Ciekawa jestem jak minęły święta w Waszych domach. Czy było rodzinnie, miło i sympatycznie, tak jak pokazują filmy, reklamy, plakaty? Czy nie było rodzinnych zgrzytów, nerwowej atmosfery, rodzinnych złośliwości? Czy udało się zachować spokój? Czy gościła radość ze spotkań z bliskimi ludźmi?

Spinanie się na siłę, żeby wszystko przebiegło wspaniale, żeby niczego nie zabrakło na wigilijnym stole i pod choinką... Uśmiechy na siłę, gdy inni kierują złośliwości i przykre uwagi, ratowanie sytuacji trudnych...

Rozmawialiśmy, spotykaliśmy się, dyskutowaliśmy... gasiłam "świąteczne pożary"...

Telefony od dziecka, które spędza czas u swojej rodziny, że chce wracać do rodziny zastępczej...

Przyjęcie do domu na święta "dorosłego dzieciaka", który nie ma kompletnie nikogo bliskiego...

Nerwowy telefon od przyjaciółki, że znowu matka sprawiła jej przykrość, że nie wytrzymała, odjechała i nie spędziła  świąt z rodzicami...

SMS od rozwiedzionej koleżanki, że mąż zabrał syna na święta, a ona sama...

Zrozpaczona nastolatka, która sama nie wie czy spędzać święta z matką czy ojcem...

Pijany facet z dwiema córkami w wigilijny poranek...

Zrozpaczona matka, bo nie może zobaczyć się z dzieckiem...

Żona, która za nic nie chce usiąść przy wigilijnym stole z mężem...

Samotne święta za granicą ...