Nie pytam dlaczego, bo czym byłaby ufność...
dodane 2012-11-06 10:49
Dziadzio odszedł do Ciebie Panie i wierzę, że teraz jest mu lepiej, nie cierpi, a cieszy się możnością obcownania z Twymi świętymi i czuwa nad babcią, rodzicami i nad nami...
Co prawda tu na ziemi pozostała pustka, smutek i tak wiele słow nie wypowiedzianych... Tęsknię... Ale codziennie spogladam na jego zdjęcie na którym jest usmiechnięty i macha ręką jakby chciał sie pożegnać... I słyszę w głowie jego śmiech ....
Nie wiem czemu tak się stało, ale wierzę Panie, że miałeś w tym cel, że nie zabrałeś dziadzia bez powodu. Proszę tylko:
"Nakłoń, Panie, ucho ku prośbom pokornie przez nas zanoszonym do Twego miłosierdzia i umieść w krainie pokoju i światłości duszę Twojego sługi Leona, której kazałeś odejść z tego świata, oraz włącz ją do społeczności Twoich Świętych.
Spraw, prosimy Cię, Panie, aby ta modlitwa wyjednała zbawienie duszy Twojego sługi Leona, za którym pokornie błagamy.
Prosimy Cię, Panie, uwolnij od więzów grzechu duszę Twojego sługi Leona., aby wskrzeszony żył w chwale zmartwychwstania wśród Twoich świętych i wybranych.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen."
Była to również spora próba dla nas, którą uważam, że przeszliśmy i tylko wzmocniła ona nasze więzy... Połączyło nas to dużo bardziej i sprawiło, że zaczęliśmy rozmawiać z głębi serca... Dzięki Ci Panie za wszystko.... Dzięki Ci Panie za tak cudownego dziadzia....