Przemyślenia

Idealna receptura czy jakiś banał?

dodane 00:09

Kobieta? Żona? Matka? Kim jest? Ma się wrażenie, że dzisiejsza kobieta to dziwaczny twór, którego trudno scharakteryzować. Przeróżne metamorfozy na przestrzeni lat, odmiany i hybrydy. Gdzie jest kobieta, gdzie zapodziała się ciepła, pielęgnująca ognisko rodzinne żona, a wreszcie, gdzie zagubiła się kochająca, pełna uwagi dla swoich dzieci matka? I nie mówię tu również o kobietach, które poszły skrajnie w tę stronę i wypaczyły właściwy wzorzec. Gdzie zagubiła się kobieta, która wierzyła, że tylko Pan może przynieść jej rodzinie pomyślność. Dzisiaj to droga pod prąd, jazda na najwyższym poziomie, ale w drugą stronę, samobójstwo w opinii publicznej....

Dzisiaj szczęśliwie trafiłam do Kościoła na Eucharystię. I tutaj niespodzianka w Kościele w dniu dzisiejszym obchodzimy dzień świętej Rity! Oczywiście rano mąż mi o tym wspominał, ale zupełnie wyleciało mi to z głowy. A mąż wspomniał, bo wie, że non stop mamy ze świętą Ritą wspólne interesy. Z czymkolwiek mam problem, albo z czymkolwiek ma ktoś problem od razu polecam to w nowennie do św. Rity. Do tej pory najbardziej kojarzyły mi się z nią określenia święta od spraw trudnych i beznadziejnych, święta od spraw niemożliwych, ostatnia deska ratunku. Ale…. Ale… po którymś tam razie odmawiania nowenny zaczęły do mnie docierać głębiej poszczególne słowa modlitwy… Dzisiaj chciałabym zwrócić szczególną uwagę na modlitwę z drugiego dnia nowenny:

      „Zostawiłaś najpiękniejszy przykład żony, zmuszona żyć z mężem pełnym pychy, znosząc w pokorze i cichości wyrzuty, zniewagi, a nawet i bicie.   Słodyczą i cierpliwością zmieniłaś porywczość swego męża w łagodną uległość. O, gdyby i dziś żony chciały naśladować twe ciche i pełne słodyczy życie, łagodzić serca swych porywczych nieraz mężów, gdybyśmy wszyscy umieli żyć z naszymi krewnymi i bliźnimi według praw Bożych i miłości chrześcijańskiej, ubyłoby tyle niezgód prowadzących niekiedy do opłakanych następstw.”

Myślę, że dla feministek trudny tekst do ogarnięcia i przebrnięcia. Sądzę też, że dla nie jednej z nas byłby kłopotliwy. Ustąpić? Żyć w pokorze i cichości? Przecież na pewno wtedy nic się nie zmieni! Nie, nie popuszczę.  Mocno akcentujemy takie zdanie. Albo wręcz odwrotnie, milczę, ale mam mnóstwo pretensji, zapadam się w sobie i prostą drogą zmierzam powoli do życia, w którym mąż zupełnie mnie nie zna, a za jakiś czas zostanie rozbite małżeństwo i depresja z majątku. Po której stronie jest racja? To jest dobry temat do przemyśleń. Największy kłopot jest w tym, że to nam często brakuje cierpliwości, aby znaleźć inne rozwiązanie. Wybuchamy, gdy tymczasem może trzeba byłoby, gdzie indziej poszukać rozwiązania. Zacząć zupełnie inaczej, aby zmieniać siebie, swojego męża i swoje małżeństwo w dobrą stronę. Skoro wyrzuty, irytacja nie pomagają to może warto zaryzykować? A małżeństwo to podstawa rodziny. I tu jest pies pogrzebany. Gdzie leży ten złoty środek, idealna recepta na to, aby małżeństwo było szczęśliwe? Może przykład świętej Rity przekona nas, że Bóg tak jak u Eliasza nie przychodzi w wichurze, w burzy, w ogniu, ale w cichości.

