truchtem do nieba....
dodane 2011-11-07 20:24
Znam osobę która prowadzi listę dobrych uczynków które zrobiła i które zamierza uczynić. Za każdym razem odchacza sobie kolejną pozycję i dopisuje jakąś nową. A wszystko w nadziei,że to ułatwi drogę do nieba. To jest taki trucht, rozgrzewka przed tym co nadejdzie wraz z "nowym" po tamtej stonie. Ale czy rzeczywiście tak to działa? Czy o to chodzi aby kolekcjonować dobre uczynki? By zapisywać ( bo co jak się o jakimś zapomni ) i bardziej martwić się o sam fakt wykonania dobrego uczynku niż o to czy ten uczynek faktycznie komuś pomógł? Bo najlepsze dobro pochodzi z głębi serca i takiego dobra nie przelicza się na kolejne plusy bądź minusy na naszej liście bo jest ono najwartościowsze i bezcenne. Czasem tak nie wiele trzeba by innych uszczęśliwić innych, by sprawić by uwierzyli, że ludzie są dobrzy i każdy czasem potrzebuje ciepła i życzliwości.( tak jak pan którego dziś spotkałam, a który na moje ponure burknięcie, odparł, że jedyne czego by sobie dzisiaj życzył to promienny uśmiech ode mnie. I poskutkowało. Smutek odszedł ,a uśmiech na twarzy pozostał na cały dzień).
Każdy może być promykiem słońca dla drugiej osoby i przychylać jej nieba. Myślę,że o to Bogu chodziło gdy mówił do nas - miłuj bliźniego swego jak siebie samego ( bądź mu promykiem słońca , a nie chmurą przynoszącą jesienną słotę)
Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.
— Phil Bosmans
Słoneczne promyki miłości