Notes
Poniedziałek Wielkanocny
dodane 2008-03-24 17:31
Mateusz, jako jedyny spośród Ewangelistów przytacza następujące zdarzenie:
Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata i oznajmili: Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: Po trzech dniach powstanę. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze. Rzekł im Piłat: Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie. Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż. (Mt 27,62-66)
i później:
Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.” (Mt 28,11-15)
Wobec tych tekstów rodzi się kilka wątpliwości:
Był to przecież nie dość, że dzień szabatu to na dodatek jeszcze Święto Paschy. Jak więc owi pobożni i skrupulatni Żydzi, co więcej – członkowie Sanhedrynu, mogli cokolwiek w taki dzień załatwiać, skoro za pogwałcenie odpoczynku groziła nawet kara śmierci? Poza tym w dzień szabatu nie wolno było przejść więcej niż dwa tysiące łokci.
Biorąc pod uwagę, że żydowski łokieć (ammah) wynosił 0,518 m „droga szabatowa” liczyła ponad jeden kilometr.
Jednakże przyglądając się bliżej temu problemowi, widać że da się go racjonalnie wyjaśnić. Otóż mapa Jerozolimy z tamtego okresu pokazuje, że pójście do Piłata nie stanowiło naruszenia „drogi szabatowej” przez arcykapłanów. Nie istniał natomiast, jak twierdzą niektórzy, zakaz rozmawiania z poganami w szabat. Mogli więc rozmawiać z namiestnikiem, oczywiście podobnie jak podczas procesu Jezusa, przed jego rezydencją, w przedsionku, aby nie naruszyć przepisów o czystości.
Należy także przypuszczać, że do grobu wraz ze strażą poszli inni kapłani niż ci, którzy byli u Piłata i wykorzystali już dozwoloną dla siebie ilość kroków.
Dlaczego dopiero na drugi dzień Żydzi poprosili o straż przy grobie? Dlaczego nie zadbali o to wcześniej, skoro już jedna noc minęła, a ciało mogło zostać podczas niej także wykradzione?
Trzeba przypomnieć to, co już zostało wspomniane w jednym z rozważań wielkopostnych, a mianowicie, że arcykapłani i większość członków Sanhedrynu byli saduceuszami, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie. Podczas procesu Jezusa Ewangeliści nawet o faryzeuszach nie wspominają – pojawiają się właściwie dopiero teraz. Trudno więc się dziwić, że Kajfasz, Annasz i pozostali członkowie ich klanu nie zwrócili szczególnej uwagi na „przechwałki” Galilejczyka, które zapewne do nich docierały. Tak więc zapewne dopiero faryzeusze, którzy w zmartwychwstanie wierzyli, zwrócili im uwagę na ten aspekt nauczania Jezusa. Stąd słowa: „Panie, przypomnieliśmy sobie…” Oczywiście ani jedni, ani drudzy nie wierzyli, że ta zapowiedź się spełni – jednakże biorąc pod uwagę wpływ takiej pogłoski na prosty lud i związane z tym konsekwencje, lepiej było zachować wszystkie dostępne środki ostrożności. Stąd pomysł postawienia straży przy grobie.
Poza tym według wierzeń semickich dopiero po trzech dniach następowała „prawdziwa” śmierć, a do tego czasu zmarły był zawieszony w pewnego rodzaju otchłani między śmiercią a życiem. Dlatego też jeśli zmartwychwstanie miało być prawdziwe trzeba było ktoś „rzeczywiście” umarł. Biorąc to pod uwagę widać, że wykradzenie ciała w pierwszą noc niczego by Apostołom nie dało. Ogłoszenie zmartwychwstałym kogoś, kto „ożył” w czasie krótszym niż trzy dni, a więc nie wszedł jeszcze całkowicie w śmierć, nikogo by nie przekonało, ani nikt nie widziałby w tym cudu, który mógłby wzbudzić wiarę w Mesjasza.
