wprowadzenie do modlitwy na IV Niedzielę Wielkiego Postu
dodane 2022-03-26 20:52
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”». (Łk 15, 1-3.11-32)
Stawienie się w obecności Bożej: Uświadom sobie, że stajesz przed Panem, że będziesz z Nim rozmawiał i słuchał tego, co On ma Ci do powiedzenia. Otwórz się na działanie Ducha Świętego. Proś, aby On pomógł Ci przeżyć to spotkanie jak najowocniej, w możliwie największym otwarciu na Słowo Boże.
Modlitwa przygotowawcza zwyczajna: Proś Boga, Pana naszego, aby wszystkie Twoje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (św. Ignacy Loyola, ĆD nr 46).
Prośba o owoc tej modlitwy: o wielkie pragnienie powrotu do Ojca, w sytuacji grzechu, o łaskę nawrócenia.
Obraz do modlitwy: Spróbuj wyobrazić sobie scenę powrotu syna marnotrawnego. Zobacz Ojca stojącego na progu i ruszającego w drogę, kiedy dostrzega postać syna z daleka. Zobacz młodzieńca, który pokiereszowany, brudny i głodny resztkami sił wraca do rodzinnego gniazda.
- Chcę, żebyś umarł….zniknął…żeby cię nie było…
Kiedy w głowie młodszego syna kiełkuje myśl o tym, aby żądać od ojca części majątku, która na niego przypada – to jest to nie tylko rana głęboko zadana ojcowskiemu sercu, ale odebranie tego, co może stanowić środki dla jego utrzymania. Św. Łukasz w tekście oryginalnym pisząc, że młodszy syn zabrał „wszystko”, posługuje się terminem „bios”, czyli życie, co sugeruje, że syn zabrał ojcu to, było potrzebne mu do życia. To coś znacznie więcej niż zabranie jakiejś „nadwyżki”. To zawoalowane powiedzenie: „nie interesujesz mnie, nie obchodzi mnie, jak sobie poradzisz, jak będziesz żył. Nie jesteś dla mnie ważny!”
Jest jeszcze jeden ważny aspekt tego momentu ewangelicznej przypowieści – młodszy syn zagarnia część majątku, do którego miał prawo, ale dopiero po śmierci ojca ( taki był żydowski zwyczaj – ojciec mógł za swego życia podzielić majątek, ale zarządzał niż aż do śmierci). Okazuje się więc twardy i bezwzględny, tak jakby tym gestem chciał pokazać, że to do niego należy ostatnie słowo, że on jest w tej relacji silniejszy, ma więcej do powiedzenia.
Pomyśl, czy w Twojej postawie względem Ojca w Niebie nie wybrzmiewa taki głos? Czy nie stajesz w Jego Obecności żądając spełnienia własnych zachcianek, nie patrząc na to, jak Twoje życie widzi Bóg? Spróbuj przyglądnąć się jak to wyglądało w ostatnim czasie, w jakiej postawie stajesz przed Bogiem? Jak i o czym z Nim rozmawiasz? A może w ogóle się z Nim nie komunikujesz, tylko przedstawiasz swoje żądania i oczekiwania? Masz świadomość tego, że jesteś synem/córką Boga, ale nie jesteś Bogiem? Pomyśl skąd taka postawa może się w Tobie rodzić. Gdzie są jej korzenie, jakie ma źródło?
Nigdzie nie się nie śpiesz, ze spokojem bądź na modlitwie. - Błogosławiona wina.
Niedojrzała postawa młodszego syna, jego opuszczenie domu rodzinnego, decyzje, które w swojej wolności podejmował, nie konsultując ich z Ojcem, stają się dla niego źródłem cierpienia, bólu i upodlenia.
Pomyśl jak bardzo Ojciec szanuje wolność młodszego syna, jak bardzo jest delikatny i czuły. Sam cierpi, a jednocześnie godzi się na odejście, szanuje decyzje własnego dziecka. Spróbuj przywołać takie doświadczenia ze swojego życia – zobaczyć, jakie były owoce decyzji, które podejmowałeś bez konsultacji z Bogiem na modlitwie. Podziękuj Bogu za dar wolności, za Jego szacunek do Ciebie.
