Przeoczyłam przeznaczenie ?

dodane 16:55

A może jednak zmarnowałam swoją szansę ?..... To pytanie samo mi się nasunęlo na myśl podczas pierwszego dnia wczorajszych rekolekcji. Dlaczego akurat wczoraj ?

Może zacznę od początku.

Wszystko zaczęło się od rozmowy z moim 9 letnim synem (na potrzeby bloga nazwijmy go Piotr):

- Mamo, mieliśmy już dziś rano pierwsze rekolekcje z nowym księdzem. :)

- I jak ? Fajnie było ?

- Nooooooo....super !!!!!! :) - odpowiedział zadowolony

Bardzo mnie zaskoczyła jego odpowiedź, bo przeważnie mial neutralne nastawienie, żeby nie powiedzieć znudzone. I tu padło moje kolejne pytanie:

- A ten ksiądz to stary jakiś czy mlody ?

- Nie wiem, jakiś taki, ani stary, ani młody. Taki średni. :)

I na tym nasz dialog się zakończył.

Byłam wręcz przekonana, że skoro mój syn był już na porannych rekolekcjach, to po południu już na pewno nie będzie miał chęci pójść.

Tym razem jednak było innaczej:

- Synu, dzisiaj będziesz mógł siedzieć ze mną w ławce bo zapewne będzie jak co roku mało ludzi i nie musisz siedzieć w pierwszej.

- Mamo, ja siedzę w pierwszej ławce, przecież sama mi mówiłaś, że mam się przyzwyczajać by się przygotowac do Komunii Świętej.

No, nie to, żeby moje własne dziecko udzieliło mi reprymendy. :) No cóż, potwierdziłam jego słowa i ruszyliśmy na 16:30 do Kościoła.

Mój Piotrek gonił jak najęty, ledwo mogłam za nim nadążyć. Kiedy on był już pod drzwiami kościoła, ja nadal byłam 200m w tyle. Czekał na mnie, więc pierwsze słowa jakie od niego usłyszałam to :

- Mamo, mamo już jest ten nowy ksiądz i podał mi rękę i powiedział: "cześć" !!! - powiedział caly w skowronakch

- Super, no to zobaczymy kto tym razem przyjechał - pomyślałam

Weszliśmy do kościoła. Ludzi faktycznie była tylko garstka. Moj Piotrek w pierwszej ławce, ja w którejś z koleji i tak czekaliśmy na rozpoczęcie mszy.

Weszli księża, nasz proboszcz oraz nowy ksiądz. Szok. Nareszcie jakiś młody ksiądz. Dokładnie ksiądz Daniel.

Nie dziwiło by mnie w tym nic aż tak bardzo, gdyby nie jego kazanie i to jak mówił.

Jego prostota słów, naturalność, zachęcanie do codziennej radości i do uśmiechu dla siebie nawzajem. To wszystko stworzyło atmosferę niesamowitej życzliwości i docierało do ludzi jak piorun.

Co mnie zszokowało ? Właśnie te slowa:

- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, nazywam się ksiądz Daniel, mam 30 lat....

I tu mnie trafiło. Jakby mi ktoś przebił serce nożem. Przecież ma tyle lat co ja i jest księdzem. Nic w tym dziwnego, o ile nie jest się mną...

Tak bardzo kiedyś marzyłam, aby zostać zakonnicą, aby być bliżej Boga. Być jego wybranką. Do tej pory, gdy o tym pomyślę czuję w środku taki nieugaszony żar potrzebujący bliskości nieba.

Niestety moje życie potoczyło się innaczej. Zresztą nie mogę tak mówić. Przecież mam wspaniałego syna.

Mimo wszystko gdybym kiedys nie zostala omamiona i oślepiona przez pewnego mężczyznę, który jak się potem okazało nie był wcale tego wart, zapewne dążyła bym do tego by poświęcić się Bogu.

No cóż, czuję, że chyba minęłam się z boskim przeznaczeniem. :/ Że nie tak było mi dane zyć, że nie tego chce ode mnie Bóg i kiedyś mi to nieźle wypomni. :) Nie wiem dlaczego, nie potrafię tego wyjaśnić, ale czuję się wewnętrznie w jakiś sposób wybrana przez Boga.

Tak bardzo było mi przykro, na tej mszy słysząc jak gorliwie opowiadał o swoim życiu ten ksiądz.

Nie potrafię opisać tego żaru, tego cierpienia duszy, tego nieposkromionego ognia pragnącego Boga. Lecz cóż mogę zrobic dziś? Już nie mogę zostać zakonnicą. Prowadzę nie to życie jak kiedyś. NIgdy nie miałam o to do nikogo pretensji. Może tylko do samej siebie.... ale gdy spojrzę na mojego syna, wszytko mija. Miłość matki do syna to jednak niepojete uczucie.

Modlę się, może nie aż tak gorliwie jak kiedyś, ale się modlę. Lecz wciąż czuję, że to mało, że potrzebuję jakiegoś głosu Boga, jakiegos wsparcia. Może jakiegoś własnego spowiednika, otwartego księdza, z którym mogła bym porozmawiać jak z kazdym innym człowiekiem o rodzących się non stop we mnie pytaniach, o Bogu o jego planach. Kogoś, kto pokierował by moją wiarą.

Często się zastanawiam, czy inni też mają w sobie takie przeczucia... taką ogromną potrzebę i tęsknotę za bliskością Boga.

Czuję, że muszę jeszcze coś zrobić w tym życiu ważnego...nie wiem co... nie wiem kiedy... poprostu czuję to...

Kategorie

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco