Uncategorized
Rz 8,26
dodane 2008-07-20 08:45
Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami.
Nie umiem się modlić tak, jak trzeba… Ale to nie jest najważniejsze. Ja mam się modlić, nieważne, co czuję i co przeżywam na modlitwie. Nie patrzeć na swoje odczucia i uczucia, ale codziennie, wytrwale kierować swoje myśli ku Niemu.
Nie patrzeć na to, czy moja modlitwa przynosi owoce. To też nie jest ważne, bo wypatrywanie owoców może budzić pychę i zniechęcenie. Pychę, gdy owoce się pojawią; zniechęcenie, gdy ich nie będzie – przynajmniej ja ich nie będę dostrzegać.
Mam się modlić, czyli to wszystko, co mnie boli, niepokoi, raduje, uszczęśliwia, zobojętnia – to wszystko mam przynosić Ojcu i Mu o tym opowiadać i czekać cierpliwie, co odpowie.
A On przychodzi i udoskonala moją modlitwę w sposób, którego nawet nie wysilam się, by zrozumieć.
Tu też potrzebna jest pokora. Słowa prochu i pyłu, którym jestem, nie dotrą do Stwórcy. Docierają, bo On wychodzi naprzeciw – i poprzez Ducha moją modlitwę udoskonala.
Mieć świadomość, że gdy zaczynam się modlić, obok mnie jest Duch Święty.
„Panie, spraw, bym był tu dla Ciebie, a nie dla mnie. Chcę podjąć tę modlitwę, by poznać bardziej Ciebie. Chcę to czynić bezinteresownie, tzn. dla Ciebie samego, a nie dla „przysmaków”, które temu poznaniu już nieraz towarzyszyły. To też nie jest najważniejsze, bym od razu otrzymał odpowiedzi, których szukam… Ty, Twoja Chwała i służba Tobie, a także cześć, respekt dla Twej Mądrości – niech będą celem i motywem moich działań na modlitwie! O to szczerze i gorąco proszę! Jestem tu przed Tobą i dla Ciebie, bo Ty jesteś Bogiem, a nie ja!”