Uncategorized
Łk 15,4
dodane 2008-11-06 23:05
Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
Zostawić wszystko, co pozostało, co jest moje i szukać czegoś niewielkiego, jednej setnej tego, co się ma. Szukać nie wiedząc, czy się znajdzie. Szukać być może całą resztę życia, aż do odnalezienia.
A co z uczuciem zniechęcenia, rozpaczy? Co z poczuciem braku bezpieczeństwa, gdy zostawi się wszystko, gdy nie ma się już niczego? Bo po co pasterz, gdy nie ma przy nim owiec? Jaki jest sens jego pasterzowania?
I czy to oznacza, że ciągle i nieustannie mam wyciągać rękę do tego, kto ją odtrąca? Czy ciągle i bez ustanku mam zapominać o sobie i szukać, starać się znaleźć, wysilać się w odnajdywaniu drobnych śladów na piasku dobra w drugim człowieku?
A co ze mną? Co z moimi uczuciami, poczuciem własnej wartości? Ja się nie liczę?
Dlaczego zagubiona owca i jej odnalezienie jest ważniejsze niż ja?
Dlaczego Bóg jest tak nieludzki?