modlitwa w milczeniu
dodane 2015-02-24 22:58
"Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi, jak poganie"(Mt 6,7)
--- nie jest łatwa
Przynajmniej dla mnie jest nie lada problemem. Gadulstwo towarzyszy mi od zawsze. Nigdy nie umiałam trzymać języka na wodzy. Zawsze wtrącałam swoje 3 grosze i często obrywałam za to. Czasem muszę wręcz trzymać dłoń na ustach, by nie wyskoczyć z czymś w nieodpowiednim momencie.
I jeszcze jedna sprawa. Jeśli wymuszę na sobie milczenie, to mam odczucie, że nie uczestniczę w danym spotkaniu, uroczystości czy wydarzeniu. Wydaje mi się, że jestem obok sprawy. Tylko obserwator, a nie biorący udział. Czuję się, jakbym oglądała to wszystko przez szybkę.
Jak wygląda moja modlitwa, już tu pisałam nieraz. Czytałam z uwagą komentarze, wchodziłam na polecane strony.. pragnęłam i nadal chcę, by moja modlitwa była miła Jezusowi. Zdaję sobie sprawę, że za dużo mówię Mu - wiem, że On zna wszystkie moje myśli i potrzeby...- wiem, że zbyteczna jest ta moja gadanina podczas modlitwy. Pomimo tego nadal zamęczam Go słowami i to często pół albo pełnym głosem mówię do Niego (szeptem lub w myślach tylko, gdy przeszkadzałabym innym w modlitwie).
Kilka razy próbowałam moją zwykłą wieczorną modlitwę zastąpić milczącym trwaniem przy Jezusie. Nie precyzowałam nawet myśli w milczące słowa. Wpatrywałam się przez czas trwania modlitwy słownej (około 10-15 min) w Jezusa na naszym domowym krzyżu wiszącym na ścianie. Nikt mi nie przeszkadzał. Tylko Jezus i ja... i wiecie co? gdy wróciłam z tego trwania do zwykłych spraw, miałam jakiś niedosyt - tak się czułam, jakbym wcale się nie modliła. Czegoś mi brakowało. Tak dziwnie jestem skonstruowana, że muszę ubrać myśli w słowa. Tak mam, że bezsłowność równa się niemyśleniu i nieuczestniczeniu.
Może poprzez częste praktyki duchowe nauczę się modlitwy poprzez trwanie w milczeniu przy Jezusie.