Notes
Piątek Wielkanocny
dodane 2008-03-28 09:09
„Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.” (J 20, 3n.)
Co takiego zobaczył ów drugi uczeń, czyli Jan, że od razu uwierzył w Zmartwychwstanie Jezusa? Przecież nie mógł to być jedynie pusty grób, który dla kobiet był jedynie świadectwem, iż zabrano ciało Pana. Zarówno ks. Edward Szymanek w „Wykładzie Pisma Świętego Nowego Testamentu”, jak i Giuseppe Ricciotti w „Życiu Jezusa Chrystusa” twierdzą, iż wywnioskował to z faktu, że w wypadku zabrania zwłok „nie zostałyby one odwinięte z opasek, a chusta nie byłaby zdjęta”.
Mimo wszystko nie wydaje się, żeby był to dowód na tyle przekonywujący, żeby na jego podstawie bez żadnych wątpliwości uznać fakt Zmartwychwstania.
Próbując dociec tego, co tak naprawdę zobaczył Jan, ks. Antonio Persili wysuwa ciekawą koncepcję, wynikającą z jego wieloletnich badań dotyczących tego wydarzenia.
Dla lepszego jej zrozumienia najpierw kilka informacji wstępnych. Otóż umarli byli przez Żydów grzebani w swoich ubraniach. Jednakże szaty Jezusa stały się własnością żołnierzy. Dlatego też zakupiono kilka metrów płótna (Mk 15,46), które następnie pocięto na kawałki, aby okryć, zawinąć i związać ciało Jezusa. Przede wszystkim odcięto płótno na całun, w który owinięto ciało. Było to niezbędne do tego, aby nie dotknąć bezpośrednio zwłok i nie ściągnąć na siebie nieczystości. Poza tym Prawo zakazywało pozostawiania krwi z ran człowieka zmarłego w wyniku urazu, a gdyby rozlała się na ziemię, wówczas trzeba było tę ziemię pochować wraz z umarłym. Dlatego też całun miał temu zapobiec.
Dziwny jednak wydaje się fakt, że Ewangelie mówią o owinięciu ciała w płótna, Jan dodaje również wzmiankę o wonnościach, nigdzie natomiast nie ma mowy o obmyciu i namaszczeniu olejami ciała Jezusa. Były to przecież, według rabinów, czynności obowiązkowe. Różnie próbowano ten fakt interpretować: brakiem czasu, brakiem wody, prowizorycznością pogrzebu… Tymczasem jeden z przepisów Prawa zakazywał obmywania zmarłego z ranami zewnętrznymi – grzebano go razem z „krwią życia”.
Wspomniany ks. A. Persili dokonuje takiej rekonstrukcji:
„Ciało Jezusa zostało przygotowane do pogrzebu w następujący sposób. Najpierw zostało zawinięte w wielkie płótno (całun). Następnie przystąpiono do czynności owijania ciała opaskami (othonia) wylewając w tym czasie do wewnątrz i na zewnątrz nich wonności. Tej czynności owijania i związania towarzyszyło zastosowanie dwóch chust: pierwsza wewnątrz całunu, gdzie spełniała funkcję opaski podtrzymującej podbródek; druga na zewnątrz, dla uzupełnienia owinięcia i związania”
Opaski między innymi zapobiegały nadmiernemu ulatnianiu się wonności, a stałoby się tak w przypadku kontaktu całunu z powietrzem. Podobną rolę pełniła chusta na głowie – chroniła przed zbyt szybkim wyparowaniem roztworu mirry i aloesu. Poza tym jest bardzo prawdopodobne, że miała zakrywać również całun przesiąknięty w tym miejscu krwią z ran twarzy i głowy.
Wracając jednak do tematu głównego. Jan pochyliwszy się zobaczył „keimena ta othonia”
Vulgata tłumaczy to: „linteamenta posita”
Biblia Tysiąclecia natomiast: „leżące płótna”
Jednakże „płótno” czy też „tkanina z lnu” określane było w języku greckim terminem „sindon” – jak np. Mk 15,46. Dlatego też w tym przypadku bardziej precyzyjne byłoby użycie słowa „opaski”, a nie „płótna”.
