Chcę opwiedzieć...

dodane 13:55

Witam wszystkich! założyłam tego bloga ponieważ chcę podzielić się z wami tym ... jak silna potrafi być wiara.. Ale również co z moim życiem zrobiło zło..

Od małego byłam wychowywana po chrześcijańsku..
Od małego uczęszczłam na Oazy i Scholki..
Interesowałam sie graniem na organach.. więc chodziłam na lekcje do organistki.
ale .. w czwartej klasie podstwowej coś zaczęło mnie odpychać od kościoła..
ale wciąż nie rezygowałam z modlitwy, chodziłam do kościoła.. ale już nie było jak kiedyś..

Zaczęłam tracić kontakt z rodzicami.. do kościoła juz nie przywiązywałam dużej wagi, ponieważ widziałam, że wszystko mi się sypie..
Gdzie ta miłość.. gdzie pomoc.. wszyscy sie kłócą ciągłe problemy.. rodzice coraz rzadziej chodzili do kościoła, dawali mi przykład..
szkoda tylko, że zły :( .. zaczęłam więc tylko przychodzić na msze tak jak na lekcje... bo tylko granie na mszy mnie intersowało..
W piątej i szóstej klasie wpadłam w złe towarzystwo.. byli to oczywiście ludzie, którzy nie chodzili do kościoła..
było coraz gorzej. Był taki jeden ksiądz który "chciał pomóc" a jeszcze bardziej zraził mnie do kościoła.
Poszłam do gimnazjum..  Cały smutek ukrywałam pod sztucznym uśmiechem.. rzadko pojawiał się na mojej twarzy szczery uśmiech...
Nic mi nie wychodziło.. było coraz gorzej. Tu ksiądz, tu rodzice, tu szkoła.. znajomi... 
Od kąd pamiętam mój tata jeżdził tirami... więcej Go niebyło niż był.. Mama mnie straszyła cały czas nim, gdy miała ze mna problem... Mama pracowała w skepie.. i Na początku gimnazjum nagle obydwoje byli w domu- otworzyli własna dzałalność...
Mama wpadła w depresje.. Tata zarzucał mi, że to przeze mnie,.. kiedy nie szło mi w szkole .. mówił, że będę nikim... ze bede nadawała sie tylko na ....... Byłam juz tak wyczerpana tym wszystkim.. problemami.. słowami jakimi zasypywały mnie bliskie osoby . Naprade juz miałam dość wszystkiego.. Uciekłam z domu... Chciałam, zeby coś przemyśleli .. I powiedzcie .. co robią rodzice gdy dziecko ucieknie ???? no co ....
Szuka !!! tak !! A Oni.. Poszli spać... Było mi tak okropnie przykro... do teraz nie umiem wybaczyc.. nie umiem ...
Chciałam odebrać sobie życie... Ale coś mi nie pozwoliło... Pomyślałam " Boże do czego to doszło... Pomóż mi, bo już nie mam siły"  kilka dni później przyjechał do nas do kościoła chór.. I ksiądz który zajmował sie nim, mowił, że pilnie porzebują organisty.. Padło na mnie ... Dostałam swoją szansę .. .Moje życie zaczęło się zmieniać.. właśnie od tego momentu.. Ale to w następnej notce...



A dziś na dobranoc:

"Człowiekowi koniecznie potrzebne jest miłujące spojrzenie Chrystusa.
 Może najbardziej w chwili doświadczenia, upokorzenia, prześladowania, klęski - wtedy gdy nasze człowieczeństwo zostaje jakby przekreślone w oczach ludzkich, znieważone i podeptane - wtedy świadomość tego, że (...) Chrystus miłuje każdego i zawsze, (...) pozwala nam przetrwać"

   (List do Młodych całego świata, 1985)



 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024