Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej

dodane 09:11

 

Niczyj ból nie był nigdy tak głęboki, ponieważ nigdy nie było na świecie syna bardziej kochanego.

Głębia bólu Maryi jest jedną otchłanią, której dna nikt nie jest w stanie dotknąć.

Ból bowiem jest kon­sekwencją miłości i pozostaje do niej zawsze propor­cjonalny.

Serce tym bardziej cierpi z powodu utraty przedmiotu, im bardziej go kocha.

Ból jest więc znakiem pozwalającym poznać wielkość miłości, a miłość jest jedyną przyczyną wielkości bólu, który jest zawsze proporcjonalny do przyczyny.

Aby więc poznać, jak silny był ból Maryi, trzeba zrozumieć, jak wielką miłością darzyła Ona Jezusa. Ale któż potrafi zmierzyć wielkość żaru Jej miłości do Syna i do Boga?

Na ziemi chyba nikt nigdy nie znajdzie miłości czulszej, głębszej, gorętszej niż miłość matki do swych dzieci. Jedynie matka jest w stanie zrozumieć, czym jest miłość matki.

Zwracam się do was, matki, powiedzcie mi, jeśli potraficie, jak wielka jest wasza miłość do dzieci?

Ze swej strony powiem wam tylko, że sam Bóg, gdy chce określić wielkość swej miłości do nas, porównuje ją do miłości matki. On wie dobrze, że nie można znaleźć na ziemi miłości większej od miłości matek.

Maryja była prawdziwą Matką Jezusa, swego jedynego, niewinnego Syna, ukochanego ponad wszelkie wyobrażenie. Walory serca tej najczulszej i najbardziej kochającej Matki, a także Jej Syna przyczyniały się do wzrostu mocy i żaru miłości Maryi.

Miłość innych matek często bywa podzielona między dzieci, ale Jezus był jedynym Synem. Miłość innych matek jest często mniejsza, bo nie wszystkie matki i nie wszystkie dzieci są dobre. Jednak w uczuciu Maryi nie było nic z tych rzeczy.

Jej serce było przepełnione wszystkimi najcenniejszymi, najbardziej wzniosłymi i najbardziej doskonałymi przymiotami. A jej Syn był doskonałym, najbardziej niewinnym i ukochanym dzieckiem.

Poza tym Jej miłość rosła z każdą chwilą. Każde spojrzenie, które Maryja kierowała na Syna albo którym Jezus obdarzał Matkę, było nowym powodem do miłości, nową przyczyną wzrostu tego uczucia.

(...)

Jeszcze większym źródłem miłości Maryi do Jezusa był fakt, że był On nie tylko Jej Synem, ale także Jej Bogiem. I to źródło było tak ogromne i tak mocne, tak obfite, że wszystko inne pozostawało niczym w porównaniu z nim.

Serce Maryi kochało tak mocno, tak gorąco Boga, że gdyby całą miłość istot, matek, świętych i aniołów zamknąć w jednym sercu, nie zdołałaby ona, jak sądzę, nigdy dorównać rozmiarami miłości Maryi do Boga.

Jezus był jednocześnie Jej Synem i Bogiem. Pomyślcie więc i wyobraźcie sobie, jeśli potraficie, to wielkie uczucie miłości płynące z serca Maryi ku Jezusowi, a owa miłość zawsze będzie mniejsza od rzeczywistej miłości Maryi.

Oto więc jak proporcjonalnie do miłości był silny i głęboki ból, jaki wycierpiało to kochające serce. Im bardziej czule kochała, tym głębiej serce Maryi przeszywał miecz boleści.

Nie jest więc możliwe znalezienie bólu podobnego do boleści Maryi, ponieważ nie można znaleźć syna bardziej godnego ukochania i kochanego niż Syn Maryi. Niczyj ból nie był nigdy tak głęboki, pisze św. Bernard, ponieważ nigdy nie było syna bardziej kochanego.

 

 

bł. Dominik od Matki Bożej (Dominik Barberi) (†1849), pasjonista

 

 

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane