Wilczek
Reklama
dodane 2017-02-15 21:41
dźwignią handlu i satyry
Od najmłodszych lat nasze wilczęta były wychowywane w atmosferze nieufności do wszelkiego rodzaju reklam. Przez pewien czas słowo reklama była omalże synonimem kłamstwa.
Pod nieobecność Wilczycy popsuło nam się żelazko. W pięcioosobowym stadzie jest to jeden z najczęściej i najintensywniej używanych sprzętów gospodarstwa domowego. Dlatego pojechaliśmy z Wilczkiem do sklepu ze sprzętem AGD i znaleźli półkę z żelazkami. Od razu znalazł się tam też usłużny pan sprzedawca. Nieopatrznie zapytałem o takie dziwne żelazka z grubym przewodem i stojące na pojemnikach na wodę. Okazały się stacjami parowymi i pan zrobił nam dokładny wykład zachwalając urządzenie za prawie dwa tysiące złotych. Zakończyło się na zakupie zwykłego ale dobrej klasy żelazka i obyło się bez zakupu pachnących płynów, sztyftów do czyszczenia i przedłużonej super-hiper gwarancji.
Kiedy opowiadaliśmy o tym zakupie Wilczyczce, Wilczek wczuł się w rolę:
-"I on mówił, że też ma takie żelazko i jest bardzo zadowolony i codziennie nim dojeżdża do pracy!"
...
Mój ci on!
P.S.
Przed chwilą Wilczątko niechcący dołączyło do naszej loży szyderców. Oglądając reklamę jakiegoś suplementu wspomagającego apetyt u dzieci stwierdziło:
-"Phi, oni mu przedtem dawali marchewkę z groszkiem a po podaniu lekarstwa spagetti. A przecież KAŻDY lubi spagetti!"