Sensem życia jesteś Ty Boże- świadectwo 17-latki.

dodane 11:48

Na prośbę osoby, która chciała podzielić się radością odnalezienia drogi, która prowadzi do Boga.

 

Wychowałam się w rodzinie wierzących... Rodzice byli dla mnie wzorem... Byliśmy szczęśliwi...

Naszą harmonię zaburzyła jedna sytuacja, otóż przeprowadzka z jednego końca polski na drugi... Ja jako 16 latka nie rozumiałam po co i dlaczego, wręcz byłam wściekła na rodziców, że musiałam porzucić dotychczasowe życie- szkołę, przyjaciół. Buntowałam się, jednak przeprowadzka była konieczna...

Wyjechaliśmy... Nowa szkoła, nowe towarzystwo- trzeba było zacząć wszystko od nowa...

Zadawałam Bogu pytanie „dlaczego?”

Jednak szybko się przyzwyczaiłam do nowego życia, poznałam nowe osoby... Jednak nie było to towarzystwo odpowiednie dla gorliwej katoliczki. Boga i dawne marzenia porzuciłam na dalszy plan, chciałam zaimponować nowym znajomym... Alkohol, bójki, kradzieże w końcu narkotyki...

Spadłam na dno, zaczęłam tonąć... Wiedziałam, ze zrujnowałam sobie życie, że już będzie tak zawsze...

Postanowiłam z tym skończyć, wiedziałam, że nie ma dla mnie ratunku... Widziałam tylko jedno wyjście.... Skończyć ze sobą...

Wszystko było już przygotowane, żyletka, sznur... nie wiedziałam co wybrać, co będzie szybsze...

Wybrałam...

  • podetnę sobie żyły... i tak też zrobiłam, zaczęłam pomału ze strachem, potem wbijałam coraz mocniej, coraz głębiej... krew zaczęła się lać... / na szczęście albo nieszczęście złożyło się, że był to ranek a rodzice byli w pracy.. jednak tato zapomniał jakiś dokumentów wziąć ze sobą, wrócił, otworzył drzwi zastał mnie leżącą już nieprzytomną a wokół było mnóstwo krwi.../

Pamiętam że po straceniu przytomności widziałam wielką jasność, ktoś wyciągał do mnie rękę, ale ja nie mogłam jej dosięgnąć, wołał ktoś do mnie „wyciągnę cię z tego bagna, wszystko będzie dobrze, wyjdziesz z tego” ja chciałam krzyczeć Boże pomóż mi ale nie mogłam, byłam jakby sparaliżowana, nikt mnie nie mógł usłyszeć... Przytomność odzyskałam w szpitalu, pamiętam miałam jeszcze zaschniętą krew na dłoniach... Ręce miałam zawinięte bandażami, podłączoną miałam kroplówkę i uzupełniali mi krew.... Na korytarzu siedzieli rodzice, czekali na wieści od lekarzy którzy ciągle jakieś badania wykonywali... Gdy się obudziłam odruchowo wyrwałam igły z rąk, przez które dostarczano mi krew i glukozę. Byłam oburzona, że mnie odratowali...

W pewnym momencie wszedł młody lekarz... powiedział „ nie była pod wpływem” lekarz który był przy mnie powiedział „dzięki Bogu...” Próbował namówić mnie do podłączenia krwi, mówili, że muszą uzupełnić krew itd. Wiem, ze jako 16- latka nie miałam zbytnio władzy decydowania nad swoim zdrowiem, ale nie dałam sobie ponownie wbić igieł.... Wtedy zawołali moich rodziców, pamiętam zapłakaną twarz mojej mamy... ciągle mówiła, „córeczko, jak dobrze że jesteś z nami...” mój tato widziałam, że nie wie co ma powiedzieć, stał nade mną i kręcił głową powiedział tylko „przepraszam, zbyt bardzo zająłem się pracą, za mało czasu wam poświęcałem” - jednak, nie ruszyło mnie to, dalej nie pozwalałam sobie podać krwi i glukozy... Wtedy lekarz poprosił rodziców na bok, powiedział, że trzeba zawołać psychologa, że musi ze mną porozmawiać, że konieczne jest uzupełnienie utraconej krwi... I tak się też stało, wszyscy wyszli z sali a weszła kobieta, uśmiechnięta i bardzo miła... Mówiła mi bardzo dużo rzeczy, próbowała wyciągnąć ze mnie dlaczego chciałam się zabić.... Próbowała nawiązać jaką kolwiek rozmowę, ale ja tylko leżałam i płakałam... Wyszła z sali chwilę porozmawiała z rodzicami i lekarzem i weszła z powrotem...

