Uncategorized
Łk 7,11-17
dodane 2008-09-16 12:51
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”. Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli. I rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”. I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
Zachwyca mnie ta czułość Boga. On dostrzega wszystko – nawet ogromne i niewypowiedziane cierpienie jest przed Nim jawne i krzyczy, błaga Go o zmiłowanie.
Umarły, jedyny syn matki, a ta była wdową – jak Maryja... Może On wiedział, że Jego Matka też znajdzie się niedługo w takiej sytuacji – i choć w ten sposób dał Jej znak swojej miłości i współczucia wobec tego, co sama będzie musiała unieść?
Czułość Boga i Jego dobroć. Jego mądrość i wszechwiedza wobec tego, co ma się stać.
Trudno jest być czułym i dobrym, uważnym i miłosiernym człowiekiem. Ale im częściej rozważam Pismo, przyglądam się działaniu Boga, tym większy ogarnia mnie zachwyt i pewność, że On pomoże, podpowie, podprowadzi. Tyle razy już to robił.
Iść za Jezusem i wielbić Boga – to jedyny sens życia człowieka.