Rok Miłosierdzia wydaje się być kolejnym etapem burzenia murów cytadeli i mącenia świętego spokoju, wyrywania z letargu, w jakim chciało by tkwić wielu chrześcijan.
Żartowałem w okolicy Świąt, że do rachunku sumienia wierni powinni dołączyć nagminnie i z uporem powtarzaną deklarację: nie mam czasu. Będącą niczym innym jak tylko zwykłą wymówką, by nie iść dalej i głębiej.