Modlitwa podświadomością.
dodane 2019-12-08 11:50
O tym, że modlitwa podświadomością może być bardzo efektywna, zwłaszcza, gdy modlimy się Koronką do Bożego Miłosierdzia za umierających lub zmarłych. Modlitwę tę włączyłem do metody stu kroków.
Gdyby byłem na DSFT u oo. dominikanów w Krakowie wtedy wpadła mi do głowy zbawienne myśl, że możemy się modlić czytając tekst, nawet bardzo szybko. Gdy się nad tym zastanowiłem to pomyślałem sobie, a co by było gdybym zaczął się modlić podświadomością, wyświetlając tekst modlitwy na ekranie komputera bardzo szybko, tak, że tylko moja podświadomość byłaby w stanie ten tekst odczytać i się nim pomodlić. Poszedłem z tą myślą do mojego ojca duchowego myśląc, że mnie wyśmieje na takie novum, które chciałem mu przedstawić. A tu okazała się niespodzianka. Nie tylko mnie nie wyśmiał, ale pokazał, że tak Kościół modli się od ponad 1500 lat i że modlitwa podświadomością jest odmianą modlitwy Jezusowej. Jego argument był taki: mnisi modląc się modlitwą Jezusową (Jezusie Synu Dawida ulituj się nade mną grzesznikiem) powtarzali ją wszędzie - przy pracy, odpoczynku. Po pewnym czasie modlitwa ta zaczęła się im odtwarzać we śnie, gdzie procesy świadome wyłączają się. Zatem mnisi zaczęli się modlić podświadomością, przy czym taka modlitwa była równie owocna co modlitwa świadoma (realizacja słów pieśni religijnej - niech Cię nawet sen nasz chwali).
Moje rozumowanie było następujące: otóż możemy nagrać sobie różaniec i go odsłuchiwać w różnych chwilach dnia (instrukcja od Edycji św. Pawła) podczas innych zajęć (co jest zaznaczone w instrukcji). Skoro tak, to wiemy, że podczas tych innych czynności koncentrujemy się na ich wykonywaniu a nie na treści modlitwy, na niej koncentruje się nasza podświadomość, co nie sprawia, że modlitwa przestaje być ważna, wręcz przeciwnie, jest cenniejsza, gdyż jest złączona z naszą pracą (jeśli możemy pracować i modlić się). Oczywiście nie zawsze tak można się modlić, np. neurochirurg, który wykonuje operację przez kilkanaście godzin musi być maksymalnie skoncentrowany i nie może sobie pozwolić na najmniejszą dekoncentrację. Ale przy obieraniu ziemniaków, gotowaniu, czy przewijaniu dziecka to już nie jest takie istotne. Więc możemy się modlić podświadomością. Pójdźmy krok dalej. Osoby głuche nie mogą się tak modlić. Ale mogą tekst modlitwy przeczytać. I co? Ano to, że wtedy też się pomodlą. Zróbmy kolejny krok i zatrudnijmy naszą podświadomość do czytanych tekstów, gdyż skoro można było słuchać podświadomie to dlaczego nie można czytać modlitwy podświadomie i się w ten sposób modlić. Wiemy, że modlitwa podświadomością jest tak samo owocna jak modlitwa świadoma (owocność modlitwy nie zależy od tego jak łatwo ją się odmawia). Jaka z tego korzyść? Taka, że jak będziemy się modlić np. Koronką do Bożego Miłosierdzia, to w danym czasie będziemy w stanie dużo większej liczbie dusz wymodlić łaskę zbawienia. Nawet 4000 razy więcej. I tak też zrobiłem. Zamówiłem specjalny program w firmie informatycznej Strong Soft z Lublina (reklama, ale firma zrobiła dobrą robotę) do szybkiego wyświetlana plików graficznych z modlitwą na ekranie komputera (działanie zyskało wcześniej akceptację mojego ojca duchowego, tak, że wszystko jest pod kontrolą Kościoła) i zacząłem się modlić podświadomością. I w jeden dzień odmówiłem 262800 Koronek do Bożego Miłosierdzia, czyli wykonałem duchową pracę (modlitwa jest pracą - o. Józef Augustyn), którą zaplanowałem sobie na 12-24 lata. Zatem przyspieszenie wyniosło ponad 4000 razy.
