Wiem, że w wielu krajach Kościół jest uwikłąny politycznie. Ale martwi mnie, że w Polsce aż tak bardzo. Bo chociaż unika się powiedzenia tego głośno, jak ognia, to przecież duża część rozdarć w Kościele katolickim w Polsce ma swe źródło w poglądach politycznych. Poglądach politycznych biskupów, księży i świeckich. Nawet to, jakie media kościelne są promowane w poszczególnych diecezjach zależy od poglądów politycznych, a nie od ich jakości.

Inna sprawa, że te poglądy polityczne często mają wpływ również na to, w jaki sposób ich wyznawcy postrzegają Kościół. Nie tylko w jego roli społecznej, ale również w jego wewnętrznym kształcie. Tymczasem powinno być odrotnie. To wiara powinna wpływać na to, w jaki sposób postrzega się nie tylko wspólnotę Kościoła (Kościoła, który jest przecież przedmiotem naszej wiary, a nie tylko organizacyjną strukturą), a także na to, jak postrzegamy wszelkie inne sfery życia, z polityka włącznie.

Niestety, politycy, zamiast służyć, zajmują się skupianiem na sobie uwagi.