Uncategorized
Mt 14,6-11
dodane 2008-08-02 09:00
Otóż kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce.
Pod wpływem chwili, pod wpływem emocji pozwalam, by słowo opuszczało moje usta.
Składam obietnice, których dotrzymanie niesie śmierć.
Składam obietnice, których nie dotrzymanie też niesie śmierć.
Mówię słowa, których nie da się cofnąć.
Mówię słowa, które zabijają, ranią, niszczą.
Ale często też używam słów z wyrachowania – dobrze wcześniej coś sobie przemyślę, wiem, co chcę osiągnąć i jakich słów użyć, by dana osoba moje pragnienie spełniła. Kalkuluję i na zimno ważę słowa, które kogoś doprowadzą do zła, nie do dobra. Proszę o zło, domagam się go jako nagrody. Zło staje się dla mnie nagrodą za taniec.
Używam przeciwko drugiemu człowiekowi jego poczucia honoru i dumy. Nie obchodzi mnie zbawienie jego duszy. Liczę się tylko ja i to, co chcę, co zostało mi obiecane.
Nie umiem znieść myśli, że stracę w oczach drugiego człowieka, gdy nie dotrzymam zobowiązań. Zdanie człowieka staje się dla mnie ważniejsze, niż zdanie Boga. A ponieważ często ktoś inny wykonuje za mnie „brudną robotę”, mam jeszcze mniej obiekcji, by cokolwiek zrobić, póki jest czas.
Być może, gdyby każdy z nas namacalnie widział zło, które sprawia swoimi słowami: widział krew, cierpienie, strach, mękę, może wtedy szybciej byśmy zamilkli. Ale zło, uczynione słowami, dokonuje się „gdzieś”, „w więzieniu”, dokąd nasza myśl się nie zapuszcza.
My otrzymujemy tylko „dar” na misie; ręce mamy czyste…