Zaskakujące...
dodane 2012-02-02 21:09
Chciałabym napisać o moim ostatnim zdumiewającym doświadczeniu.
Niby zwykła rzecz: sesja, egzamin, wynik... Pamiętam ostatnie minuty przed rozpoczęciem egzaminu. Koleżanka poprosiła mnie o pożyczenie długopisu, gdy jej go podałam, powiedziała: "ma mi przynieść szczęście". Ja już wręcz nie pamiętałam o tym przesądzie. Natomiast jej słowa nasunęły mi myśl, że nie tylko ja obawiam się przed egzaminem, nie tylko mi zależy na jego zdaniu, i poleciłam Panu w modlitwie wszystkich moich kolegów piszących ten egzamin... Wczoraj usłyszałam, że mój rok napisał go bardzo dobrze, jak stwierdzili w zakładzie, były to może najlepsze wyniki... Może ktoś stwierdzi, że to przypadek, ale dla mnie ze wspomnieniem samego dnia egzaminu, jest to wymowny znak Bożej opatrzności i mocy modlitwy, którą zanosi się za innych, przełamując swój własny lęk.
Na dziś to wszystko, jutro kolejny egzamin.