moje wędrowanie...
hierarchia wartości...
dodane 2013-11-11 17:46
I tak biegnie czas, dniem za dniem. A ja chłonę każdą chwilę i napawam się Boża obecnością. Nie ma dnia, by mi o niej nie przypominał. Tyle rzeczy wydarzyło się ostatnio. Siostrzeniec się zaręczył, siostrzenice pną się w górę, a ja ciągle w mojej „trzynastce” usiłuję przekonywać dzieciaki, że warto żyć z Bogiem. I wcale mi z tego powodu nie jest smutno, choć wydaje się, że to walka z wiatrakami.
No i w końcu mam moje meble i nowe plany, które wymagają kolejnych inwestycji ;) Zmiana oświetlenia, firanek i kanapy, by jakoś wszystko współgrało, ale zostawiam to JEMU. Wszystko, jak Bóg da. Tak, ostatnio pokazał, że to wystarczy …
Z kółkiem dziennikarskim (zainteresowanie nim przekroczyło moje oczekiwania) byłam w kinie na „Moim Biegunie” – polecam, piękny film, z wieloma wątkami moralnych dylematów.. A nasza gazetkowa strona przybiera coraz bardziej konkretne kształty, choć nie na tyle, by się nimi tu „obnosić”.
Wszystko, co nie jest po mojej myśli – współpraca w parafii (znów czuję się w tym bardzo osamotniona), trudność z dyscypliną na lekcjach i z dochowaniem wierności moim postanowieniom z początku roku szkolnego, mimo wszystko nie spędza snu z powiek. Czuję się w mojej szarej codzienności dobrze. A wierność wczesnoporannej Eucharystii zapewne temu sprzyja…
Ostatnio dość często wsłuchuję się w poezję śpiewaną m.in. Jacka Kaczmarskiego, Marka Grechuty i innych (Polska Stacja) to wszystko wzbudza wiele przemyśleń. Nabardziej rozkładają mnie teksty Kaczmarskiego, który szukał prawdy, co czuje się w tych pieśniach. Jego przyjęcie chrztu trzy godziny przed śmiercią w kontekście wyśpiewywanych przez niego piosenek, porusza mnie dogłębnie.
Może dlatego rzadziej tu bywam, bo zmienia się moja hierarchia wartości? Czy właściwie - czas pokaże...