Mt 21,33-41
dodane 2011-10-03 08:50
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej prasę, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego kamieniami obrzucili. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili.
W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: »Uszanują mojego syna«.
Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: »To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo«. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?”.
Rzekli Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”.
Pytanie Jezusa - odpowiedź arcykapłanów i starszych ludu.
Jezus mówił im o nich samych. Oni odpowiedzieli tak, jakby ta opowieść nie była o nich; jakby pytanie ich nie dotyczyło.
Często i do mnie Jezus mówi poprzez daną sytuację, drugiego człowieka. Stawia mi pytania, na które odpowiadam, ale z tych odpowiedzi nie wysnuwam żadnej refleksji nad sobą i dla siebie.
Szkoda, bo sama sobie wskazuję drogę nawrócenia, sama dostrzegam to, co niewłaściwe i złe, a jednak nie zrywam ze złem. Tkwię w nim dalej i coraz większe pretensje wobec Jezusa, wobec Boga rosną w moim sercu...