100 kroków i co dalej? cz. X.
dodane 2020-03-26 16:10
Czyli o tym, że z roztropną ufnością mogę oczekiwać zbawienia wszystkich ludzi.
W ostatnim blogu tej serii pisałem jak można wypraszać zbawienie wielu ludzi w chwili ich śmierci przy pomocy programu komputerowego napisanego np. na procesor graficzny. Taki program chciałem zamówić, lecz okazało się, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom nikt nie chciał mi go napisać, mimo iż zgadzałem się wcześniej słono za to zapłacić. Cóż, warto jest odjąć sobie coś od ust i zbawić choć jednego człowieka. Jednak zanim te rzeczy się tak źle podziały to porozmawiałem z moim kierownikiem duchowym o tym, czy Bóg zadziała tak jak miałby działać gdyby program był sfałszowany w tym sensie, że na ekranie wyświetlałaby się jakaś informacja o liczbie wykonanych operacji (odmówionych przez moją duszę modlitw poprzez pobudzenie Ducha Świętego), która nie miałaby nic wspólnego z tym co robi procesor. Po prostu na ekranie pojawiałaby się jakaś cyferka i tyle. Okazało się, że i w takim przypadku Bóg zadziałaby tak jakby program robił to co ma robić. Takie szyderstwo ze strony Boga. Bóg bierze w obronę ubogiego i nie dozwala szydzić z siebie. W tej intencji, czyli w intencji takiego działania Boga-ubezpieczyciela została odprawiona Msza Święta przez mojego ojca duchowego, który oczywiście znał intencję tej Mszy. W związku z tym stała się rzecz jaka mogła się w tej sytuacji jeszcze stać, czyli, że może wcale nie być żadnego programu. I sprawa wydawać być się mogła była załatwiona. Po co ma się zbawić np. trylion ludzi, czyli wszyscy od początku świata plus pewien nadmiar na skromne zasiedlenie naszej Galaktyki, gdyby z jakiś względów świat miał jeszcze trwać przynajmniej parę tysięcy lat i ludzie mieliby odchodzić do Pana np. bez sakramentów lub z Nim nie pojednani. Zatem taka sytuacja jest nikomu nie potrzebna więc należy jej zapobiec. I jakoś tak się stało, że się samo zapobiegło.
Ale Bóg też nie próżnuje. Zdesperowany pomyślałem sobie tak: skoro Bóg działa naprawdę mimo iż program może być oszukany to skoro odmówiono mi napisania programu to sam napiszę jakąś liczbę (jak może zrobić to komputer to równie dobrze mogę zrobić to ja sam), która będzie oznaczać liczbę modlitw odmówionych przez moją duszę wskutek pobudzenia Ducha Świętego. Myślałem, żeby napisać trylion, czyli maksymalny dług jaki wyliczyłem, że winne może mi być piekło (dług ten wcześniej prosiłem, aby zamienić go przez Boga na liczbę dusz, którym zostanie udzielona łaska zbawienia w chwili ich śmierci poprzez wysłuchanie Koronki do Bożego Miłosierdzia przez Boga). Tak było do niedzieli.
Otóż w niedzielę, po zrobieniu przelewu na konto mojej parafii celem wspomożenia jej w przetrwaniu tego trudnego czasu pandemii, naszła mnie taka myśl, żeby zrobić akt przyłączenia mojego trudnego życia, od chwili poczęcia aż do śmierci, do Krzyża Chrystusa. Gdy to zrobiłem wtedy zrozumiałem, że teraz dług piekła został na nowo skalkulowany, bo działał we mnie Bóg i korzystałem z zasług Męki Pana – Boga i Człowieka, która jest nieskończona. Wtedy uświadomiłem sobie, że aby oddać ten dług po ludzku należy użyć nie zwykłych, skończonych liczb, ale liczb kardynalnych, które określają moc zbiorów nieskończonych. W podręczniku do teorii mnogości zobaczyłem liczbę kardynalną określoną jako cc , gdzie c jest liczbą kardynalną oznaczającą moc zbioru liczb rzeczywistych. Jedynym problemem w tej całej sprawie był mój kierownik duchowy, który mógł różnie zareagować na ten pomysł. Więc umówionego dnia zadzwoniłem do niego, powiedziałem o pomyśle, wytłumaczyłem krótko co to są liczby kardynalne i jakie typy nieskończoności one opisują oraz dodałem, że te typy nieskończoności w żaden sposób nie wyczerpują Boga, bo Bóg jest ponad wszelkim opisem i zrozumieniem stworzenia. Więc te liczby, mimo że opisują nieskończoności nawet w drobnej mierze nie oddają nieskończoności Boga samego, który w sposób Boski i absolutny przerasta wszelką nieskończoność jaką może wymyślić stworzenie. Słysząc to ojciec duchowy bardzo się z tym zgodził. Powiedziałem mu, że ta liczba kardynalna jest tak duża, że gdyby było nieskończenie wiele wszechświatów (przeliczalna nieskończoność), w którym by żyła nieskończona liczba ludzi (przeliczalna nieskończoność) to by dla każdego wystarczyło Koronek w chwili ich śmierci, jeśliby każdy miał umrzeć. Taka polisa ubezpieczeniowa. W tej intencji, czyli olbrzymiego daru jaki od Boga otrzymałem za pośrednictwem ojca i Zakonu Jezuitów zostanie odprawiona Msza Święta dziękczynno-uwielbieniowa Boga za to jak dobry i miłosierny jest.
