Koniec Gry. Mściciele.
dodane 2019-04-26 07:11
O niekonsekwencjach w filmie.
Czyli tak: Thanos zdobył wszystkie sześć magicznych kamieni, stał się wszechmocnym bogiem, pstryknął palcami unicestwiając pół żywych istot w kosmosie by na koniec stwierdzić, że magia nie dała mu szczęścia, niszcząc przy okazji wszystkie sześć kamieni oraz prowadząc ciche i spokojne życie mnicha na odludnej planecie. Podobny przypadek miał Hess z Oświęcimiem, tyle, że on wojnę przegrał a Thanos wygrał. I tu jest niekonsekwencja filmu, bo skoro Thanos przed zniszczeniem kamieni był wszechwiedzący i znał przyszłość to powinien wiedzieć, że zostanie zabity, chyba, że mu nie zależało po tak wielkiej zbrodni. Czyli magia szczęścia nie daje, a zbrodnia popełniona dla bożka śmierci, której ponoć Thanos był wyznawcą odbiera szczęście. Zresztą po to, aby zdobyć jeden z kamieni musiał zabić swoją przybraną córkę. No i co to za wszechmoc Thanosa, który twierdzi, że wszechwświat rozłoży na atomy by wyprowadzić z niego nowe stworzenie. Jakby był Bogiem to by powiedział, że wszechświat unicestwi i wyprowadzi z nicości jeszcze raz. Tak więc koncepcja wszechmocy kamieni magicznych przerosła wyobraźnię twórców filmu. Kiepscy są z nich i filozofowie i teolodzy. Takie rozważania wiejskiego listonosza. Niekonsekwencją jest również fakt, że z jednej strony czarna wdowa nie mogła być wskrzeszona, tak jak iron man a zdrugiej strony została żoną faceta od tarczy. Tak samo iron man przywrócił wszystkich unicestwionych, a nie potrafił uratować siebie, dzięki wszechmocy, którą dysponował. No i to rozróżnienie pomiędzy śmiercią zadaną unicestwieniem przez Thanosa a zwykłą śmiercią. Jaka to różnica. Skoro facet od tarczy mógł wcześniej być mężem czarnej wdowy, czy jakoś tak tej kobiecie było na imię, to równie dobrze mógł wskrzesić wszystkich, którzy zmarli kiedykolwiek, skoro zwykłą śmierć lub tą niby nieodwracalną dało się jednak odwrócić. I na końcu filmu mamy znowu ten sam motyw cichego i spokojnego życia bohaterów, żadne kariery, żadne flesze, sława i wielkie pieniądze. Facet z tarczą wolał ciche i spokojne życie u boku swojej żony również superbohaterki niż porywające popisy i akcje ratowania świata. I nie był to przerywnik w jego karierze tylko wybór, o którym nie chciał z nikim rozmawiać. Czyli superbohater, superbohaterem, mściciel, mścicielem, ale jak widać najlepiej jest jak małżonkowie są w domu, mają dzieci i zwykłe ludzkie problemy. Czyli podsumowywując: na nic magia, wielkie pieniądze, sława, kariera. Tylko ciche i spokojne życie u boku osoby, którą się kocha. Nawet Thor nie chciał być już bogiem. Jak widać holiwoodcy bogowie mają kłopoty emocjonalne i wolą życie zwykłych ludzi. Nie pierwszy to taki film.