Notes
Szczytne cnoty
dodane 2007-09-29 12:22
XXVI Niedziela Zwykła Rok C, 30.09.2007 (Łk 16,19-31)
Szczytne cnoty, dla których gwarny świat nas chwali,
Czyny, których przykładem przyszłość ma się ćwiczyć,
I nasz honor kamienny i wola ze stali
Na Sądzie Ostatecznym nie będą się liczyć.
Odpadną z nas, pokryte przez tłumu oklaski,
Uczynki miłosierne, co nam sławę szerzą,
I tylko pozostaną te mroki i blaski,
O których nikt z nas nie wie, czy od nas zależą.
Wtedy wyda głąb nasza, nareszcie odkryta,
Grzech, który cię przeraża, cnotę co się wstydzi.
Gdy wokół szumi życie, nikt o nie nie pyta.
Tylko miłość w nie patrzy, tylko Bóg je widzi.
Tak pisze w swoim wierszu zatytułowanym Sąd Ostateczny Jan Lechoń. Spróbujmy dzisiaj przez chwilę pomyśleć nad treścią owego wiersza, albowiem, jak mi się wydaje, jest on doskonałą ilustracją do słów Ewangelii, które słyszeliśmy przed chwilą. Zastanówmy się, w jaki sposób ocenia się dzisiaj człowieka, co rzekomo stanowi o jego wartości? Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że coraz bardziej liczy się to co zewnętrzne, spektakularne, efektowne. Człowiek wartościowy, według współczesnego świata to ktoś, kto osiągnął sukces, mający sławę i pieniądze, z odpowiednią pozycją i wykształceniem. To człowiek powszechnie szanowany: za szczytne cnoty, czyny, uczynki miłosierne: szanowany za to wszystko co tak pięknie błyszczy na zewnątrz, a w rzeczywistości bardzo często robione jest na pokaz i kryje w sobie pustkę, egoizm i zapatrzenie w siebie.
A ty zwyczajny, szary człowieku, bez sławy i pieniędzy, bez tytułów i zaszczytów, kimże ty jesteś? Kim jesteś ty, co rano zrywasz się do pracy, bierzesz nadgodziny by utrzymać rodzinę, pierzesz, sprzątasz, gotujesz. Codziennie dokładnie i sumiennie wykonujesz swoje obowiązki, czasem bez wielkiego talentu, bez wielkich zdolności, bez polotu i fantazji, ale najlepiej jak tylko potrafisz. Nikt cię za to nie oklaskuje i nikt nie podziwia. Często nie słyszysz nawet słowa dziękuję. Cóż możesz znaczyć w oczach wielkich tego świata? Może i nic, ale czy naprawdę warto się o to starać? Bo przecież to co wielkie w oczach świata, małym jest dla Boga. I odwrotnie - czasem łza uroniona ukradkiem więcej dla Boga znaczy niż tysiące narzekań na swój ciężki los, a odcisk na dłoni więcej niż wspaniałe dzieła dokonywane bez żadnego wysiłku. I wiem, że niektórzy będą się z ciebie śmiali i wytykając palcami powiedzą żeś głupi, niepoważny, naiwny, żeś przegrał swoje życie. Nie przejmuj się nimi. Dla nich najważniejsze jest to co widzialne i myślą że sens ma tylko to co można zważyć, zmierzyć i policzyć. Biedni są tacy ludzie. Biedni - bo nie wiedzą, że to miłość nadaje wartość naszemu życiu, naszej pracy - nie widoczne efekty, sukcesy czy pieniądze. Dla Boga bowiem każde dobro, które czynisz z miłością jest jak ziarno gorczycy, z pozoru drobne, niepozorne, najmniejsze ze wszystkich, ale w końcu rozrasta do olbrzymich rozmiarów. Jest nasieniem wrzuconym w ziemię i czy śpisz, czy czuwasz, we dnie i w nocy, ono rośnie i kiełkuje, sam nie wiesz jak, aż wreszcie wyda plon. I nie martw się, że tak niewielu to dostrzega, bo przecież:
Szczytne cnoty, dla których gwarny świat nas chwali,
Czyny, których przykładem przyszłość ma się ćwiczyć,
I nasz honor kamienny i wola ze stali
Na Sądzie Ostatecznym nie będą się liczyć.
Odpadną z nas, pokryte przez tłumu oklaski,
Uczynki miłosierne, co nam sławę szerzą,
I tylko pozostaną te mroki i blaski,
O których nikt z nas nie wie, czy od nas zależą.
Wtedy wyda głąb nasza, nareszcie odkryta,
Grzech, który cię przeraża, cnotę co się wstydzi.
Gdy wokół szumi życie, nikt o nie nie pyta.
Tylko miłość w nie patrzy, tylko Bóg je widzi.