Notes
Rozważcie, jak wam się wiedzie
dodane 2007-09-27 15:28
Czwartek 27.09.2007 (Ag 1, 1-8 )
Rozważcie tylko, jak się wam wiedzie. Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie; ten, kto pracuje, aby zarobić, pracuje odkładając do dziurawego mieszka
Myślę, że te słowa, napisane około 2500 lat temu przez proroka Aggeusza, równie dobrze mogłyby odnosić się do nas. Wystarczy obejrzeć telewizję, posłuchać radia czy choćby rozejrzeć się wokół. I podobnie jak wówczas, tak i teraz, powodem jest może nie tyle jawne odrzucenie Pana Boga, co odsuwanie Go na margines naszego życia - zarówno prywatnego jak i publicznego.
Nie trzeba sięgać wyżyn władzy, wymieniać kolejne afery, korupcje i skandale. To także wśród nas:
- coraz mniej ludzi chodzi w niedzielę na Mszę Świętą (zwłaszcza dzieci i młodzieży)
- coraz mniej regularnie się spowiada
- coraz mniej się modli
- coraz więcej natomiast żyje w grzechu ciężkim mieszkając ze sobą bez ślubu.
Wbrew twierdzeniom niektórych nie jest to prywatna sprawa człowieka, który rzekomo nikomu w ten sposób nie wyrządza krzywdy. Trzeba nam sobie przypomnieć słowa Jana Pawła II, który w adhortacji o pojednaniu i pokucie pisał:
"Mówiąc o grzechu społecznym trzeba przede wszystkim uznać to, że ze względu na ludzką solidarność, równie tajemniczą i niepojętą, co rzeczywistą i konkretną, grzech każdego człowieka w jakiś sposób dotyka innych. Jest to drugie oblicze owej solidarności, która na poziomie religijnym rozwija się w głębokiej i wspaniałej tajemnicy wspólnoty świętych (świętych obcowania), dzięki której możliwe było stwierdzenie, że „każda dusza, która się podnosi, dźwiga świat”. Temu prawu wstępowania odpowiada, niestety, prawo zstępowania; stąd można mówić o wspólnocie grzechu: dusza, która upada przez grzech, pociąga za sobą Kościół i w pewien sposób cały świat. Innymi słowy, nie ma grzechu, nawet najbardziej wewnętrznego i tajemnego, najściślej indywidualnego, który odnosiłby się wyłącznie do tego, kto go popełnia. Każdy grzech rzutuje z mniejszą lub większą gwałtownością, z mniejszą lub większą szkodą na całą strukturę kościelną i na całą ludzką rodzinę. W tym pierwszym znaczeniu można bezsprzecznie przypisać każdemu grzechowi charakter grzechu społecznego."
Tak więc żaden grzech nie jest prywatną sprawą tego, który go popełnia, gdyż jego skutki, w taki czy inny sposób, odczuwają wszyscy. Co zatem robić? Teoretycznie to proste - czynić jak najwięcej dobra, a jak najmiej zła.
Praktycznie natomiast proponuję zacząć od tego by:
- gdy mamy ochotę przeklinać - odmówić Ojcze nasz
- gdy mamy ochotę złorzeczyć - odmówić Zdrowaś Maryjo
- gdy mamy ochotę narzekać - odmówić Pod Twoją obronę...