Przemyślenia z wykładów 1.
dodane 2015-10-03 22:24
O inkulturacji chrześcijaństwa przez hinduizm.
Otóż zacznijmy od historii. W starym testamencie pojawił się problem przekazu wiary Żydom żyjącym w diasporze greckiej, nie mówiących po hebrajsku, mało tego obracających się w pojęciach kultury greckiej bardzo różnej od hebrajskiej. Cóż zrobiono. Otóż zrobiono dwie rzeczy: przetłumaczono hebrajskie Pismo Święte na język grecki oraz napisano księgę Mądrości, która próbuje opisać wiarę w Boga Jahwe przy pomocy pojęć filozofii greckiej. Ponoć się to udało, mało tego przekład grecki zwany Septuagintą uważany jest za natchniony w Kościele Katolickim jako jedyny przekład. Podobnie rzecz się miała z nauczaniem Chrystusa. Uczniowie szybko dotarli do greckich ośrodków kulturalnych i powstał problem jak przekazać prawdy objawione ludziom, których świat bóstw i język używany do opisu rzeczywistości był diametralnie różny od języka kultury judaizmu. Święty Paweł poniósł właśnie klęskę misjologiczną na Areopagu w Atenach, gdyż w swoim głoszeniu Chrystusa nie umiał przenieść idei zmartwychwstania w świat greckich wierzeń. Gdy Grecy usłyszeli o zmartwychwstaniu to natychmiast przestali go słuchać, ponieważ idea zmartwychwstania była tak niewyobrażalna dla nich, że po prostu nierealna. Ale Duch Święty nie dawał za wygraną. Wzbudził wielu teologów i filozofów, którzy wykorzystując myśl filozoficzną starożytnych Greków, ich system wierzeń zbudowali naukę dogmatyczną Kościoła. Proces wykorzystywania filozofii greckiej do wyjaśniania Objawienia trwał do średniowiecza i zakończył się sukcesem. Dzięki niemu mamy naukę o Trójcy Świętej, o Bóstwie i człowieczeństwie Chrystusa, o naturze Eucharystii i przeistoczeniu podczas każdej Mszy Świętej i inne. Były próby pozbycia się myśli greckiej z języka teologii, ale były to próby nieudane. Do tej pory niczego lepszego nie wymyślono. Zatem nie przypadkowo papież Benedykt XVI stwierdził, że to że nastąpiło spotkanie Objawienia z filozofią grecką nie było zbiegiem okoliczności. A skoro nie było przypadkiem to była w tym ręka Ducha Świętego bowiem język filozofii greckiej jest najlepszym językiem, który w teologii mamy. Takiej syntezy by nie było np. w przypadku zderzenia się Objawienia z filozofią arabską. Język filozofii arabskiej był nie odpowiedni. I tu dochodzimy do problemu inkulturacji Objawienia przez hinduizm, czyli inaczej przyjęcia przez Indie wiary chrześcijańskiej. Moim zdaniem proces ten nie będzie wyglądał tak, że Duch Święty podobnie jak w przypadku kultury greckiej wzbudzi paru św. Tomaszów z Akwinu, paru św. Augustynów, św. Grzegorzów z Nyssy i z Nazjanzu, którzy przepracują pojęciowo system wierzeń i bóstw hinduistycznych, mało tego da im z tysiąc lat na przyswojeniu sobie ich nauczania i po tysiącu lat będzie można powiedzieć, że całe Indie będą schrystianizowane a wiara będzie wyrażona w pojęciach filozofii indyjskiej. Oczywiście po drodze będą wielcy święci charyzmatycy, którzy na wzór pierwszych Apostołów będą czynić cuda potwierdzając tym prawdziwość Objawienia. Moim zdaniem nic z tych rzeczy nie zajdzie po pierwsze dla tego, że świat nie będzie istniał jeszcze tysiąc lat, po drugie język filozofii indyjskiej nie jest właściwym do wyrażenia treści Objawienia, a po trzecie Indie dostały łaskę od Boga potrzebną do przyjęcia wiary poprzez działalność takich świętych jak choćby św. Franciszek Ksawery czy bł. Matka Teresa z Kalkuty. Mało tego, moim zdaniem Bóg uznał, że wykształcenie jest tak powszechne a chrześcijańskie nauczanie tak znane, że każde państwo o dobrej woli rządzących mogło przyjąć Zbawienie i rozpowszechnić je wśród obywateli. Przypomina się tu powiedzenie o Kafarnaum. Chrystus wiedział co trzeba było zrobić, aby Żydzi z tego miasta przyjęli dobrowolnie zbawienie - miasto miało