Słowo „keimena” to imiesłów czasownika „keimai”, który według słownika klasycznego języka greckiego oznacza:
„leżeć, być rozpostartym, siedzącym, wyciągniętym, horyzontalnym; mówi się o jakiejś rzeczy niskiej w przeciwstawieniu do wysokiej, podniesionej, jak na przykład spokojne morze wobec morza wzburzonego”.
Wobec powyższego Persili wyciąga następujące wnioski:
„Znaczeniem, jakie Jan chce nadać temu czasownikowi, jest uwypuklenie tego, że najpierw opaski były uniesione („jak wzburzone morze”), ponieważ wewnątrz było ciało; po Zmartwychwstaniu natomiast opaski były zniżone, rozpostarte („jak spokojne morze”), leżąc na tym samym miejscu, gdzie znajdowały się, kiedy zawierały zwłoki Jezusa. (…) Vulgata tłumaczy imiesłowem „posita”, który dobrze oddaje wyobrażenie opasek rozpostartych i pustych, ponieważ czasownik „ponure” znaczy właśnie „kłaść na dół”. Dlatego dwa słowa „keimena ta othonia” musi się tłumaczyć jako „opaski rozpostarte”, ale nienaruszone, nie uszkodzone. (…) Stanowią one pierwszy ślad Zmartwychwstania: było bowiem absolutnie niemożliwe, żeby ciało Jezusa, po prostu reanimowane, wyszło z opasek lub żeby zostało wyniesione, czy to przez przyjaciół, czy też wrogów, bez rozwinięcia tych opasek albo, w każdym razie, bez naruszenia ich w jakiś sposób.”
Jest to już wystarczający powód do uwierzenia w Zmartwychwstanie, jednakże w grobie było jeszcze coś więcej. Oto Piotr po wejściu do grobu, oprócz owych „rozpostartych opasek” ujrzał jeszcze „chustę leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu”.
Tak podaje Biblia Tysiąclecia, jednakże Persili twierdzi:
„Nieszczęśliwe tłumaczenie niszczy cudowny ślad, jaki ewangelista z wielką troskliwością uwypuklił oraz opisał zwięźle i wyraziście.”
Następnie zaś na podstawie szczegółowej analizy językowej, która jest zbyt obszerna, aby ją tutaj przytaczać, wykazuje, że wiersze od 3 do 7 należałoby przetłumaczyć następująco:
„”(Jan) pochyliwszy się, spostrzega rozpostarte opaski, ale nie wszedł. Przychodzi tymczasem Szymon Piotr, który szedł za nim, i wchodzi do grobu, i przygląda się rozpostartym opaskom oraz chuście, która była na Jego głowie, ale nie rozpostartej z opaskami, ale przeciwnie, owiniętej w jedynej pozycji”.
Tak więc po zniknięciu ciała, opaski którymi je owinięto, jako cięższe, opadły na całun i przybrały pozycję „rozpostartą”. Natomiast chusta na głowę, jako lżejsza i mniejsza, dodatkowo jeszcze „usztywniona” wysuszaniem się ciekłych wonności, pozostała w takiej pozycji jak wówczas, kiedy jeszcze owijała głowę zmarłego.
Brak śladów włamania i naruszenia płócien, z których nikt nie mógł wyjść lub zostać wyciągniętym oraz chusta „owijająca” puste już miejsce – były wystarczającymi dowodami, świadczącymi o Zmartwychwstaniu Jezusa.
Taką możliwość dopuszcza również Craig S. Kelner w „Komentarzu historyczno – kulturowym do Nowego Testamentu”:
„Chusta, którą przykrywano twarz, była nie tylko „złożona”, lecz „zwinięta”, co wskazywałoby na staranny sposób, w jaki to uczyniono albo, że w dalszym ciągu była zwinięta w taki sposób, w jaki umieszczono ją na głowie Jezusa, co znaczyłoby, że Jego ciało zmartwychwstało wprost z płócien i chust, jakimi było owinięte.”