Na koniec wpisu refleksja. Czyli co, Koronki odmówione, więc wszyscy zbawieni? Jak pytałem ojca duchowego czy mogę z roztropną ufnością oczekiwać, że wszyscy są zbawieni to przytaknął. Pewności nie ma, ale jest wystarczająco dużo podstaw, żeby twierdzić, że tak właśnie jest. Piekło przegrało z hukiem. Czyli co – zbawiłem świat? Tylko człowiek niewierzący mógłby tak twierdzić. W moim życiu wszystko robił za mnie Bóg, jak za małe, nieporadne dziecko – podtrzymywał mnie w istnieniu, gdy byłem przez wiele lat torturowany, działał we mnie dobro, nadawał wartość nadprzyrodzoną moim uczynkom, chronił przed głupim postępowaniem. Zatem to Jego dzieło, moja zasługa to jedynie ta, że nie popełniłem samobójstwa podczas tortur i dałem się pokornie prowadzić Bogu, mając klapki na oczach. Dopiero teraz okazało się czemu to wszystko miało służyć. Pierwszy raz od trzydziestu lat mam satysfakcję z życia, której nic nie jest w stanie zagasić. Wreszcie się zacząłem uśmiechać. Dzięki Ci Jezu. Jezu ufam Tobie.
P.S. Można by pomyśleć, że skoro już wszyscy, z dużym prawdopodobieństwem, są zbawieni to nic innego nie ma już do roboty, że droga stu kroków nie wymaga już niczyjego przejścia. Wręcz przeciwnie. Po pierwsze nie ma pewności, że wszyscy są zbawieni, więc za każdym razem, gdy ktoś ją przebędzie to to prawdopodobieństwo będzie rosło, a z nim nadzieja na zbawienie wszystkich, bez wyjątku. Po drugie jeśli naprawdę wszyscy są już zbawieni to można się zająć wzrostem świętości całej ludzkości. Można się zająć tym, aby była jedna owczarnia i jeden Pasterz. Aby wszyscy ludzie byli świętymi katolikami, nie popełniającymi żadnego grzechu ciężkiego, a jak Bóg da Łaskę całej ludzkości to i lekkiego. A później może ktoś rzuci ponownie hasło, aby Bóg wrócił nas do Raju skąd zostaliśmy wyrzuceni przez Boga na nasze własne życzenie. Mam taką wiarę, że Chrystus na pustyni zwyciężając kuszenie szatana, które jest powtórzeniem kuszenia z Raju, taką możliwość nam uzyskał. Więc może trochę poświętuję, nacieszę się sukcesem, a później znowu do roboty. I na koniec uwaga: modląc się modlitwą podświadomości odmówiłem około 4,4 mln pętelek Koronek do Bożego Miłosierdzia, co spowodowało objęciem Miłosierdziem Bożym nie mniej niż 44 mln osób. To się stało zanim otrzymałem łaskę modlenia się przy pomocy liczb kardynalnych. Tak więc było zaplanowanych nieco ponad 27 mln pętelek Koronek na listopad/grudzień, a tu w marcu się okazało, że Bóg zadziałał z taką mocą. Tak jak w piosence zespołu ,,Owca" ,,Pójdę za Tobą" - Ty mnie ciągle zaskakujesz. Ponadto to czego doświadczam zgodne jest z Pismem Świętym, które mówi o tym, że jak się trwa w Chrystusie, czyli w łasce uświęcającej i przynosi się jakiś owoc, to Bóg Ojciec oczyszcza winną gałązkę, czyli wiernego, aby przynosił owoc jeszcze obfitszy.