem i chcę  jak JEZUS

stanąć w PRAWDZIE

tej pełnej

nieprzefiltrowanej przez sito egoizmu

dobrego samopoczucia

interesu

ulubionych wad , przywar i nałogów

grzechu nienazywanego grzechem

pychy przebranej za pokorę

po stronie

PRAWDY o sobie samym

 

Stacja II: Krzyż

Staję wobec zmęczenia

Rozczarowania , zniechęcenia

 

Świadomość  skrzywdzenia

I niesprawiedliwości

Rośnie we mnie i woła:

Mam prawo !

do szczęścia,

Zaspokojenia i samorealizacji

Do rozrywki, do sukcesu

 

Po co ten ból!

Choroba….

Kolejne oszustwo tych którym wierzyłem

Nie tak miało być….

Nie chcę tego dźwigać

 

Ale czy jeszcze umiem i chcę

uczyć się od JEZUSA

Że bez zgody na krzyż nie jestem w pełni człowiekiem?

 

Stacja III : Pierwszy upadek

Moje ja,

Moje zdanie,

Moja  prawda,

Moja  wolność

 

Nabrzmiałe przekonaniem,

Narzucane,

Wymuszane

 

Runęły pod ciężarem złudzeń

Rozpadły się

 

Czy umiem i chcę jeszcze wstawać?

 

Podnosić się tak,

By nad moim gniewem,

Nie zachodziło słońce

 

Stacja IV:  Matka

Czas Miłości,

 Troski ,

marzeń i nadziei

 

Daję siebie,

Chronię przed zderzeniem z murem świata

Z jego oszustwem

opakowanym w sztandar pustych choć  wzniosłych słów

 

A czy to nie ja co dzień stwarzam taki właśnie świat?

Świat, w którym coraz mniej człowieka w człowieku.

 

Ja – matka,   Ja -ojciec

 

Moje wybory i kompromisy,

Układy i rezygnacje,

Przekonanie, że mieć i znaczyć, 

to więcej i lepiej niż być

 

Czy umiem jeszcze i chcę

Jak MARYJA

wierzyć wbrew nadziei

 

ufać i być wiernym

WIERNEMU do końca?

 

Stacja V:  Cyrenejczyk

Ciężka, nielubiana i źle płatna praca

-  za coś przecież trzeba żyć!

Kierat obowiązków,

niezauważonych przez nikogo poświęceń i wyrzeczeń,

Z obawy przed wyśmianiem,

kolejna, poprawna poza i maska

 

Dźwigam to  po kryjomu

Bo  to takie nienowoczesne

To nie luzacki sobotni  grill

Nie beztroska, nieustająca impreza 

 

To męcząca codzienność

 i ja

wtłoczony w nią

przebraną za troskę  -   pogardą tych

co  - ponoć coś znaczą

co dzierżą rząd ciał i dusz

co ponoć widzą dalej i wszystko wiedzą  lepiej

 

Czy chcę

Czy umiem jeszcze wierzyć

 że moja trudna codzienność

 ukryta jest w krzyżu CHRYSTUSA ?

 

Stacja VI: Weronika

Wrzucam banknot do puszki z serduszkiem,

Monetę do skarbony w kościele

 

I  tanio  kupuję spokój sumienia

 

Jeszcze  charytatywny bal,

Koncert

 

W  blasku fleszy

Kolorowe światełko do nieba

Raz

Dwa

Trzy razy do roku

 

Tak  -  to ja

Ja , pomagam,

Ja,  uczestniczę,

Ja,  obdarzam

Ja

 

Dlaczego więc

na mojej chuście

odbija się moje własne

a nie JEGO oblicze

 

Stacja VII: Drugi upadek

Moje dłonie puste

A jeszcze błądzą

Szukając wokół wczorajszego kształtu

 

Posiadania

 

Uszy próbują odnaleźć

 Echo muzyki

 wczorajszą pieśń na własną cześć

 

Patrząc w horyzont

Tęsknię jeszcze za mirażem

Taniego szczęścia

 

Za przewrotną  ułudą  kłamstwa

 

Czy umiem jeszcze i chcę wstać?

I z głębokości zawołać

 

PANIE - tylko w TOBIE  jestem?

