100 kroków i co dalej? cz. XI
dodane 2020-04-17 20:19
Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5:20).
Więc pomodliłem się liczbami kardynalnymi opisującymi nieskończoności. Co można więcej zrobić? Coś można, a nawet trzeba w sytuacji gdy niewielu ludzi się modli tak po ludzku, natomiast sataniści wznoszą modły do szatana w językach satanistycznych (byłem świadkiem tego jak taka mowa wygląda) przekraczających swoją mocą zwykłe liczby kardynalne. Zatem nieskończoność satanistów ma większą moc, a piekło może pobudzać dusze satanistów do modlitw do szatana na podobieństwo pobudzeń Ducha Świętego w duszy wiernego. Co zatem zrobić? Można się uciec do następującej rzeczy: należy poprosić Ducha Świętego, aby uzdolnił duszę do modlitwy taką nieskończonością jaką modli się Jezus w niebie jako człowiek, a wstawia się On cały czas za nami do Ojca. Jest naszym wielkim Orędownikiem. Zatem ta nieskończoność jest połączeniem teologii i matematyki, i jest wyrażona w języku Jezusa jaki się komunikuje On z Ojcem. Jest to język jedyny, niepowtarzalny, wyniesiony ponad wszystkie inne języki Matki Boskiej, anielskie i świętych razem wzięte. I to nieskończenie bardziej większy. Tym bardziej ponad wszystkie języki piekielne razem wzięte. Idea jest następująca: uciekamy się do Jezusowej nieskończoności po to, aby odmówić więcej modlitw niż jest w stanie wypowiedzieć bluźnierstw całe piekło przez całą wieczność, od momentu upadku, razem ze wszystkimi potępionymi (jeśli byłoby ich nawet nieskończenie wielu, zakładamy hipotetycznie), a diabłów byłoby również nieskończenie wielu, przy czym nieskończoność ta byłaby maksymalną nieskończonością jaką jest w stanie skonstruować piekło (zatem tak nieskończenie wielu byłoby i potępionych ludzi, i diabłów; każdego z osobna). Wtedy liczba modlitw przerosłaby nieskończenie liczbę tak liczonych bluźnierstw.
Mało tego, kiedyś czytałem jak szatan ubliżał Maryi, że wprawdzie różaniec jest skuteczną modlitwą, ale niewiele osób się nim modli, więc te modlitwy są praktycznie bez znaczenia wobec ogromnej rzeszy satanistów, którzy modlą się w językach satanistycznych. Więc kolejnym celem jest zamknięcie gęby szatanowi i pokazanie mu, że Bogu wystarczy jeden wierny, który wymodli więcej niż nieskończenie wielu satanistów, z których każdy byłby tak zły jak całe piekło razem wzięte. Czyli gdyby w każdego pojedynczego satanistę wcieliło się od razu całe piekło. Gorszy już nie może być, a na dodatek byłoby ich nieskończenie wielu. Zatem moja modlitwa w takim wypadku przerosłaby nieskończenie liczbą i mocą modlitwę tych wszystkich satanistów. Ponieważ należę do Rycerstwa Niepokalanej i oddałem się Jezusowi w niewolę przez ręce Maryi więc tym bardziej mam prawo, tak jak rycerz, bronić Jej honoru i godności.
I na koniec najradośniejsza wiadomość: na taką modlitwę dostałem błogosławieństwo mojego ojca duchowego, mało tego w tej intencji będzie odprawiona Msza Święta. Czyli nie tylko nie ubliżam Jezusowi, ale sam Bóg, poprzez Kościół, zachęca mnie abym się tak modlił. Z Dzienniczka św. Faustyny wiadomo, że Bogu łatwiej jest dawać wiele niż mało, gdyż Bóg jest hojny.
Czyli co, piekło nie dość, że ograbione ze wszystkich zdobyczy to jeszcze kompletnie pokonane? Tak to wygląda z punktu widzenia teologicznego. To co zrobię z tym nowym, ogromnym błogosławieństwem to wynagrodzę najpierw Bogu wszystkie bluźnierstwa i grzechy (przede wszystkim własne), wszystkie bluźnierstwa wobec Maryi i świętych, a na koniec będę się modlił tą nieskończonością o wiarę jak ziarnko gorczycy.
Aby ludzie się nawrócili, to trzeba im pokazać, że Bóg ich naprawdę kocha i że daje takie rzeczy, które nawet na ziemi są istotne, trzeba być prawdziwym świadkiem. Mało tego, pokaże się, że każdy może sobie taką wiarę wymodlić i być zarówno świętym jak i szczęśliwym już tu na ziemi. Będzie to początkowy krok w kierunku tego, aby była jedna owczarnia i jeden Pasterz, i aby piekło na ziemi nie miało żadnej władzy, czyli aby była wola Ojca jako w niebie tak i na ziemi.