„Komentarz Historyczno-Kulturowy do Nowego Testamentu” informuje: „Nie jest jasne, czy Piłat daje im [arcykapłanom] do dyspozycji rzymskie straże, czy zezwala na postawienie przy grobie straży świątynnej” Rzeczywiście zdania uczonych na ten temat są podzielone. W tradycji bardziej rozpowszechniona jest wersja pierwsza – z żołnierzami rzymskimi czuwającymi przy grobie. Jakie zatem argumenty przeciw niej przemawiają?
Prośba skierowana do Piłata: „Każ więc zabezpieczyć grób” wcale nie musi oznaczać konieczności delegowania przez niego żołnierzy rzymskich, lecz tylko wydania przez niego niezbędnego w takim wypadku zezwolenia na interwencję uzbrojonych ludzi, czyli np. strażników świątynnych.
Odpowiedź „Macie straż”, biorąc pod uwagę oryginał grecki, może być odczytane zarówno w trybie oznajmującym (tzn. macie = daję wam) jak i rozkazującym (macie = użyjcie swojej). Za trybem rozkazującym i wynikającymi z tego faktu konsekwencjami przemawia m.in. późniejsze zachowanie arcykapłanów, którzy przy grobie „postawili straż” – czyli zachowali się jak jej zwierzchnicy, a także postępowanie żołnierzy po zmartwychwstaniu Jezusa. Udają się mianowicie bezpośrednio do członków Sanhedrynu, co byłoby nie do pomyślenia w przypadku żołnierzy rzymskich. Równie nieprawdopodobna wówczas byłaby instrukcja, w której mowa jest o wykradzeniu ciała podczas snu żołnierzy. W przypadku oddziału rzymskiego byłoby to postępowanie wręcz samobójcze. Za takie przewinienie bowiem jak spanie na warcie, uważane za jedne z najcięższych, stosowano karę śmierci przez zakatowanie kijami – wykonywał ją cały oddział, ustawiony w szyku.
Równie niewiarygodne jest w kontekście słów: „A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”, aby żołnierze rzymscy, trzymani w ścisłej dyscyplinie i zobowiązani do natychmiastowego zdawania relacji ze swoich misji próbowali zataić całą sprawę i to jeszcze licząc na ewentualne powodzenie tego. Poza tym w jaki sposób członkowie Sanhedrynu mogliby „wybawić z kłopotu” legionistów od pewnego w takim wypadku wyroku śmierci – już nie tylko za sen podczas warty, ale również za zatajenie ważnych informacji przed swoim dowódcą? Tak więc cały epizod ma sens dopiero wówczas, kiedy przyjmie się że nie było to wojsko rzymskie, lecz żydowska straż świątynna – której użycie nie stanowiło jakiegoś wyjątkowego przypadku w ówczesnych czasach.
Jeżeli chodzi zaś o „drogę szabatową” to straż świątynna również nie miała problemu, ponieważ pozostawała przy grobie i nie musiała wracać z powrotem. Poza tym ani Tora, ani jej rabinistyczne interpretacje nie wspominały o straży jako pracy, która była zabroniona w szabat. Traktowano ją analogicznie jak czuwanie np. pasterzy nad trzodą, które również w szabat było dozwolone.
„Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień…”
Widać tutaj roztropność i zapobiegliwość członków Sanhedrynu. Zapewne mieli jeszcze świeżo w pamięci fakt, że dwóch spośród nich, Józef i Nikodem, pochowali Jezusa nie szczędząc przy tym kosztów własnych. Byli więc w stanie również przekupić żołnierzy pilnujących grobu i wykraść ciało.
O podobnym pieczętowaniu wspomina już Stary Testament:
„Przyniesiono kamień i zatoczono na otwór jaskini lwów. Król zapieczętował go swoją pieczęcią i pieczęcią swych możnowładców, aby nic nie uległo zmianie w sprawie Daniela.” (Dn 6,18 )
Rodzi się tutaj pytanie: w jaki sposób można było pieczęciami zabezpieczyć wielkie kamienne koło, które przesuwając się zamykało wejście do grobu? Przypuszcza się, że przeciągano sznur na wierzchu kamienia, dwa jego końce przytwierdzano do ścian, a następnie zalewano woskiem, na którym zanim skrzepnął, wyciskano pieczęć. Niemożliwe więc było przesunięcie kamienia bez zerwania pieczęci i pozostawienia śladów włamania.