Uncategorized
Mt 9,30-31
dodane 2008-12-05 23:17
I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: „Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie”. Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy. Ciekawe, czy Jezus był bardzo niezadowolony z tego, że uzdrowieni przez Niego ślepcy wszędzie rozpowiadają o tym, czego dokonał?
Czemu im zabronił głośno radować się z cudu, którego doświadczyli? Z przekory? Ewangelista powiedział, że Jezus surowo im przykazał. Surowo. Oni powinni się lękać, że jeśli nie posłuchają tego nakazu, to cud może zniknąć. A jednak ich radość była silniejsza od surowości tonu Jezusa. Nie lękali się, że cofnie się to, co się w ich życiu dokonało. Może dlatego, że wierzyli prawdziwie, a nie traktowali tego, co doświadczają, w kategorii zabobonów? „Nic nikomu nie powiem, nie będę opowiadać, jak wielkie rzeczy Bóg czyni w moim życiu, bo jeszcze Bóg sobie pójdzie i co wtedy?”
Ileż to razy w moim życiu działał Bóg. Jak wiele było cudów. I jak mało osób o tym wie.
Czemu krępuję się dawać o tym świadectwo? Boję się wyśmiania? Tego, że coś źle zrozumiem i potem mi będą zarzucali, że to nie Bóg działał, a ja jestem dziwakiem?
A może, mimo ze wiele mówię o Bogu, tak naprawdę nie ma we mnie wiary w to, że On stoi obok, patrzy na mnie, uśmiecha się do mnie, trzyma mnie za rękę? Może moje słowa mają na celu tylko zaklinanie rzeczywistości?
Święte nieposłuszeństwo ślepców daj mi, Panie. I ich odwagę.