Ogólnie
Za każdym razem
dodane 2007-05-19 17:11
Za każdym razem, gdy słyszę o takich wydarzeniach, jak np. "parady równości", ogarnia mnie ogromny smutek. Taki sam smutek ogarnia mnie, gdy ktoś mnie pyta, dlaczego współżycie seksualne bez ślubu jest grzechem albo czy nie lepiej zabić człowieka cierpiącego beż szans na wyleczenie niż skazywać na trwanie bólu. Bo za każdym razem u podłoża takich pytań leży rozpaczliwa chęć popełnienia tego samego grzechu, który miał miejsce w raju. Nie mają racji ci, którzy mówią, że w tych sytuacjach chodzi o nazwanie zła dobrem. Chodzi o coś więcej niż nazwanie w dzieisjszym tego słowa znaczeniu. Chodzi o zdecydowanie przez człowieka, co jest dobrem a co złem. O ingerencję w sferę zastrzeżoną wyłącznie dla Boga.
Gdybym był pesymistą stwierdziłbym, że dzieje ludzkości to właściwie nieustanne próby wchodzenia w Boże kompetencje. Wciąż to robimy i wciąż rozbijamy sobie nosy. Pokolenie po pokoleniu. Zupełnie bez sensu i bez logiki.
Za każdym razem, gdy słyszę od penitanta "wedlug mnie to nie jest grzech, ale mówię, bo Kościół tak każe", najpierw czuję się bezradny i zniechęcony, ale potem odkrywam, że jest w tym sformułowaniu jednak podłoże dla nadziei. No bo ten, kto tak mówi jednak nie do końca zawłaszczył sobie prawo decydowania o tym, czym jest dobro a czym zło. Ci, którzy chcą w tej decyzji zastąpić Boga przecież nie przychodzą do spowiedzi. Tak mi się wydaje. No bo po co?