usiadła ciągle patrzała mi w oczy... za jakąś chwilkę do sali wszedł kapłan, od razu pomyślałam, że to na prośbę mamy, miał przy sobie Pana Jezusa. Pani psycholog odruchowo wstała, ukłoniła się i chciała wyjść z sali, jednak ksiądz poprosił ją aby została... Kapłan poprosił mnie abym spojrzała na niego, abym spojrzała na obrazek który trzyma, położył mi go na piersiach, powiedział, że to On mnie uratował / na obrazku znajdował się Pan Jezus, który uciszał burze, trzymał jednego z uczniów za rękę/ wzięłam obrazek do ręki, spojrzałam na niego, spojrzałam na swoje ręce i krzyknęłam „ja już dłużej tak nie mogę” pani psycholog baccznie mnie obserwowała, zapytałam czy mogę się wyspowiadać... Zostałam z księdzem sama... Nie wiedziałam jak mam zacząć, długo milczeliśmy, ja patrzałam na obrazek, a ksiądz ciągle patrzał na mnie... Zaczęłam mówić, opowiedziałam wszystko od początku do samego końca, powiedziałam że nie chcę dalej żyć, że nie widzę sensu... Ksiądz spojrzał na mnie z politowaniem, wskazał palcem na Jezusa, powiedział, że to On jest całym sensem naszego życia... Rozmawialiśmy ok 2 godzin. Potem przyjęłam Komunię Świętą. Wtedy ksiądz wstał, złapał moje ręce, i powiedział „ teraz już jesteś w dobrych rękach, idę zanieść innym sens życia, a ty daj sobie pomóc” spojrzałam na niego i zapłakana powiedziałam dziękuję. Poprosiłam, aby zawołał lekarza i rodziców. Gdy weszli powiedziałam do rodziców, przepraszam, poprosiłam aby podłączyli mi krew i glukozę... Moja mama spojrzała na mnie i powiedziała „Boże tak Ci dziękuję”

 

Kilka dni później wyszłam ze szpitala, musiałam chodzić na spotkania z psychologiem...

Po jakimś miesiącu wróciłam do tego szpitala, chciałam podziękować kapłanowi, który przyniósł mi sens życia... Rozmawialiśmy w kapliczce przy szpitalu, powiedział, że to Bóg przyniósł mi sens życia, że to Jemu wszystko zawdzięczam... Polecił mi kilka książek i filmów, powiedział, że bardzo mi pomogą... Dziś mam 17 lat, wiem, że to Bóg wyciagał do mnie rękę, że to On do mnie wołał, że to On wyciągnął mnie z tego bagna... Mogę powiedzieć, że tonęłam, a Bóg mnie uratował... Dziś Mu to zawdzięczam. Na dzień dzisiejszy należę do Ruchu Czystych Serc, jestem w wolontariacie, chodzę po szpitalach, domach starców i przynoszę ludziom sens życia- Jezusa.

Zmieniłam szkołę, zmieniłam towarzystwo...

Piszę to wszystko, bo chcę przesłać Wam to świadectwo, jak wielkich cudów może dokonać Bóg w ży

 

ciu człowieka, jakiej przemiany może dokonać.

 

Na chwałę Bożą, 17-latka.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024