być wyniesione do nieba. A co usłyszeli? - aż do piekieł zejdziesz. Chrystus uczynił o wiele mniej niż było to wymagane, uczynił cuda i nauczał. Gdyby Żydzi mieli dobrą wolę a nie serca twarde to to by wystarczyło, aby się nawrócili. Tak byłoby z Tyrem i Sydonem, gdyby takie cuda się w tych miastach działy, ale miasta te nie dostały tej łaski. Chrystus wiedział o tym, dlatego powiedział, że na sądzie będzie łatwiej Tyrowi i Sydonowi niż Kafarnaum. Zatem widać, że Bóg nie chce za wszelką cenę nawracać ludzi, chociaż z drugiej strony pragnie zbawienia każdego grzesznika. Zmusza człowieka do szukania Go. Wracając do Indii. Uważam, że Bóg uznał, że działalność tych świętych, którzy byli w Indiach, tych pobożnych ludzi, którymi obdarował Indie jest wystarczająca do tego, aby Indie się nawróciły. Indie nie dostąpią łaski np. wzbudzenia takich świętych jak Apostołowie, którzy to święci mogliby nawrócić Indie, tak, że wielu ludzi byłoby zbawionych. Mało tego Bóg mógł uznać, że działalność Kościoła jest wystarczająca do tego, żeby świat się nawrócił. Stąd też objawił s.b. Rozalii Celak, że państwo, które nie Intronizuje Chrystusa na swojego króla nie przetrwa nadchodzących kar, a przecież są właśnie Indie, Chiny, państwa muzułmańskie, państwa afrykańskie, w których ludzie nawet nie słyszeli o Jezusie, a mimo to będą podlegać karze. Ludzie nie słyszeli, ale rządy tych państw słyszały i nie wykazały się dobrą wolą. Dlaczego ludzie mają odpowiadać nie za swoje błędy? - Bóg to wie i moim zdaniem uwzględni na sądzie szczegółowym każdego człowieka. Wie, że jakby rząd danego państwa sprzyjał ewangelizacji to wielu obywateli by się nawróciło i zbawiło. I myślę, że ci ludzie się zbawią tak jak w przypadku Tyru i Sydonu. Czyli wracając do Indii. Indie zostaną zniszczone, natomiast Hindusi o dobrej woli będą sądzeni łagodnie z dużym prawdopodobieństwem zbawienia. I tak będzie z każdym państwem. Podobnie będzie z ludźmi, którzy we własnym sumieniu uznali świadectwo Kościoła za niewystarczające do przyjęcia wiary. Jednak jak wynika z objawień s.b. Rozalii Celak taka sytuacja nie jest możliwa w skali globalnej. Znając nauczanie Kościoła, jego historię, działalność świętych państwa powinny się schrystianizować wychodząc naprzeciw Objawieniu poprzez roztrząsanie Go i pragnienie poznania prawdy. Wtedy państwa otrzymałyby łaskę wiary. Gdyby tak nie było, gdyby świadectwo Kościoła było niewystarczające, to by Bóg nie zapowiadał takich kar na ludzkość. Bóg zna wnętrze człowieka i jego możliwości i wie jakby wyglądała współpraca człowieka z Łaską - skończyłoby się to nawróceniem danego państwa. Tak w każdym razie uważam na podstawie tego co wiem o objawieniach, Piśmie Świętym i wiedzy z wykładu. Zatem cóż Indiom pozostaje? Moim zdaniem, ze względu na to, że czasu jest niewiele, pozostaje im sytuacja porodu, gdzie dziecko opuszcza bezpieczny świat matki i wchodzi w kompletnie inny świat doznań, świat obcy, który jest łagodzony troskliwą asystencją czułej matki, która trzyma noworodka przy swojej piersi, aż dorośnie i się usamodzielni. Podobnież musi być i z Indiami: muszą opuścić bezpieczne wnętrze swoich wierzeń i wejść w obcy dla niej świat religii chrześcijańskiej, w której będą doznawać czułej opieki ze strony Kościoła jako czułej Matki aż nie usamodzielnią się i nie staną się dojrzałym Katolickim państwem, które będzie posłuszne Ojcu i Matce poprzez Syna w Duchu Świętym. I będzie to przejście szokowe tak jak poród jest szokiem dla dziecka. Jednak nie wiadomo czy Indie otrzymają taką łaskę od Ducha Świętego. Mogą trwać w uporze do samego końca jak faraon z wojskiem egipskim podczas przejścia Mojżesza przez Morze Czerwone, aż do swojej zagłady i moim zdaniem ta sytuacja zajdzie a nie sytuacja nawrócenia, choć bardzo bym chciał, aby Indie się nawróciły.