Powiedz mi, jakie metody stosujesz, a powiem ci kim jesteś.

Dobro wspólne... Czy w polityce komuś jeszcze na tym zależy? Podejrzewam że tak, aczkolwiek wiem, że takich idealistów i tak podejrzewać się będzie o to, że to populizm obliczony na zdobycie poparcia w kolejnych wyborach. No cóż, może i tak być... Jeśli jednak nawet z takich motywów władza da coś ludowi, to dobrze czy źle? Jeśli nie kończy się zruinowaniem państwa - naszego dobra wspólnego - to wydaje mi się, że dobrze. Lepiej niż gdy nie uprawiając populizmu dba głównie o "elity"; równiejszych wśród równych....

Na pewno są jednak metody - czy to zdobywania czy to utrzymywania władzy - z którymi zgodzić się nie można. Ot, kłamstwo, półprawda, czy inne formy manipulacji... Paskudztwo. Czasem na usłudze zasady "im gorzej, tym lepiej".. Ale to ciągle "tylko" kłamstwo.

Gorszą chyba metodą jest wyciąganie ludzi na ulicę. Jasne, bywają sytuacje, że trzeba. W sytuacji, gdy regularnie co cztery lata odbywają się demokratyczne wybory trochę jednak dziwi jej stosowanie. Trzeba pamiętać, że gdy głos zabiera "ulica" sytuacja lubi wymykać się spod kontroli. Kto w razie czego weźmie za to odpowiedzialność? Winni będą ci, przeciwko którym stanie ulica, bo gniew ludu jest zawsze słuszny?

Ale najgorszą metodą jest "zagranica". Wiele nieszczęść, które w historii spadły na Polskę, brało się właśnie z tego, że w naszych wewnętrznych sprawach szukano wsparcia za granicą, co dało pretekst sąsiadom do mieszania się w nasze sprawy. Polakom tłumaczyć tego nie trzeba. Po latach, wiekach, mamy na ich określenie jedno słowo: zdrajcy. Nie ma powodów, tych, którzy dziś  walczą o władzę w Polsce w podobny sposób, nazywać jakoś inaczej.
 

Nie pisze tak dlatego, że kocham dzisiejsza władzę. I nie dlatego, że prawie wszystkimi partiami będącymi dziś w opozycji zdecydowanie mi nie po drodze ze względu na wspieranie przez nie ideologie. Po prostu widzę metody. I dziwię się, że wielu z nas to zdaje się nie przeszkadzać...