Notes
Wielki Piątek
dodane 2008-03-20 21:29
Na szczycie wzgórza stoją pionowe pale wkopane tam na stałe dla dokonywania wyroków. Poprzeczną belkę skazaniec przynosi na własnych barkach. Żołnierze obalają go na wznak w ten sposób, że ma ją pod rozłożonymi ramionami. Zgodnie z zasadami krzyżowania wbijają gwoździe długości co najmniej 20 cm i średnicy 2 cm. w kościec nadgarstka. Znajduje się tam osiem małych kostek oraz gęsta tkanka łączna, a więc wbity gwóźdź może utrzymać znaczny ciężar. Wbijanie gwoździa w tkanki powoduje poważne uszkodzenie nerwu pośrodkowego, który jest nerwem czuciowym i nerwem ruchu; sprawia więc to ból nie do zniesienia. Po przybiciu rąk oprawcy podnoszą Jezusa za pomocą liny w górę, aby połączyć belkę poprzeczną z pionową. Potem przygważdżają stopy ignorując strugi krwi i konwulsyjne drgawki torturowanego człowieka. Ukrzyżowany zwisa na ramionach, ból paraliżuje Jego mięśnie, a płuca nie są w stanie usunąć powietrza. Aby się nie udusić zwalnia napięcie ramion, wspiera się na przebitych stopach, unosi się na nich o jakieś 25 do 30 cm. i wtedy może odetchnąć. Ale znowu ból mięśni i kości wspartych na gwoździu jest tak straszliwy, że trzeba zwolnić mięśnie nóg i ponownie zawisnąć na rękach - i znowu przeżywać męczarnie duszenia. Ta zmiana następuje co kilka minut - przez trzy godziny. Aż wreszcie nadchodzi koniec. Twarz Jezusa nabiera barwy czerwonej, niemal fioletowej. Pot wytryska wszystkimi porami i spływa strumieniami mieszając się z krwią. Całe ciało okrywa się śmiertelną bladością. Rysy twarzy kurczą się i zaostrzają. Wzrok nieruchomieje, a ciałem wstrząsa dreszcz. Głowa pochyla się na piersi. Ostatnie westchnienie: "Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mego" i kielich cierpienia wychylony został do ostatniej kropli...
Zostanie jeszcze tylko modlitwa eucharystyczna, komunia, nudne ogłoszenia, błogosławieństwo i koniec mszy św. podczas której to wszystko się dzieje. Potem wreszcie możesz pójść do domu, by z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku zjeść dobry obiad i mile spędzić niedzielne popołudnie...