O mnie

Msza święta internetowa

dodane 12:38

Czy uczestnictwo w Najświętszej Ofierze jest takie samo, niezależnie od tego, czy w kościele, czy przez internet? W tym szczególnym czasie, osobom z grup ryzyka, zaleca się, aby nie odwiedzały kościołów. Czy można mieć z tego tytułu wyrzuty sumienia? I Jak się ma Komunia święta przyjmowana fizycznie do przyjmowanej duchowo?

W pierwszą niedzielę ograniczeń w uczestnictwie byłem w kościele. Tydzień później troszkę się wystraszyłem. Już dziadek jestem i to niezbyt zdrowy. 

Uczestniczyłem we mszy świętej transmitowanej na żywo. W tym samym czasie, w którym w moim kościele parafialnym odprawiana była msza św. Zastanawiałem się, na ile to uczestnictwo jest prawdziwe i realne. Czy rzeczywiście uczestniczę we mszy? 

Oglądanie czy uczestniczenie? 
To zupełnie dwie relacje. Oglądanie jest relacją jednostronną. Przekaz z ekranu do mnie. (Świadomie nie napisałem z kościoła.) To tak jak patrzenie na film. Może nawet równoczesne z obieraniem ziemniaków. To przekaz, który ma trafiać do widza. Nic więcej. Brak przekazu zwrotnego. 
Uczestniczenie wymaga zaangażowania. Wymaga relacji zwrotnej. Do Boga. Aby tak się stało konieczne jest przeniesienie się mentalne do kościoła. Staniecie w duchu obok tych, którzy tam przyszli. Uczestniczenie wymaga zaangażowania. Duchowego, werbalnego i czynnego. To dialog. Nie ma znaczenia, że ksiądz mnie nie słyszy. Ani osoby stojące w budynku kościoła. Wystarczy, że słyszy mnie Ten, ku któremu skierowana jest moja uwaga. I cała eucharystia. Tak samo wstawanie w odpowiednich momentach, klękanie, jest elementem mojej komunikacja z Panem. Jest też okazywaniem szacunku. 

Uczestnictwo realne czy wirtualne?
To kolejny problem. Wydaje mi się, że uczestnictwem (o ile można to jeszcze nazwać uczestnictwem) wirtualnym byłoby uczestnictwo w odtwarzanej mszy świętej, która była odprawiona gdzieś i kiedyś. Czyli bez jedności miejsca i czasu. 
Jedność czasu jest łatwa do wyobrażenia. W tym samym czasie wszyscy uczestnicy mszy uczestniczą w tej samej ofierze. Tworzą, więc, w czasie społeczność. Jednoczą się ze wszystkimi uczestnikami oraz z prezbiterem w sprawowanej Ofierze. 
Ale co jednością miejsca? Czy obecność mentalna jest obecnością realną? Wydaje mi się, że tak. Jeśli moim pragnieniem jest bycie w świątyni, to tam jestem duchowo. Jestem wśród zgromadzonych. Nie fizycznie, ale realnie. Jestem i uczestniczę. 
Dlatego wydaje mi się, że uczestnictwo w mszy świętej transmitowanej on line jest jak najbardziej realne. I pełne.

Komunia święta duchowa
Czy jest tak samo ważnym sakramentem jak przyjmowana do ust? Co jest w tym sakramencie najważniejsze? Forma? Czy treść? Czy komunia święta pragnienie jest w mniejszym stopniu sakramentem świętym? A może wcale nie jest? 
Tylko, jeśli nie jest, to czemu biskupi do tego namawiają? A jeśli jest, to musi być realna. Duchowa, ale realna.
Realna, czyli niosąca w sobie wszystko to, co komunia przyjmowana w kościele w formie konsekrowanego opłatka. W obydwu przypadkach przyjmuję Jezusa. Przyjmuję Jego Osobę. Niezależnie od formy jest to ten sam cud przyjścia Pana do mnie. 

Zaangażowanie
Odnoszę wrażenie, że głębiej przeżywam mszę świętą via internet. W kościele - rutyna. Przyzwyczajenie. Ale też więcej okazji do rozproszenia. Tu dziecko płacze, tam piękna kobieta, gdzie indziej dziwny mężczyzna. Jakieś ruchy, gesty, ciche rozmowy. To wszystko rozprasza. A w zaciszu domowym inaczej. Nie brak rozproszeń, ale łatwiej się od nich odizolować. Zamykam się pokoju. Odcinam od dochodzących z zewnątrz odgłosów. Skupiam na tym co widzę i słyszę. W kościele, aby sie odciąć od otoczenia mam zamknięte oczy. Trochę pomaga. Ale przecież nie da się stale mieć zamkniętych. Tu muszę wpatrywać się w monitor. Właściwie świdrować tak, aby znaleźć sie wewnątrz świątyni. Wydaje mi się, że więcej dociera. 

Taca
Jestem odpowiedzialny za parafię i za Kościół. Wirtualnie nic nie daję na tacę. Tu mój błąd. Nie dałem nic. A mogłem. Mogłem coś ofiarować Pani. Jakieś umartwienie, jakiś dobry czyn. Muszę się poprawić. Następnym razem się przygotuję. Ale tez przygotuję drugą tacę. Tę finansową. To, co by, dał w ofierze na tacę, odkładam na półeczkę. Grosz do grosza. Gdy minie czas obostrzeń oddam to, co uzbierałem. To się należy. To mój obowiązek.