pisałam już, że marny ze mnie bloger....ostatni wpis ze stycznia....ale realność jest taka wciągająca: praca, doktorat, wielkopostne przystanki, przygotowanie sesji dla dziewcząt
w czasie słuchania Męki Pańskiej moje serce po prostu zadrżało, gdy dotarły do mnie Łukaszowe Słowa
najważniejsze, najtrudniejsze wydarzenia są tak blisko...właściwie już widać cień krzyża
w ogrodzie Adam dopuścił się grzechu, w ogrodzie postawiono Drzewo Życia, na którym Jezus umarł, w ogrodzie był grób, z którego Jezus powstał
już cały miesiąc choruję...najpierw na szkarlatynę, potem na jakieś dziwne powikłanie po niej, teraz na rozhulaną astmę....łykam leki, kaszlę, nie mam siły