Medjugorje i co dalej?
dodane 2020-06-10 22:04
Wielu się zastanawia nad tym jak będą wyglądać kary zapowiadane w Medjugorje i jak ewentualnie na nie reagować , jak się do kataklizmów przygotować. Trzeba jednak pójść dalej i zastanowić się jak może wyglądać świat po Medjugorje i co robić dalej.
Kościół oczywiście przetrwa zapowiadane kataklizmy, dokładnie 10, wszelkie inne religie i wyznania inne niż katolicyzm mają odejść do lamusa historii, tak jak ateizm czy satanizm. Ale czy w przypadku, gdy nasza skażona natura nie będzie uleczona to czy satanizm się po pewnym czasie nie odrodzi? No bo jak długo można ludzi straszyć tym, że ,, jak będziesz Bogu podskakiwał to wiadomo jak to się skończy"? Gdy Kościół oprócz strachu nie będzie miał nic do zaoferowania ludziom to w końcu zaczną się rysy, później pęknięcia a na końcu znowu wielkie rozdarcie wśród ludzi. Ludzie będą satanistami już bez maski czy tajemnicy. Taka sytuacja może się skończyć tym, że za wiarę w Jezusa będzie grozić kara śmierci. I znowu pewnie bez Bożej interwencji się nie obejdzie. Dlaczego tak uważam? Otóż dlatego, że z jednej strony Matka Boska w Medjugorje i wcześniej w Fatimie mówi widzącym, że Jej niepokalane serce zwycięży, a dzieła szatana zostaną zniszczone, lecz z drugiej strony mówi również, że nastanie pokój - na jakiś czas. A co po tym czasie? Znowu konfrontacja dobra ze złem? Żeby takiej sytuacji zapobiec zacząłem się modlić o wiarę jak ziarnko gorczycy w nadziei, że cuda, które bym miał działać, gdybym taką wiarę posiadł byłyby tak silnym świadectwem miłości Boga do człowieka, że zło by się już nie odrodziło. Szanse na otrzymanie takiej wiary od Boga są znikome, ale próbować trzeba, bo w zasadzie nie ma żadnej sensownej alternatywy. Samo świadectwo życia jest za słabe. Gdyby ono było wystarczające, tak jak męczeństwo, to z uwagi, że co roku za wiarę ginie około 300 000 chrześcijan, mało tego, wielu katolików pięknie żyje, dając świadectwo żywej wiary, to cały świat już dawno powinien być katolicki, a przynajmniej chrześcijański. Jednak nawracanie ludzi jest sprawą Ducha Świętego, my Mu w tym tylko pomagamy, a cały proces dochodzenia do wiary jest bardzo trudny i wymaga wiele ofiar i modlitwy, żeby zaowocować. Tak więc sprawa walki ze złem i jego ponownego odrodzenia nie jest taka oczywista. Według mnie dopiero wiara jak ziarnko gorczycy i wszystko to co ona za sobą pociąga czyli, nieśmiertelność, wieczna młodość, odzyskanie utraconej rajskiej natury, widzenie Boga twarzą w twarz tak jak Mojżesz, cuda, nadprzyrodzona wiedza i wiele innych rzeczy może położyć skuteczną tamę złu. Gdy takiej charyzmatycznej wiary zabraknie, wtedy odrodzenie zła na ziemi nie sprawi piekłu wielkiego problemu. Chrystus zmartwychwstał a dwa tysiące lat później Kościół przez niego założony jest na krawędzi zagłady, a znaczna część ludzkości po prostu nie chce zbawienia, a chce iść do piekła widząc tam swoją przyszłość. Tak więc Bóg ukryty został przez znaczną część ludzkości odrzucony. Można powiedzieć, że tym razem zło nie zdąży się odrodzić, bo wcześniej będzie koniec świata. Nie wiadomo. Świat może istnieć jeszcze bardzo długo, zdaniem ojców karmelitów nawet sto tysięcy lat, więc zło w takim wypadku może mieć wystarczająco dużo czasu, aby się odrodzić i to z jeszcze większą mocą. Wiara jak ziarnko gorczycy ma temu zapobiec i może to zrobić skutecznie. Zatem warto się o nią modlić i ją posiąść, a następnie nauczyć wypraszać ją innych ludzi. Tak, żeby grono świętych mocniejszych niż całe piekło cały czas rosło. A wszystko to na większą chwałę Bożą.