Uncategorized
1 Tes 4,7
dodane 2009-08-28 09:08
Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości.
Nieczystość to inaczej brak czystości. I nie chodzi tylko o brak czystości w sferze seksualnej, choć o niej najwięcej się mówi.
Nie-czystość to brak czystości w patrzeniu na człowieka – podejrzliwość, insynuacje, domniemania in minus. Zatrzymywanie się na ocenie wyglądu, słów, gestów bez podjęcia trudu dotarcia w głąb, bez podjęcia próby zrozumienia drugiego człowieka.
To brak czystości w słowach – wulgarne wyzwiska, nieskromne żarty, bazowanie na stereotypach, obmowa i oszczerstwo. To krzyk i uniemożliwienie wyjaśnienia, wytłumaczenia. To przyjęcia pozy: „ja wiem lepiej” wobec drugiego człowieka.
To brak czystości w gestach – niewłaściwy ubiór, niewłaściwe zachowanie i szczycenie się tym. To pomaganie innym w byciu nie-czystymi.
Brak reakcji na doświadczenie nieczystości świadczy o stępieniu duchowego „powonienia”.
Taka nieczystość przestaje mi śmierdzieć. Nie odrzuca mnie. Taka nieczystość staje się czymś normalnym – do czasu, aż nie poczuje się powiewu świeżości, czystości – w drugim człowieku, w relacjach, w słowach. Dopiero takie doświadczenie pozwala wyczulić mój „węch” ducha na całą nieczystość, jaka we mnie jest.