Ja bym był bardzo zadowolony, gdyby w miejscu ojca Rydzyka był jakiś świecki działacz, wtedy by to wyglądało, myślę, inaczej, zwłaszcza hierarchia by się inaczej mogła ustosunkować - oświadczył dziś w wywiadzie radiowym Prymas Polski kard. Józef Glemp. Dotknął niezwykle istotnej kwestii - obsadzania funkcji kierowniczych w instytucjach kościelnych, które nie mają charakteru ściśle duszpasterskiego i nie są konstytutywnym elementem struktury hierarchicznej Kościoła. Czy szefem prowadzonego przez Kościół domu pomocy społecznej albo liceum musi być ksiądz? Czy na czele kościelnej gazety albo kościelnego portalu internetowego musi stać człowiek ze święceniami? Albo czy dyrektorem kościelnego wydawnictwa, kościelnej drukarni itp. musi być duchowny?

W kontekście tego, co w warszawskiej archikatedrze mówił na temat oczekiwań pod adresem księży Benedykt XVI - wszystkie wymienione funkcje niekoniecznie trzeba powierzać księżom. A jednak takich przypadków, jak Katolicka Agencja Informacyjna, na czele której stoi człowiek świecki, jest w Polsce niewiele. Dlaczego?

Nie znam nieobciążonej błędem odpowiedzi na to pytanie. Można mówić o zbytnim sklerykalizowaniu Kościoła w Polsce, o niewielkiej aktywności świeckich, o braku zaufania itp. Wszystko to są przyczyny cząstkowe. I jakieś takie powierzchowne. Wydaje mi się, że przyczyna tkwi gdzieś głębiej, ale nie potrafię jej precyzyjnie wskazać i nazwać. Mam wrażenie, że szukając odpowiedzi na to pytanie trzeba sięgać do funkcjonujących w świadomości polskich katolików wizji Kościoła, a nawet do eklezjologii i wniosków, do których ona prowadzi.

Wciąż brzmi mi w uszach zdanie mojego kolegi, który wyjechał do Francji: "Przyjedź, to naprawdę poczujesz, co to znaczy być księdzem". On tam nie pełni żadnej ważnej funkcji. Nawet nie jest chyba proboszczem. I czuje, że naprawdę jest księdzem...