Wsłuchany w stukot kół pociągu życia W oknie wieczorem patrzące, mijam światełka domów w oddali. Ciekawi mnie każda historia maleńka, choć bohaterów poznać nie będzie mi dane. Króciutka chwila, oka jedno mgnienie, czy to w ogóle może mieć jakieś znaczenie? A mogę tak wiele, choćby najkrótsze pobłogosław Panie, zaopiekuj się tymi których światła widzę A poznać pewnie nie będzie mi dane.
Któż winien tej śmierci? Zagrzmij z nieba Boże! Wskaż nam winnego. Ukarać go możem! A kimże ty jesteś? Ktoś cicho zapytał w delikatnym powiewie. Któż Cię osądził za twe nieprawości, wtrącił do więzienia, utopił w nicości? Czyż nie wybaczałem ci grzechu każdego, choćby najgorszego? Czyż kapłan nie czekał w każdej godzinie bym mógł dać miłość i nadzieje i ukojenie? Czemu więc dzisiaj kamień w twej dłoni? Czyżbyś zapomniał to poczucie winy? Jak to bardzo boli? Zanieś wrogowi moją ewangelię, pokaż mu miłość, wznieś się ponad gniew. Przestań ufać sobie, poprowadzę Cię.
W ostatnią godzinę. tyle jestem wart ile dobrego uczyniłem. Tyle zabieram ile miłości [...]