Przypuszczenie.
dodane 2024-04-14 21:14
O rozpoznanym imperatywie moralnym.
Czytając Pismo Święte, Dzienniczek siostry Faustyny i książkę do etyki wpadła mi taka myśl, że gdy Jezus mówił bądźcie tak Miłosierni jak Ojciec w niebie jest miłosierny to ustanowił imperatyw moralny dla człowieka. Zatem natura sakramentu chrztu jest taka, że nie tylko uzdalnia nas to tego, abyśmy byli tak doskonali jak Ojciec w niebie jest doskonały, ale też nadaje nam uprawnienie do tego, aby żądać od Boga pomocy w tym staraniu się oraz przynagla nas do realizacji takiego stopnia doskonałości. Oczywiście tak doskonali jak Ojciec w niebie nie będziemy, bo sam powiedział, że swojej Chwały nie odda nikomu, ale możemy być tak doskonali jak to tylko jest możliwe dla stworzenia. Jest to pewnego rodzaju doskonałość nieskończona, właściwa stworzeniu, na podobieństwo nieskończonej doskonałości Boga. W tym sensie nauka o niemożności bycia świętszym od Maryi Panny byłaby nieprawdziwa o ile Najświętsza Maryja Panna miałaby stały poziom świętości. Może tak nie być, gdyż Jezus w Dzienniczku objawił świętej Faustynie, że Jego Miłosierdzie jest niewyczerpywalne, gdyż tylekroć wzrasta ilekroć się ono udziela. Podobnie może być z Maryją. Skoro jest Ona Matką Kościoła i pomagałaby realizować ten imperatyw moralny, o którym tutaj mowa, wówczas, skoro przechodzą przez Nią wszystkie łaski, może być uważana jako wszechpośredniczka łask, również wzrastałaby w świętości. Trudno sobie wyobrazić, że nieskończone łaski przechodziłyby przez osobę o skończonym stopniu doskonałości oraz, że taka osoba byłaby skuteczną pomocą w nieskończonym wzroście świętości. Podobnie może być ze świętą Faustyną. Skoro jej zadaniem jest przygotowanie świata na ostateczne przyjście Jezusa, więc i ona pomagałaby w realizacji imperatywu moralnego dla każdego człowieka z osobna. Zatem i ona z natury swojej misji powinna móc wzrastać nieograniczenie w świętości będąc w niebie. O innych świętych tego już powiedzieć nie można. Zatem naukę o byciu najświętszym człowiekiem, poza Jezusem, przez Najświętszą Maryję Pannę dałoby się pogodzić z dogmatem dotyczącym wzrostu duchowego, a mówiącym, że jeśli jest możliwy jakiś stopień bliskości z Bogiem to możliwy jest jeszcze bliższy, przy założeniu, że Maryja ma rosnący stopień świętości. Wtedy nie byłoby problemu ze zrozumieniem wymagania Jezusa. To, że Jezus ma rosnący stopień świętości wynika z tego, że mówił to jako człowiek, gdyż jako Bóg ma absolutnie nieskończony, niezmienny, niewyczerpywalny stopień miłosierdzia. Ale rosnącemu stopniowi miłosierdzia u Jezusa odpowiada rosnący stopień świętości, gdyż miłosierdzie jest największym przymiotem Boga i Jezusa jako człowieka. Niemożliwe jest, żeby miłosierdzie rosło, czyli zmieniała się doskonałość natury ludzkiej Jezusa, bez zmiany jej stopnia świętości. Zatem gdybym osiągnął stopień świętości bycia tak doskonałym jak Bóg to już wcześniej osiągnął by go Jezus, Maryja i święta Faustyna. Czyli osiągnąłbym razem z Nimi maksimum tego co może osiągnąć stworzenie, nie przekroczyłbym ich stopnia świętości. Zatem wypełnilibyśmy wolę Ojca, aby w sposób największy odpowiedzieć na Jego Miłość, tak jak to jest tylko możliwe dla stworzenia. I to byłby kres doskonalenia się, i zadanie dla każdego człowieka.