Uzależnienia, Psychologia
Internet czy alkohol. Co jest mniejszym złem?
dodane 2014-03-28 15:54
W dobie XXI wieku ciężko jest nie popadać w uzależnienia. Możemy chyba wybrać tylko mniejsze zło.
Nie tak dawno temu przeczytałem dosyć ciekawy tekst, który traktował o uzależnieniach i który był dla mnie inspiracją do napisania tego tekstu.
W dzisiejszej psychologii podoba mi się, że jest bardziej otwarta na ludzkie niedoskonałości. Można mówić o tym i pisać bez większych problemów. Kiedyś było inaczej. Kiedyś czasy były inne, a każdy problem zamiatano pod dywan, udając że go nie ma. Moja praca polega obecnie na ciągłym przebywaniu przed komputerem - i nie, nie jestem informatykiem :) Mi samemu ciężko jest stwierdzić, czy faktycznie jestem uzależniony od pracy/Internetu. Nie potrafię stwierdzić tego ze 100% pewnością. Faktycznie, zdarza mi się wydłużyć czas pracy, choć pracy jest wówczas niewiele. Zazwyczaj chodzę bez sensu po stronach szukając Bóg wie czego. Teraz - gdy napisałem to i wypowiedziałem na głos to zdanie zdałem sobie sprawę, że tak - jestem uzależniony. Przez Internet coraz mniej czasu poświęcam na modlitwy. Nie przełożyło się to na szczęście na brak czasu dla rodziny. Na to nigdy nie pozwolę. Boję się jednak, że stworzyłem niebezpieczną granicę. 2-3 godziny dziennie to bardzo dużo. Mógłbym je lepiej spożytkować, ale... Z drugiej strony mógłbym ten czas spędzać jeszcze gorzej. Wielu moich kolegów po pracy w magazynach i biurach idzie do alkoholowego i zamawia "setkę" lub 2 piwka. Jedni piją w domu, inni bojąc się reakcji żony czy rodzin - pod klatką lub w jeszcze innych miejscach. I tak sobie myślę - czy jest sens porównywać się do innych? Czy to, że uważam, że nie robię nic złego oznacza, że jestem poważnie uzależniony od Internetu i powinienem coś z tym zrobić?