Wolontariuszka i obozowicz.

No i staje się. Starsze Wilczęta powoli rozszerzają swoje rewiry.

Wilczyczka cały tydzień ciężko pracowała w "Przystani Ocalenie" w okolicach Pszczyny. Sprzątała kojce psów, boksy koni i krów, myła lizawki, żłoby, okna. Wykąpała w szamponie Bambino stupięćdziesięciokilowego capa o trzech nogach. W przerwach w pracy doglądała olbrzymiego, pięknego rumaka, który był ślepy. Aby tam dotrzeć jeździła pociągiem a potem maszerowała 4 kilometry w jedną stronę. Wracała do domu zmęczona i głodna i bardzo szczęśliwa. Jakoś mi wydoroślała przez ten tydzień...

Za to Wilczka w poniedziałek odstawiliśmy na obóz organizowany przez wspólnotę Focolare w Zembrzycach. Pojechaliśmy tam z Wilczyczką i Wilczątkiem. Wilczątko od razu deklarowało, że "zostaje do środy". Cały, upalny dzień chłopaki trudzili się rozstawianiem wielkich, wojskowych namiotów albo też miganiem się od tej pracy. Nam udało sie nawet załapać na przepyszny obiad i spotkać wielu znajomych.

Wracaliśmy w sennej atmosferze myśląc o tym jak pokracznie rozstawione namioty przetrzymają zapowiadane, nocne burze.

Ale za to od poniedziałku rozpoczniemy wspólne wakacje!