My widzimy krótkowzrocznie, jesteśmy pośpieszni, chcemy szybkich rezultatów, ale czasami o małżeństwo, rodzinę, trzeba walczyć latami. Nikt nigdy nie mówił, że bycie razem jest  łatwe. Nasze życie to nie filmowa bajka, ale to nie prawda, że nie może być bajką. Nasze życie może być pięknym snem. Pięknym to nie znaczy pozbawionym chwil słabości, upadku. Ważne jest, by umieć do siebie powracać, by umieć w sobie przepracować te negatywne emocje. Czy to nie jest tak, że to właśnie te emocje prowadzą nas do zguby? Wydaje się trzeciej osobie, że to była tylko mała rzecz, ale w naszych oczach urosła do gigantycznych rozmiarów. Emocje, emocje… narastają… od słowa do słowa… zaczynamy na siebie skrzeczeć jak dwoje obcych sobie ludzi, albo nieprzyjaciół. Od miłości do nienawiści malutki krok. Dlaczego tak jest? Bo najbardziej nas boli niezrozumienie, brak uwagi itd… od tej osoby kochanej. Od tej najbliżej nas, bo przecież powinna nas znać. To prawda. Dlatego praca nad swoim małżeństwem to przede wszystkim praca nad sobą, aby moje ja przestało być najważniejsze. Abym to ja potrafiła coraz bardziej kochać, wybaczać, rozumieć. Czasami się słyszy „nie ma miłości bez wzajemności”. Nie zgadzam się. Jeśli nasza miłość wypływa z fundamentu Chrystusowego to działa cuda. To jest dopiero miłość silna Bogiem. Scementowana. Ale to fakt, trzeba ją pielęgnować, bo inaczej obumrze. Zawsze jednak jest nadzieją, bo w Bogu wszystko jest możliwe. Słodyczą i cierpliwością… to dopiero jest dewiza i ratunek dla każdego małżeństwa! O ileż mniej byłoby rozbitych rodzin i nieszczęśliwych dzieci.

Święta Rita patronka spraw beznadziejnych, trudnych, kochająca wspaniała żona. Wspaniały, autentyczny drogowskaz.

A takich wśród nas jest wiele. Wspomnijmy chociażby św. Joannę Berettą Molla. Piękne poświęcenie swojego życia, aby nowe życie mogło ujrzeć świat. Codzienna modlitwa za męża, codzienna Eucharystia.

Możemy pozbierać wiele cennych rad, wskazówek. Nie musimy iść za modą tego świata, choć czasami jest bardzo ciężko iść pod prąd. Nie wiem jak wy, ale ja bardzo często się tak czuję. Chodzenie pod prąd nie jest łatwe, ale my żyjemy nie dlatego świata. Ten świat jest etapem, który ma nas przygotować. Nie zamieszkamy tu na stałe, ale staniemy tam po drugiej stronie twarzą w twarz z kochającym Chrystusem. Życie nasze, kobiet, ma być aktywne, pełne, ale takie będzie tylko wtedy, gdy właściwie odczytamy swoją misję. Na sam koniec chciałabym przytoczyć pewien fragment z Pisma Świętego. I życzę Wam moje drogie Panie, abyście wzrastały coraz mocniej w swojej kobiecości, w swojej posłudze w rodzinie, w swoim macierzyństwie(nie tylko dla dzieci naturalnych). Tak, aby nasze źródło wypływało z serca najukochańszej z kobiet, żon, matek, z serca Najświętszej Panienki. I o to na tych ostatnich nabożeństwach majowych się módlmy.

Niewiastę dzielną któż znajdzie?
Jej wartość przewyższa perły. 
Serce małżonka jej ufa,
na zyskach mu nie zbywa; 
nie czyni mu źle, ale dobrze
przez wszystkie dni jego życia.
O len się stara i wełnę,
pracuje starannie rękami.
Podobnie jak okręt kupiecki
żywność sprowadza z daleka.
Wstaje, gdy jeszcze jest noc,
i żywność rozdziela domowi,
<a obowiązki – swym dziewczętom>.
Myśli o roli – kupuje ją:
z zarobku swych rąk zasadza winnicę.
Przepasuje mocą swe biodra,
umacnia swoje ramiona.
Już widzi pożytek z swej pracy:
jej lampa wśród nocy nie gaśnie.
Wyciąga ręce po kądziel,
jej palce chwytają wrzeciono.
Otwiera dłoń ubogiemu,
do nędzarza wyciąga swe ręce.
Dla domu nie boi się śniegu,
bo cały dom odziany na lata,
sporządza sobie okrycia,
jej szaty z bisioru i z purpury.
W bramie jej mąż szanowany,
gdy wśród starszyzny kraju zasiądzie.
Płótno wyrabia, sprzedaje,
pasy dostarcza kupcowi.
Strojem jej siła i godność,
do dnia przyszłego się śmieje.
Otwiera usta z mądrością,
na języku jej miłe nauki.
Bada bieg spraw domowych,
nie jada chleba lenistwa.
Powstają synowie, by szczęście jej uznać,
i mąż, ażeby ją sławić:
«Wiele niewiast pilnie pracuje,
lecz ty przewyższasz je wszystkie».
Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno:
chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.
Z owocu jej rąk jej dajcie,
niech w bramie chwalą jej czyny.

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024

Ostatnio dodane