Zobacz jednocześnie, że z nędzy i zagubienia młodszego syna wyrasta dobry, piękny owoc – z upadku rodzi się powrót. To co jest jednak ważne, to odwaga przyznania się do własnego grzechu i słabości, zobaczenie, że Twoje serce i dusza chorują, że nie mogą odnaleźć pokoju, ukojenia, w tym co wydawało się po ludzku najlepsze.
Opowiedz Ojcu o tym, co trapi Cię teraz najbardziej, co Ci doskwiera, co boli. Co sprawia, że czujesz się upokorzony, upodlony i oddalony od Jego domu. To pierwszy krok, aby wrócić i wpaść w Jego ramiona. - Obecność w codzienności.
Zatrzymaj się na chwilę jeszcze przy starszym synu - uczciwym, pracowitym, po prostu prymusie…tyle, że prymusie nieszczęśliwym, zgorzkniałym i sfrustrowanym. Może warto zastanowić się, czy czasem nie jesteś starszym synem – porządnym katolikiem wypełniającym przykazania z taką dokładnością, że można wszystko wymierzyć od linijki, znającym modlitwy, przepisy i dokumenty Kościoła….takim, który w swojej „porządności” zupełnie zapomniał, że w chrześcijaństwie chodzi przede wszystkim o relację – żywą, prawdziwą, osobową relację z Bogiem w codzienności; chodzi o umiejętność rozpoznawania twarzy Ojca w małych wydarzeniach, w prostych sprawach: w porannym wstawaniu, w drodze do pracy, w momentach odpoczynku i zmęczenia, w obawach o to, czy wojna nie wybuchnie, w pomaganiu uciekinierom wojennym, w zabawie z własnymi dziećmi, w codziennej modlitwie, niedzielnej Eucharystii. Wszędzie tam Ojciec jest obecny, tylko czy Ty Go dostrzegasz??? Spokojnie porozważaj o tym, opowiedz Ojcu o swoich odkryciach.
Zachęcam Cię, na zakończenie tej modlitwy, do szczerej rozmowy z Panem, do oddania Mu tego wszystkiego, co udało Ci się dzięki Jego łasce zobaczyć, w czasie tej modlitwy. Zwróć uwagę, aby ta rozmowa miała związek z Twoimi refleksjami na medytacji. Pomyśl także
o tym, co ta modlitwa zmieni w Twoim życiu? Warto wciąż przypominać sobie, że spotkania z Jezusem na modlitwie mają prowadzić do realnych zmian w życiu, do nawrócenia.
Zastanów się nad tym, jaki konkret z tej modlitwy bierzesz do swojego życia. Zapytaj Jezusa, jak On to widzi, co z Jego perspektywy byłoby dla Ciebie ważne w tym tygodniu. Pomyśl
o tym, jak chcesz przeżyć nadchodzący tydzień. Co będzie owocem tej modlitwy? Może w sposób konkretny postanowisz odrzucić to, co Cię oddala od Ojca, nawet jeśli jest to jakaś pozornie drobna sprawa. Może właśnie nad tą jedną rzeczą się pochylisz, po to, aby świadomie unikać upadku, grzechu.
Jest tak wiele możliwości – pomyśl, co będzie najlepsze dla Ciebie, dla Twojego wzrostu w miłości.
Swoje spotkanie z Panem zakończ modlitwą „Ojcze nasz”.
Nie śpiesz się w tej modlitwie, sam widzisz, że treści jest dużo. Może więc jakimś rozwiązaniem będzie spotkanie się z tym Słowem Bożym więcej niż jeden raz w nadchodzącym tygodniu – wszystko po to, aby wchodzić coraz głębiej w osobistą więź z Bogiem, aby Go lepiej poznawać i więcej kochać oraz naśladować.
Zachęcam Cię także, abyś zanotował chociaż kilka myśli z tej modlitw, niech pozostanie po niej jakiś materialny ślad, niech te notatki stanowią Twój duchowy dzienniczek. Tak, abyś mógł wrócić do tego, co stało się Twoim doświadczeniem w spotkaniach z Jezusem.
Anna, wynagrodzicielka