 

Stacja VIII : Płaczące niewiasty

Ocieram  łzę  nad książką

Przed ekranem

 

Wzruszam się

Tym co dalekie

Co nie woła po imieniu

Nie dotyka bólem serca

Nie domaga się czynu

 

Co jest oddzielone kordonem niemożności jak rzymską strażą

 

Płaczę, przeżywam ,

współczuję –  obcym i na odległość

Czy mogę coś więcej?

Czy umiem i chcę zapłakać

nad zrujnowaną JEROZOLIMĄ  mojego sumienia?

 

Nad bliskim na wyciągnięcie ręki

I w nim zobaczyć cierpiącego Boga ?

 

Stacja IX: Trzeci upadek

Kim jestem?

Czy jeszcze jestem?

 

Czy umiem jeszcze i chcę

 

Wstać i choć przez chwilę

iść

 

Ku pełni

 

Ku  Miłości do końca

 

Stacja X : Obnażenie

Ja

Otwarty na wszystko

 

Bezpruderyjny

Tolerancyjny i nowoczesny

Z duszą otwartą jak przechodni pokój

Bez wycieraczek w drzwiach

 

Rozumiem

Akceptuję

Nie osądzam : bo kimże jestem?

 

I wystawiam na widok publiczny

Bezbronność mojego Boga

Powierzoną mi

W miłości

 

Czy wierzę jeszcze

Czy pamiętam

Że

tak znaczy tak,

a nie znaczy nie?

 

Stacja XI : Ukrzyżowanie

Uderzam celnie i metodycznie,

Oceniam,

Klasyfikuję,

Stawiam krzyżyk

 

Ostatnie miejsce,

Bezużyteczny ,

słaby i chory,

 moher , oszołom,

Niepotrzebny bo bez koneksji

Brzydki  i nielubiany,

Nudny,

Skreślony raz na zawsze

 

Przygwożdżone plotką dłonie,

Wyśmiany wygląd,

przebite poniżeniem nogi,

moje słowo,

które powoli  zabija

 

Czy umiem jeszcze

Czy chcę

W odrzuconym ujrzeć CHRYSTUSA

 

Stacja XII : Śmierć na krzyżu

Widzę ją co dzień

Na ekranach telewizorów

Na zdjęciach z pierwszej strony

 

Przyzwyczaiłem się

 

To już nie boli

Jest dalekie

Opowiadane jak mit, legenda,

Nierzeczywiste

 

Czy umiem jeszcze i chcę,

Uderzyć w milczącą strunę,

Posklejać rozbity dzwon duszy,

Obudzić się

I  wejść,

 w ból i samotność śmierci

 

oddać w JEGO przebite dłonie

moje kulawe człowieczeństwo

 

Stacja XIII  : Zdjęcie z krzyża

W  moich rękach,

 Ukryłem gruzy klęsk,  

zamknięte w piety pamięci

 

Wiara, nadzieja, miłość

-ukrzyżowane,

 zabite obojętnością i rutyną, pośpiechem,

złą wolą

 

nie krzyczą  już,

 

zamknąłem  im usta obawą,

że w świecie sukcesu   

mogą zranić brzydotą  śmierci,

przykryłem je fałszem sztucznego uśmiechu

 

czy umiem jeszcze jak MARYJA,

całym sobą,

bezgłośnie krzyczeć  miłością,

której jeszcze nie zdołano zabić?

 

Stacja XIV : Złożenie do grobu

W ilu grobach,

Ukryłem niewygodną prawdę?

Starannie i szczelnie,

Okrywając ją,

Hipokryzją marmurowych pomników ,

Pragnąc,

by  nikt nie usłyszał,

Nie dojrzał,

nie dotknął

 

Ile mam pieczęci,

Przyjaciół,

gotowych zaświadczyć pod przysięgą….

 

Czy umiem jeszcze i chcę

Wydobyć z otoczki pozorów,

Samousprawiedliwień,

Obumarłe ziarno prawdy o sobie samym

 

Tej zabitej i pogrzebanej

Czy mam odwagę

pozwolić

By dojrzała do zmartwychwstania.

 

 

Zakończenie

 

Idąc za Tobą Panie, zadałem sobie wiele trudnych pytań. 

Pytań najważniejszych.

Pytań o prawdę o sobie.

Czy nadal jej się boję i uciekam?

Czy może widzę swoją słabość, upadek i grzech

I wiem już na pewno

Że Ty z wysokości krzyża

zawsze patrzysz na mnie z miłością

zawsze dajesz mi szansę na nowy początek.

 

Jezu ufam Tobie!

 

Amen.

 

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Kategorie