Uncategorized
Ef 4,7.11-15
dodane 2008-10-25 22:57
Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego.
I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa. Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową, ku Chrystusowi.
Bóg patrzy na każdego człowieka i każdego obdarza powołaniem.
Każdy człowiek ma po coś żyć i coś realizować. Powołanie to nie jest coś indywidualnego, jak program rozwoju czy osobista kariera.
Każde powołanie jest dla innych ludzi, dla każdego człowieka, którego na swej drodze spotykam.
W swoim życiu wypełniamy różne powołania: najpierw jako dzieci, potem będąc w małżeństwie, kapłaństwie. Będąc rodzicem, dziadkiem. Pracując, wypoczywając.
Bycie żoną czy mężem to nie tylko powołanie w obrębie jednego mieszkania, jednej rodziny. Tak samo bycie ojcem czy matką; bycie osobą samotną czy zakonnikiem.
Jesteśmy zanurzeni w naszym powołaniu, a realizować je najpełniej będziemy dopiero wtedy, gdy zaakceptujemy siebie w danej życiowej roli, gdy zgodzimy się na plan Boga, jaki ma wobec naszego życia i po prostu będziemy żyli, dążąc do Boga.
Owocem dobrej realizacji naszego powołania jest to, że wokół nas będzie coraz więcej miłości, coraz więcej osób, chcących się nią ogrzać, rozpalić – i nabrać sił do dalszej wędrówki do Ziemi Obiecanej.
A Bóg nie skąpi łask na tej drodze. Jego hojność jest niepojęta, nie do ogarnięcia.
Nie dojdziemy do Ojca sami, bez innych ludzi...