Jestem trochę zaszokowany skutecznością i tempem modlitwy (pliki z modlitwą Koronki programem komputerowym były wyświetlane co 130 milisekund). Zrobiłem sobie taki maraton modlitewny, aby uczcić Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny. Bałem się tylko, czy mi oczy nie wysiądą. Ale wzrok zdał egzamin na medal. Dziękuję Ci Boże za wzrok, którym mogę Ciebie chwalić. Zatem lekko licząc wymodliłem zbawienie dla około 2,6 miliona dusz. Nieźle. A prawdopodobnie jest o wiele lepiej. W związku z tym postawiłem sobie nowe zadanie, skoro stare zostało już wykonane (poza 80- cioma nowennami pompejańskimi). Nowenny zostają, ale zmienia się liczba Koronek do Bożego Miłosierdzia - teraz to jest 27 072 000 pętelek Koronek (pętelek opisanych w poście o modlitwie programem komputerowym). Myślę, że odmówię je w ciągu dwóch lat, tak, że wymodlę zbawienie dla około 270 milionów dusz (10-ciu zbawionych na pętelkę Koronek) lub jak sądzą niektórzy dla 27 miliardów dusz (1000 zbawionych na pętelkę Koronek). A może być dużo, dużo lepiej, w zależności od tego czy Chrystus rzeczywiście błogosławi tak jak w księdze Ezechiela - podwaja błogosławieństwo co tysiąc kroków (w tym celu zamówiłem 7 Mszy Wieczystych dziennie u księży werbistów - można to zrobić przez ich stronę internetową). Gdyby tak rzeczywiście było, to błogosławieństwo byłoby olbrzymie. Zachęcam do przejścia całej drogi stu kroków od początku. Nie zachęcam do modlitwy podświadomością od razu, gdyż jej owocność jest dla każdego inna. Lepiej, gdy modlą się w naszej intencji dusze wybawione z czyśćca i gdy poświęcimy wcześniej dużo czasu Panu Bogu. Wtedy Bóg sam zatroszczy się, żeby ten czas jak najefektywniej wykorzystać, co też w moim przypadku uczynił.
Gdyby Bóg mi błogosławił jak w księdze Ezechiela to miałbym takie błogosławieństwo jakbym wymodlił zbawienie dla 2282 zagrożonych potępieniem (wcześniej odmówiłem 20000 pętelek Koronek klasycznie i przy pomocy modlitwy podświadomością - ostatnie trzy tysiące - stąd liczba 282 - 262800 + 20000 = 282800 i co 1000 kroków błogosławieństwo się podwaja - co tysiąc pętelek Koronek). Takiej liczby ludzi umierających i zagrożonych wiecznym potępieniem nigdy nie było i prawdopodobnie nigdy nie będzie (liczba homo sapiens to około 100 miliardów, a gdy doliczyć człowieka pierwotnego innych gatunków to może parę bilionów by się uzbierało). Co zatem zrobić? Przestać się modlić i uznać, że wszyscy będą zbawieni? Można by to zrobić. Jednak moim zdaniem ten wielki naddatek błogosławieństwa (Bóg będzie działał jak doskonały symulator Łaski - mimo, że nie będzie takiej liczby ludzi, którzy wymagają wymodlenia im łaski zbawienia, to obdarzy cię taką Łaską jakbyś faktycznie takiej liczbie wymodlił zbawienie. Monetą za jednego zbawionego może być jeden judasz - czyli łaska jaką się uzyska wymadlając zbawienie dla jednego Judasza - największego możliwie grzesznika) można wykorzystać do uzyskania darów duchowych, których nie uzyskałoby się w inny sposób, gdyż Bóg działa nie tylko miłosiernie, ale i sprawiedliwie, więc na pewne dary trzeba zapracować. Jakie to mogą być dary? Np. wiara jak ziarnko gorczycy (milion?, miliard?, 21000 ?, ... judaszów), nieśmiertelność, posiadanie uleczonej natury z grzechu pierworodnego na wzór rodziców z raju, czy też bycie silniejszym od całego piekła, w sensie świętszym niż jego wyobrażenie o świętości i silniejszym duchowo od całego piekła, tak, że gdyby Bóg dopuścił napaść na mnie wszystkich demonów razem wziętych, z pełną ich mocą, to nie uczyniłyby mi one żadnej najmniejszej krzywdy. Mało tego miałbym zasługę w niebie, że ich wszystkich pokonałem. Dla Boga, dla Jego miłości. Zatem nie należy się zrażać tym, że wymodlimy błogosławieństwo zbawienia dla wszystkich i nie będzie już nic innego przed nami do zrobienia. Przed nami jest sam Bóg (jak również Maryja, Jezus), który jest absolutnie nieskończony i będzie zawsze niedościgłym wzorem. Nawet gdybyśmy byli tak doskonali jak Bóg w sensie ścisłym, tzn. byli tak doskonali jak to tylko jest możliwe dla stworzenia to i tak będziemy nędzą przed Bogiem i nieużytecznymi sługami. Bóg będzie zawsze Bogiem i będzie nas zawsze absolutnie przerastał.
P.S. Zrezygnowałem z 80-u Nowenn Pompejańskich w tym sensie, że nie traktuję tego jako planu tylko zadanie, które mogę, ale nie muszę wykonać. Chciałem początkowo w ogóle zrezygnować z liczenia Nowenn, ale okazało się to złe, gdyż w moim przypadku liczenie stymuluje do dalszej modlitwy i organizuje samą modlitwę. Tak więc nie mam konkretnego planu odnośnie Nowenn. Wszystko zależy od sił i chęci. Jedno i drugie w ręku Boga.